wcielenie bóstwa w osobę ludzką

Hasło krzyżówkowe „wcielenie bóstwa w hinduizmie” w leksykonie szaradzisty. W naszym internetowym słowniku definicji krzyżówkowych dla wyrażenia wcielenie bóstwa w hinduizmie znajduje się tylko 1 odpowiedź do krzyżówki. Definicje te podzielone zostały na 1 grupę znaczeniową.
W rozumieniu Ojców Kościoła i prawosławnych myślicieli osoba jest „agapiczna”, to znaczy ukierunkowana na miłość. Bóg kocha ludzi nie dlatego, że ich potrzebuje, lecz właśnie dlatego, że jest wolny, i aby pozwolić im uczestniczyć w swoim bogactwie. Miłość tworząca relację stanowi czynnik kształtujący osobę ludzką.
ŁASKI BOŻEJ według KS. DR. MACIEJA JÓZEFA SCHEEBENA i O. EUZEBIUSZA NIEREMBERGA SI z czwartego wydania niemieckiego wolno przełożył KS. JACEK TYLKA –––––––– KSIĘGA PIERWSZA O istocie łaski ~~~~~~~ ROZDZIAŁ DWUNASTY Łaska a Wcielenie Syna Bożego 1. Uwielbienia łaski, nad jakimi zastanawialiśmy się dotąd, są tak wielkie, wspaniałe i Boskie, iż może się wydawać, że oprócz Boga i po Bogu nie ma nad łaskę nic wspanialszego w niebie i na ziemi. I zaprawdę, skoro one są pod pewnym względem nieskończone, to nie możemy sobie pomyśleć czegoś większego nad nie, pomimo, iż posiadamy światło rozumu, a nawet światło wiary. Atoli objawił nam Bóg rzeczywiście dużo tajemnic, które są bez wątpienia większe i wspanialsze, aniżeli tajemnica łaski, a mianowicie: tajemnica Wcielenia Syna Bożego i tajemnica Macierzyństwa Boskiego Maryi. Lecz im więcej rozważamy te tajemnice niewysłowione w całej głębokości ich znaczenia, tym bardziej przekonujemy się, iż łaska, chociaż nie jest większą od nich, ani im równą, to właśnie przez nie występuje w całej swej okazałości, przez nie otrzymuje ostateczną, należną sobie wspaniałość i szczytność. Przez Wcielenie zjednoczyła się natura ludzka Chrystusa z Boskim Słowem w jednej osobie i Bóg stał się człowiekiem prawdziwym, a człowiek prawdziwym Bogiem. Natura ludzka nie przemienia się w Boską, lecz nie posiada tylko osobowości odrębnej a właściwej naturze ludzkiej, a istniejąc w osobie Boskiej Słowa, jako natura do Niego należąca, jednoczy się przez to z naturą Boską w tak cudowny sposób, iż otrzymuje prawdziwie Boską godność osoby Słowa. Przez łaskę zaś nie stajemy się prawdziwym Bogiem, ponieważ zatrzymujemy nie tylko naturę, ale i osobę ludzką, boskimi zaś stajemy się w ten sposób, iż jesteśmy upodobnionymi naturze Bożej, wskutek przymiotu Boskiego, jaki posiadamy. Owo zatem wyniesienie natury ludzkiej do nieskończonej godności Boga prawdziwego w osobie Chrystusa Jezusa jest bezsprzecznie nierównie szczytniejsze, aniżeli połączenie nasze z Bogiem za pomocą łaski. Jeżeli jednak bliżej się przypatrzymy tej tajemnicy, to spostrzeżemy, że owo wyniesienie natury ludzkiej w osobie Chrystusa, nie jest zaszczytem, jaki by mógł być wyświadczony stworzonej osobie, ponieważ takiej Chrystus nie posiada. Jest ono raczej nieskończonym zniżeniem się Boga, zstępującego z wysokości niepojętej i łączącego się ze stworzoną naturą w sposób przedziwny. Dlatego to nie mówimy, że człowiek stał się Bogiem, ale, że Bóg stał się człowiekiem. Przez łaskę zaś stworzona osoba, tj. człowiek, nie będąc sam Bogiem, staje się uczestnikiem natury Bożej, a to właśnie zmusza nas do podziwiania łaski więcej, aniżeli tajemnicy Wcielenia. "Cóż może być dziwniejszego, powiada św. Piotr Chryzolog (1), czy to, że Bóg oddał się ziemi, czy też, że wam niebo daje; czy to, że sam jednoczy się z naszym ciałem, czy też, że was prowadzi do obcowania z Bóstwem; czy to, że urodził się w postaci niewolnika, czy też, że was rodzi dziećmi wolności Bożej; czy to, że przyjmuje na się wasze ubóstwo, czy też, że was czyni dziedzicami i współdziedzicami Swego Jednorodzonego? Zaiste dziwne to jest, iż ziemia do nieba się przenosi, że człowieka w Bóstwo przemienia, a stan niewoli otrzymuje prawa panowania". A na innym miejscu powiada tenże święty: "Tak wielkim jest zniżenie się do nas Bóstwa, że stworzenie nie wie, co ma więcej podziwiać, czy to, że On zstąpił do naszej niewoli, czy też, że nas wyniósł mocą wielką do godności uczestnictwa w Bóstwie" (2). 2. Wyniesienie człowieka przez łaskę jest pod pewnym względem równoważne zniżeniu się Boga we Wcieleniu; tamto bowiem człowieka wynosi do najwyższych szczytów, tutaj zaś Bóg poniża się do ostatecznej głębi. Między nami a Bogiem ma tu miejsce przecudna wymiana wtenczas, gdy On naturę naszą ludzką przyjmuje, a w zamian za to podnosi nas do uczestnictwa w swej Boskiej naturze. Dlatego to Kościół podczas ofiarowania we Mszy św. nakazuje modlić się tymi słowy: "O Boże daj nam stać się uczestnikami Bóstwa Tego, który naszego człowieczeństwa raczył być uczestnikiem". A ta wymiana, ta równowaga między uniżaniem się Boga i wywyższeniem człowieka za pomocą łaski, tak głęboko jest ugruntowaną, że Ojcowie święci nauczają, iż właśnie dla łaski, dla wyniesienia naszego przez nią stał się Syn Boży człowiekiem. I tak św. Augustyn mówi: "Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek stawał się Bogiem" (3); a św. Atanazy pisze: "Syn Boży stał się synem człowieka, aby synowie człowieka stawali się synami Boga" (4). Za Atanazym św. wielu Ojców śś. to samo nauczają i powtarzają za Apostołem te wzniosłe słowa: "Zesłał Bóg Syna swego uczynionego z niewiasty,... żebyśmy przysposobienia synowskiego dostali" (5). Fulgencjusz św. bardzo pięknie tłumaczy to miejsce: "Bóg z człowieka narodził się, aby ludzie z Boga się rodzili. Pierwsze porodzenie Chrystusa, Syna Bożego, jest tedy z Boga, drugie z człowieka; pierwsze nasze jest z człowieka, nasze drugie z Boga. A ponieważ Chrystus rodząc się z ciała Matki, prawdziwe ciało przyjął, dlatego darował nam przy odrodzeniu na chrzcie ducha synostwa. Duch ów jest tym przez drugie porodzenie za pomocą łaski, czym nie był ze swej natury przy pierwszym porodzeniu, abyśmy się wszyscy stali przez łaskę odrodzenia tym, czym nie byliśmy z natury przez porodzenie pierwsze. Lecz Bóg, kiedy narodził się z człowieka, przyniósł nam łaskę, my przeciwnie: otrzymujemy łaskę za darmo, abyśmy byli uczestnikami natury Boskiej przez podarowanie się nam Boga z ciała narodzonego" (6). Jak tedy prawdziwie narodził się Bóg z człowieka, przyjmując naturę naszą, tak my prawdziwie uczestniczymy w Boskiej naturze przez łaskę, i ta tylko zachodzi tutaj różnica, że Syn Boży przyjął nie tylko przymioty, lecz także i istotę ludzkiej natury, podczas kiedy my przeciwnie uczestniczymy w Boskiej naturze jedynie za pomocą przymiotu do niej podobnego. Jeżeli zaś to uniżenie się i wyniszczenie Boga przy Wcieleniu jest tak wielkie, jak wielki jest przedział między stworzeniem a Bogiem: czyż nie będzie się wydawać również tak nieskończonym i niepojęcie wielkim owo wyniesienie człowieka do Boga, które z owym wyniszczeniem się jest na równym stopniu i dla którego to wyniesienia Bóg tamto przyjął? 3. Atoli człowieczeństwo Chrystusowe możemy uważać nie tylko w osobistym zjednoczeniu ze Synem Bożym, lecz także w wyposażeniu i w przymiotach, jakimi ozdobione było z powodu swej Boskiej godności; a i tutaj ukaże się nam widocznie wielkość niepojęta łaski. Bóg przy całej mądrości i wszechmocy swojej mógł nie dać innego wyposażenia i ozdoby duszy ludzkiej Syna swego, oprócz tej, jaką dusza nasza przez łaskę otrzymuje, a pomimo tego byłaby ona godną Jego. Ozdoba ta jest bowiem w ogóle najszczytniejszą, jaka w stworzeniu może się znaleźć; ona bowiem ubóstwia stworzenie i czyni je uczestnikiem natury Bożej w sposób najwyższy. Różnica jednak między duszą Chrystusową a naszą zachodzi taka, że nasamprzód dusza Syna Bożego zasługuje na łaskę w najwłaściwszym rozumieniu i w całej pełni, a otrzymuje ją nie jako dowolny tylko podarunek; po wtóre dusza Chrystusowa otrzymuje łaskę jakby z pierwszej ręki i dlatego w bardzo wielkiej obfitości, z której wszystkie inne stworzenia czerpać mogą, – w końcu dusza Chrystusowa łaski uzyskanej w żaden sposób utracić nie może: tymczasem dusza nasza, otrzymuje łaskę jako datek dowolny, jedynie wskutek zasług Jezusa Chrystusa i w ograniczonej mierze, a nadto łaskę tę przez grzech bardzo łatwo utracić może. Nie można tedy zaprzeczyć, jakoby Wcielenie ze wszystkimi towarzyszącymi mu okolicznościami nie było największą i najszczytniejszą tajemnicą, przewyższającą tajemnicę łaski; ponieważ jednakże pomiędzy Wcieleniem a łaską zachodzi tak wielkie podobieństwo i pokrewieństwo, to pomimo tej szczytności Wcielenia nie wynika stąd, jakoby łaska miała być przez nie zaćmioną; owszem, występuje ona porównana z Wcieleniem w całej pełni swojego blasku. 4. Dodajemy i to, że łaska wskutek zasług Chrystusa uzyskana właśnie przez tajemnicę Wcielenia otrzymuje godność i blask nowy, niepojęty i nigdy niewysłowiony. Boska godność, jaką człowieczeństwo Chrystusowe przez osobiste zjednoczenie z wiecznym Słowem otrzymuje, rzuca swe światło na wszystkie członki rodzaju ludzkiego. I jak człowieczeństwo było prawdziwym ciałem Słowa, tak staje się cały rodzaj ludzki odrodzony mistycznym ciałem wcielonego Syna Bożego. Chrystus jest prawdziwie, rzeczywiście i jeszcze więcej istotnie aniżeli Adam głową rodzaju ludzkiego, a my Jego członkami. O ile więc jedno z Nim jesteśmy, o tyle mamy już jakąś godność nadprzyrodzoną przed otrzymaniem łaski, a jak On posiadał prawo do łaski, tak i my nabywamy prawa do niej przezeń. Przez Chrystusa, głowę naszą, staje się łaska własnością rodzaju ludzkiego, a posiada on ją już jako coś takiego, co mu się należy koniecznie dla jego godności Boskiej. Chrystus jest właśnie ową niebieską winną macicą, którą przepływa Boskie życie w całej obfitości, a my jesteśmy latoroślami, w które On to życie wlewa. "O Chrześcijaninie", woła św. Leon, "poznaj twoją godność!" poznaj to, że ty, jako Chrześcijanin, godnością przewyższasz samych aniołów nie tylko pod względem natury, lecz także i pod względem łaski! Albowiem oni z Bogiem są spokrewnieni tylko pod jednym względem, mianowicie o ile są uczestnikami Jego Boskiej natury, ale ty z dwojakiego względu jesteś spokrewniony, ponieważ i Bóg przyjął twoją naturę. Gdyby tedy te duchy najczystsze i najświętsze zdolne były do zazdrości, to musiałyby nam zazdrościć, iż Bóg "nigdzie aniołów nie przyjmuje, ale nasienie Abrahamowe przyjmuje" (7) i że my na Boga, jako na jednego z nas spoglądać i bratem naszym nazywać Go możemy. Stąd słusznie pisze Wielebny mnich Job: "Bardzo niemądrymi są ci, którzy by woleli raczej być aniołami, aniżeli ludźmi" (8). Albowiem, chociaż aniołowie bólom, cierpieniom i śmierci nie są podlegli, przecież Boga nie mają za brata – a nas przeciwnie, lubo wystawionych na tyle trudów i cierpień, pociesza nad miarę ów bardzo wielki zaszczyt, iż Bóg tę naturę ciężko nawiedzoną nosił i z nami całą nędzę dzielił. A cóż za bezbożna, a zarazem co za szalona byłaby duma takiego, któremu by ten zaszczyt nie wystarczał! Zatem, jeżeli pojmujesz mój Chrześcijaninie wartość tego zaszczytu, staraj się o to, abyś nie splamił w jakikolwiek sposób twej godności Boskiej wyrodnym zachowaniem i postępowaniem, aby nie powiedziano tego o bracie Chrystusa, co już nie o człowieku, lub aniołach, ale tylko o szatanie mówić można; staraj się więc o to, abyś okazywał we wszystkich myślach, słowach i uczynkach, iż należysz zawsze tylko do Tego, który wstępując do rodzaju naszego, przyjął nas do swego. "Uważajmy", woła św. Chryzostom, "na głowę naszą i zastanawiajmy się, jakiej to uwielbienia godnej głowy członkami jesteśmy. Zaiste przystoi, abyśmy aniołów i Archaniołów samych cnotą przewyższali, albowiem Bóg, skoro człowieczeństwo przyjął, wszystko mu pod nogi poddał". Podobnie wyraża się ten święty i w dalszym ciągu i kończy słuszną skargą: "Czyż jest możliwą rzeczą, żeby ciało podległe takiej głowie rzucać szatanom na to, aby od nich znieważone, albo podeptane było; czyż jest możliwą nie wzdrygać się nad obrzydliwością tej zbrodni?!" (9). 5. Za pomocą chrztu św. łączymy się z mistycznym ciałem Chrystusowym i otrzymujemy jako znak i zadatek tego połączenia z Chrystusem charakter sakramentalny. Charakterem tym ozdobieni należymy do Chrystusa, a Chrystus do nas; jesteśmy prawdziwie Chrześcijanami, czyli należącymi do Chrystusa, o ile jako ciało z głową jedną całość tworzymy. Charakter ten jest w duszy naszej niezmazany i niezatarty i użycza nam, jak długo żyjemy, prawa do łaski Boga; albowiem ciało Chrystusowe musi także być napełnione i ożywione wspaniałością życia Chrystusowego. Atoli użycza On nam tego prawa tak długo, jak długo zachowujemy się wedle Jego pragnień i życzeń, jeżeli przeto wielką jest zbrodnią wypędzać z natury naszej łaskę będącą dobrem najwyższym, o ileż większym będzie przestępstwem pozbawiać się jako członków ciała Chrystusowego tego życia niebieskiego! Jeżeli jest to lekkomyślnością karygodną pozbawiać się łaski Bożej, o ileż większym będzie nierozumem siebie samych szatanowi zaprzedawać, a łaskę tak lekko odrzucać wówczas, kiedy już stała się naszą własnością, kiedy z jej charakterem i samego Chrystusa, poręczyciela, posiadamy w duszy naszej, kiedy nam tej łaski wydrzeć nie zdoła żadna potęga w niebie i na ziemi! Słuchajmyż więc nauki św. Grzegorza z Nazjanzu o odsuwaniu podszeptów i pokus szatańskich, która tak opiewa: "Jeżeli szatan chce cię pokonać chciwością i w jednej chwili oku twojemu wszystkie skarby świata jakby swą własność ukazuje, jako zapłatę za pokłon, jakiego się od ciebie domaga, tobie ofiaruje; to wzgardź nim, jakby najuboższym żebrakiem i mów ufny w tę świętą pieczęć duszy: ja także jestem obrazem Boga, a nie jak ty przez pychę zepchnięty z chwały niebieskiej i przywdziałem Chrystusa, otóż oddaj mi ty pierwej pokłon. Wierzaj mi, tymi słowy będzie szatan zwyciężony i ustąpi do swych ciemności" (10). Nareszcie rozważ i to mój bracie, że chociaż tak szczytną i wysoką jest godność, jaką posiadasz jako członek ciała Chrystusowego, to ona bez łaski na nic się nie zda; z łaską połączona staje się podwójnie cenną, bez łaski wychodzi tylko na większe potępienie. O tyle jedynie jest ci użyteczny charakter chrztu św., przez który należysz do ciała Chrystusowego, o ile uczestniczysz w duchu i życiu Jego. Zaiste jest to wielkim i nieskończonym zaszczytem być członkiem Chrystusowym, lecz właśnie dlatego też jest nieporównanie większą hańbą być umarłym członkiem! Jako członek umarły bowiem będziesz zupełnie odcięty od ciała i chociaż nie utracisz znaku na chrzcie wyciśniętego, będzie on dla ciebie jedynie znakiem podwójnie zawinionego przekleństwa i odrzucenia, a nie znakiem chwały. Łaska to czyni cię żywym członkiem Chrystusowym, bo cię przypuszcza do współuczestnictwa w naturze Boskiej. Ona jest i może być tylko znakiem błogosławieństwa, nigdy zaś przekleństwa. Ona sprawia, iż nie tylko uczestniczysz w cierpieniach i śmierci Chrystusa, lecz także zarazem z Nim bywasz uwielbiony, z Nim na całą wieczność złączony, że z Niego i w Nim czerpać możesz życie błogosławionych. Z łaską zyskujesz Chrystusa, z utratą łaski tracisz Go zupełnie. Powiedz, bracie drogi, wiarą żywą przejęty, czego byś nie uczynił, nie wycierpiał i nie dał, byleby tylko Chrystus nie był wzięty ze świata, ten Bóg-człowiek, król, ojciec, brat, głowa, korona, rozkosz i ucieczka rodzaju naszego? Wszystko zaś to utracamy, jeżeli łaskę tracimy. Niechże tedy będzie jedyna bojaźń nasza ta, abyśmy nie byli rozłączeni z Chrystusem; niechże to będzie jedynym naszym pragnieniem, abyśmy byli połączeni z Chrystusem przez łaskę; albowiem wszystko, pisze św. Grzegorz Nysseński, mamy uważać za cień, zabawkę i sen, ponieważ wszystko to w porównaniu z łaską jest niczym. ––––––––––– Uwielbienia łaski Bożej, według Dr. M. J. Scheebena i O. E. Nieremberga T. J. z czwartego wydania niemieckiego wolno przełożył X. J. Tylka. Tarnów 1891, ss. 101-112. Przypisy: (1) Hom. 67. (2) Hom. 72. (3) S. Aug. serm. 13. de tempore. Zob. Petavius, de Incarn. Verbi, l. 2. c. 8. (4) u Petav. l. c., gdzie i innych Ojców zdania znajdziesz. (5) Gal. IV, 4. 5. (6) Ep. 17. sive lib. ad Petrum diac. c. 7. n. 14. 15. (7) Hebr. II, 16. (8) Lib. 3. de Incarn. (9) Hom. 3. do Efez. 1. (10) Or. 40. in s. lumina. © Ultra montes ( Cracovia MMX, Kraków 2010 Powrót do spisu treści dzieła pt. Uwielbienia łaski Bożej według Ks. Dr. M. J. Scheebena i O. E. Nieremberga SI POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ:
W niektórych religiach: wcielenie bóstwa w osobę ludzką; ucieleśnienie W Niemczech, Polsce, Anglii: liczba równa 1030 W Niemczech zastąpiły je eurocenty W Niemczech zastąpione przez euro W niemym kinie grał na pianinie W nieszczelnym oknie W niewielkiej ilości W niewielkim stopniu skrywa nagość W nieznane lub po wytyczonym szlaku W
423 Wierzymy i wyznajemy, że Jezus z Nazaretu, urodzony jako Żyd z córki Izraela w Betlejem, w czasach króla Heroda Wielkiego i cezara Augusta I, z zawodu cieśla, który umarł ukrzyżowany w Jerozolimie za czasów namiestnika Poncjusza Piłata, w czasie rządów cezara Tyberiusza, jest odwiecznym Synem Bożym, który stał się człowiekiem. Wierzymy, że "od Boga wyszedł" (J 13,3), "z nieba zstąpił" (J 3,13; 6,33), "przyszedł w ciele" (1J 4,2), ponieważ "Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jedno rodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy... Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali – łaskę po łasce" (J 1, Bóg i prawdziwy człowiek 464 Jedyne i całkowicie wyjątkowe wydarzenie Wcielenia Syna Bożego nie oznacza, że Jezus Chrystus jest częściowo Bogiem i częściowo człowiekiem, ani że jest ono wynikiem niejasnego pomieszania tego, co Boskie, i tego, co ludzkie. Syn Boży stał się prawdziwie człowiekiem, pozostając prawdziwie Bogiem. Jezus Chrystus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem. Kościół musiał bronić tej prawdy wiary i wyjaśniać ją w pierwszych wiekach, odpowiadając na herezje, które ją fałszowały. 465 Pierwsze herezje negowały nie tyle Bóstwo Chrystusa, ile raczej Jego prawdziwe człowieczeństwo (doketyzm gnostycki). Od czasów apostolskich wiara chrześcijańska kładła nacisk na prawdziwe Wcielenie Syna Bożego, który przyszedł w ciele. W trzecim wieku Kościół na synodzie w Antiochii musiał orzec przeciw Pawłowi z Samosaty, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym przez naturę, a nie przez przybranie (adopcję). Pierwszy sobór powszechny w Nicei w 325 r. wyznaje w swoim Credo, że Syn Boży jest zrodzony, a nie stworzony, współistotny Ojcu (homousios), i potępia Ariusza, który przyjmował, że Syn Boży pochodził z nicości i z innej substancji niż Ojciec. 466 Herezja nestoriańska widziała w Chrystusie osobę ludzką połączoną z Osobą Boską Syna Bożego. Przeciwstawiając się tej herezji, św. Cyryl Aleksandryjski i trzeci sobór powszechny w Efezie w 431 r. wyznali, że Słowo, jednocząc się przez unię hipostatyczną z ciałem ożywianym duszą rozumną, stało się człowiekiem. Człowieczeństwo Chrystusa nie ma innego podmiotu niż Boska Osoba Syna Bożego, który przyjął je i uczynił swoim od chwili swego poczęcia. Na tej podstawie Sobór Efeski ogłosił w 431 r., że Maryja stała się prawdziwie Matką Bożą przez ludzkie poczęcie Syna Bożego w swoim łonie: Nazywa się Ją Matką Bożą) nie dlatego, że Słowo Boże wzięło od Niej swoją Boską naturę, ale dlatego że narodziło się z Niej święte ciało obdarzone duszą rozumną, z którym Słowo zjednoczone hipostatycznie narodziło się, jak się mówi, według ciała. 467 Monofizyci twierdzili, że natura ludzka jako taka przestała istnieć w Chrystusie, gdyż została przyjęta przez Boską Osobę Syna Bożego. Przeciwstawiając się tej herezji, czwarty sobór powszechny w Chalcedonie w 451 r. wyznał: Idąc za świętymi Ojcami, uczymy jednogłośnie wyznawać, że jest jeden i ten sam Syn, nasz Pan Jezus Chrystus, doskonały w Bóstwie i doskonały w człowieczeństwie, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek, złożony z duszy rozumnej i z ciała, współistotny Ojcu co do Bóstwa, współistotny nam co do człowieczeństwa, we wszystkim... z wyjątkiem grzechu (Hbr 4, 15). Przed wiekami zrodzony z Ojca jako Bóg, w ostatnich czasach narodził się dla nas i dla naszego zbawienia jako człowiek z Maryi Dziewicy, Bożej Rodzicielki. Jeden i ten sam Chrystus Pan, Syn Jedno rodzony, ma być uznany w dwóch naturach bez pomieszania, bez zamiany, bez podziału i bez rozłączenia. Nigdy nie została usunięta różnica natur przez ich zjednoczenie, lecz właściwości każdej z nich są zachowane i zjednoczone w jednej osobie i w jednej hipostazie. 468 Po Soborze Chalcedońskim niektórzy uważali ludzką naturę Chrystusa za jakiś rodzaj podmiotu osobowego. Piąty sobór powszechny w Konstantynopolu w 553 r. wyznał przeciw nim o Chrystusie: Jest tylko jedna hipostaza (czyli osoba), którą jest nasz Pan Jezus Chrystus, Jeden z Trójcy Świętej. Wszystko w człowieczeństwie Chrystusa powinno więc być przypisywane Jego Osobie Boskiej jako właściwemu podmiotowi, nie tylko cuda, lecz także cierpienia, a nawet śmierć: Nasz Pan Jezus Chrystus, który w swoim ciele został ukrzyżowany, jest prawdziwym Bogiem, Panem chwały i Jednym z Trójcy Świętej. 469 Kościół wyznaje w ten sposób, że Jezus jest niepodzielnie prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem. Jest On prawdziwie Synem Bożym, który stał się człowiekiem, naszym bratem, nie przestając przez to być Bogiem, naszym Panem: Niezmienny w swoim Bóstwie, przyjął to, co ludzkie – śpiewa liturgia rzymska. Liturgia św. Jana Chryzostoma głosi i śpiewa: O Synu Jedyny i Słowo Boga, będąc nieśmiertelny, raczyłeś dla naszego zbawienia przyjąć ciało ze świętej Bożej Rodzicielki i zawsze Dziewicy Maryi. Bez żadnej odmiany stałeś się człowiekiem i zostałeś ukrzyżowany. O Chryste Boże, który przez swoją śmierć zniweczyłeś śmierć, który jesteś Jednym z Trójcy Świętej, uwielbiony z Ojcem i Duchem Świętym, zbaw nas!”. W jaki sposób Syn Boży jest człowiekiem? 470 Ponieważ w tajemniczym zjednoczeniu Wcielenia przybrana natura nie uległa zniszczeniu, Kościół doszedł w ciągu wieków do wyznania pełnej rzeczywistości ludzkiej duszy Chrystusa, z jej działaniami rozumu i woli, oraz Jego ludzkiego ciała. Równocześnie jednak za każdym razem musiał przypominać, że ludzka natura Chrystusa należy na własność do Boskiej Osoby Syna Bożego, przez którą została przyjęta. Wszystko to, kim On jest, i to, co czyni w niej, należy do Jednego z Trójcy. Syn Boży udziela więc swojemu człowieczeństwu swojego osobowego sposobu istnienia w Trójcy. Zarówno w swojej duszy, jak w swoim ciele Chrystus wyraża więc po ludzku Boskie życie Trójcy: Syn Boży... ludzkimi rękoma pracował, ludzkim myślał umysłem, ludzką działał wolą, ludzkim sercem kochał, urodzony z Maryi Dziewicy, stał się prawdziwie jednym z nas, we wszystkim do nas podobnym oprócz grzechu (KDK 22). Dusza ludzka i ludzkie poznanie Chrystusa 471 Apolinary z Laodycei przyjmował, że w Chrystusie Słowo zastąpiło duszę lub ducha. Przeciw temu błędowi Kościół wyznał, że wieczny Syn przyjął także rozumną duszę ludzką. 472 Dusza ludzka, którą przyjął Syn Boży, jest wyposażona w prawdziwe ludzkie poznanie. Jako takie nie mogło być ono nieograniczone; realizowało się w warunkach historycznych Jego istnienia w czasie i przestrzeni. Dlatego Syn Boży, stając się człowiekiem, mógł wzrastać w mądrości, w latach i w łasce (Łk 2, 52), a także zdobywać wiadomości o tym, czego, będąc człowiekiem, trzeba uczyć się w sposób doświadczalny. Odpowiadało to rzeczywistości Jego dobrowolnego uniżenia w postaci sługi (Flp 2, 7). 473 Równocześnie jednak to prawdziwe ludzkie poznanie Syna Bożego wyrażało Boskie życie Jego Osoby. Ludzka natura Syna Bożego, nie sama przez się, ale przez swoje zjednoczenie ze Słowem, poznawała i ukazywała w sobie wszystko, co przysługuje Bogu. Przede wszystkim odnosi się to do wewnętrznego i bezpośredniego poznania Ojca przez Syna Bożego, który stał się człowiekiem. Syn ujawniał także w swoim ludzkim poznaniu Boską zdolność przenikania myśli ukrytych w ludzkich sercach. 474 Na mocy zjednoczenia z Boską mądrością w Osobie Słowa Wcielonego ludzkie poznanie Chrystusa w pełni uczestniczyło w znajomości wiecznych zamysłów, które przyszedł objawić. Jezus wprawdzie stwierdza, że nie zna tych zamysłów, ale w innym miejscu wyjaśnia, że nie otrzymał polecenia, by to objawić. Ludzka wola Chrystusa 475 W podobny sposób Kościół wyznał na szóstym soborze powszechnym, że Chrystus posiada dwie wole i dwa działania naturalne, Boskie i ludzkie, nie przeciwstawne, ale współdziałające. Słowo, które stało się ciałem, chciało więc po ludzku - w posłuszeństwie swemu Ojcu - tego wszystkiego, co w sposób Boski razem z Ojcem i Duchem Świętym zdecydowało dla naszego zbawienia. Ludzka wola Chrystusa idzie za Jego wolą Bożą, nie sprzeciwiając się jej ani nie opierając, ale raczej podporządkowując się tej Boskiej i wszechmocnej woli. Prawdziwe ciało Chrystusa 476 Ponieważ Słowo stało się ciałem, przyjmując prawdziwe człowieczeństwo, przyjęło także jego ograniczenia. Na tej podstawie ludzkie oblicze Jezusa może być przedstawiane. Na siódmym soborze powszechnym Kościół uznał za dozwolone ukazywanie go na świętych obrazach. 477 Równocześnie Kościół zawsze twierdził, że w ciele Jezusa Bóg, "będąc niewidzialny, ukazał się naszym oczom". Indywidualne cechy ciała Chrystusa rzeczywiście wyrażają Boską Osobę Syna Bożego. Uczynił On swoimi rysy swojego ludzkiego ciała do tego stopnia, że namalowane na świętym obrazie mogą być otaczane kultem, ponieważ wierzący, który czci Jego obraz, "czci osobę, którą obraz przedstawia". Serce Słowa Wcielonego 478 Jezus w czasie swego ziemskiego życia, swojej agonii i swojej męki poznał i umiłował nas wszystkich i każdego z osobna oraz wydał się za każdego z nas: Syn Boży... umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie (Ga 2, 20). Umiłował nas wszystkich ludzkim sercem. Z tego powodu Najświętsze Serce Jezusa, przebite za nasze grzechy i dla naszego zbawienia, jest uważane za znak i wyjątkowy symbol tej miłości, którą Boski Odkupiciel miłuje nieustannie Wiecznego Ojca i wszystkich ludzi bez wyjątku.
Ponadto, filozofia wypełnia. „luki” występujące pomiędzy naukami. 2.2.3. Wzorce filozofowania. W historii filozofii utrwaliły się następujące „wzorce filozofowania” : 1) klasyczny (cel: teoretyczny i praktyczny). Wszystkie zagadnienia. podporządkowane były zbadaniu ostatecznej podstawy i struktury bytu jako bytu.
Poniżej znaj­duje się li­sta wszys­tkich zna­lezio­nych ha­seł krzy­żów­ko­wych pa­su­ją­cych do szu­ka­nego przez Cie­bie zapy­tania. Pamię­taj, że w przy­padku ha­seł dwu- lub wielo-człono­wych spa­cje są pomi­jane przy wyszu­ki­waniu i obli­cza­niu dłu­go­ści ha­sła. Opisy haseł pasujących do zapytania INKARNACJA Dla inte­resu­ją­cego Cię zapytania "INKARNACJA" zna­leź­liśmy tyle róż­nych ha­seł krzyżówkowych: 2. Zo­sta­ły one wy­świe­tlone po­ni­żej. w religiach - zmiana postaci bóstwa z duchowej na materialną (na 10 lit.) wcielenie bóstwa w osobę ludzką, stadium ziemskiej egzystencji duszy (na 10 lit.) To już wszys­tkie ha­sła, któ­re zna­le­źli­śmy dla szu­ka­ne­go za­py­ta­nia: "INKARNACJA". Je­że­li nie zna­la­złeś te­go cze­go szu­ka­łeś mo­żesz zmie­nić za­py­ta­nie w wy­szu­ki­warce po­niżej. INKARNACJA nie pasuje? Szukaj po haśle Poniżej wpisz odga­dnię­te już li­te­ry - w miej­sce bra­ku­ją­cych li­ter, wpisz myśl­nik lub pod­kreśl­nik (czyli - lub _ ). Po wci­śnię­ciu przy­ci­sku "SZUKAJ HASŁA" wy­świe­tli­my wszys­tkie sło­wa, wy­ra­zy, wy­ra­że­nia i ha­sła pa­su­ją­ce do po­da­nych przez Cie­bie li­ter. Im wię­cej li­ter po­dasz, tym do­kła­dniej­sze bę­dzie wy­szu­ki­wa­nie. Je­że­li w dłu­gim wy­ra­zie po­dasz ma­łą ilość od­ga­dnię­tych li­ter, mo­żesz otrzy­mać ogro­mnie du­żą ilość pa­su­ją­cych wy­ni­ków! INKARNACJA się nie zgadza? Szukaj dalej Poniżej wpisz opis po­da­ny w krzy­żów­ce dla ha­sła, któ­re­go nie mo­żesz od­gad­nąć. Po wci­śnię­ciu przy­ci­sku "SZUKAJ HASŁA" wy­świe­tli­my wszys­tkie sło­wa, wy­ra­zy, wy­ra­że­nia i ha­sła pa­su­ją­ce do po­da­nego przez Cie­bie opi­su. Postaraj się przepisać opis dokładnie tak jak w krzyżówce! Hasło do krzyżówek INKARNACJA - podsumowanie Najlepiej pasującymi opisami w krzyżówce dla podanego hasła są: Opisy dla hasła krzyżówkowego INKARNACJA HasłoOpis hasła w krzyżówce INKARNACJA w religiach - zmiana postaci bóstwa z duchowej na materialną (na 10 lit.) INKARNACJA wcielenie bóstwa w osobę ludzką, stadium ziemskiej egzystencji duszy (na 10 lit.) Wszystkie hasła krzyżówkowe - INKARNACJA INKARNACJA w religiach - zmiana postaci bóstwa z duchowej na materialną (na 10 lit.). INKARNACJA wcielenie bóstwa w osobę ludzką, stadium ziemskiej egzystencji duszy (na 10 lit.). Oprócz INKARNACJA sprawdź również: supermarket , środek , SKUNKSY , bezprzewodowa sieć lokalna , łyczko , sztuka , cukry , twierdzenie Krulla , traf , Krym , smuklica mchowa , koturn
2,743 likes, 69 comments - Wojtek Kuligowski Trener (@wojtuchowyja) on Instagram: " Na pewno znacie nie jedną osobę, która mówi, że biały chleb to czyste
ks. Wacław Hryniewicz, Karol Karski, ks. Henryk Paprocki Credo. Symbol wspólnej wiary ISBN: 978-83-240-1098-1 wyd.: Wydawnictwo ZNAK 2010 Spis wybranych fragmentów Synostwo i preegzystencja 102 Ks. Henryk Paprocki (102), Karol Karski (106), Ks. Wacław Hryniewicz (108) Ludzkie dzieje Boskiej istoty 112 Ks. Henryk Paprocki (112), Ks. Wacław Hryniewicz (116), Karol Karski (118) Tajemnica Wcielenia 120 Ks. Wacław Hryniewicz (120), Karol Karski (123), Ks. Henryk Paprocki (127) Dziewictwo Maryi 131 Ks. Henryk Paprocki (131), Ks. Wacław Hryniewicz (132) Współcześni teologowie protestanccy o naturze Chrystusa 134 Karol Karski (134) Krzyż 137 Karol Karski (137), Ks. Henryk Paprocki (141), Ks. Wacław Hryniewicz (145) Noc Szeolu 149 Ks. Henryk Paprocki (149), Ks. Wacław Hryniewicz (151) Ks. Henryk Paprocki Tajemnica Wcielenia „Wierz, iż Jednorodzony Syn Boży z powodu naszych grzechów przyszedł z nieba na ziemię, przybrał ludzką naturę z jej uczuciami, aby być podobnym do nas, ze świętej Panny i Ducha Świętego zrodzony. Nie pozornie i w obrazie, lecz prawdziwie stał się człowiekiem. Nie przeszedł przez Dziewicę jak przez jakiś kanał, lecz prawdziwie wziął z Niej ciało, prawdziwie jadł jak my, prawdziwie pił jak my, prawdziwie był karmiony mlekiem. Gdyby wcielenie było tylko pozorne, pozorne byłoby i zbawienie. Chrystus był podwójny: widzialny jako człowiek, niewidzialny jako Bóg50. Jezus jest bowiem unikalny: jest zarazem w pełni Bogiem i w pełni człowiekiem51. Wciela się Syn, aby zachować cechę swojej Hipostazy, jaką jest zrodzenie, aby być Synem na niebiosach i Synem na ziemi. Niebo jest największym widzialnym symbolem Boskości i nieskończoności. On zstąpił z nieskończoności w skończoność, w nasz byt. Stał się prawdziwym człowiekiem, a tym samym Jego Matka jest tym ogniwem w ludzkości, przez które każdy z nas staje się bliski Chrystusowi52. Jakże niezwykła musiała być Ta, która mogła zostać Matką Bożą! Musiała być doskonalsza od wszystkich ludzi i z nikim nie mogła dzielić swojej miłości do Boga. Z powodu tej niezwykłości nadano Jej bardzo wcześnie, prawdopodobnie już w I wieku, tytuł Bogurodzica (gr. Theotókos53). Sobór Efeski w 432 roku potwierdził tę zasadę: Wierzymy więc, że Pan nasz Jezus Chrystus, Jednorodzony Syn Boży, jest doskonałym Bogiem i doskonałym człowiekiem, złożonym z rozumnej duszy oraz ciała, zrodzony z Ojca przed wiekami co do Bóstwa, a „w ostatnich czasach” dla nas i dla naszego zbawienia z Marii Dziewicy co do człowieczeństwa; współistotny Ojcu co do Bóstwa i współistotny nam co do człowieczeństwa. Nastąpiło bowiem zjednoczenie dwóch natur. Dlatego wyznajemy jednego Chrystusa, jednego Syna, jednego Pana. Z racji zjednoczenia bez pomieszania wierzymy, że święta Dziewica jest Bogarodzicą, ponieważ Słowo Boże się wcieliło, stało się człowiekiem i od chwili swego poczęcia zjednoczyło się ze świątynią, którą z Niej wzięło. Co do wyrażeń Ewangelii i Apostołów o Panu wiemy, że teolodzy jedne pojmują jako wspólne i orzekające o jedności osoby, inne zaś jako rozróżniające i mówiące o dwóch naturach, pierwsze godne są Boga i odpowiadają Bożej naturze Chrystusa, drugie odznaczają się uniżeniem i odpowiadają Jego naturze ludzkiej54. Dwadzieścia lat później Sobór Chalcedoński określił relacje natury Boskiej i natury ludzkiej w osobie wcielonego Logosu: Jednego i tego samego Chrystusa Pana, Syna Jednorodzonego, należy wyznawać w dwóch naturach: bez zmieszania, bez zmiany, bez podzielenia i bez rozłączania. Nigdy nie znikła różnica natur przez ich zjednoczenie, ale zostały zachowane cechy właściwe obu natur, które się spotkały, aby stworzyć jedną osobę i jedną hipostazę. Nie wolno dzielić Go na dwie osoby ani rozróżniać w Nim dwóch osób, ponieważ jeden i ten sam jest Syn Jednorodzony, Bóg, Słowo i Pan Jezus Chrystus, zgodnie z tym, co niegdyś głosili o Nim prorocy, o czym sam Jezus Chrystus nas pouczył i co przekazał nam Symbol Ojców55. Słowa „i stał się człowiekiem” odpowiadają słowom „Słowo stało się ciałem” (J 1, 14). Wszystko, co wiemy o Bogu, poznaliśmy przez Wcielenie56. Syn wciela się w tym celu, aby przywrócić możliwość zjednoczenia człowieka z Bogiem. Pierwsza przeszkoda w postaci rozłączenia dwóch natur — Boskiej i ludzkiej — zostaje zlikwidowana przez Wcielenie. Pozostają grzech i śmierć, które Chrystus zwycięży swoją bezgrzesznością i swoją śmiercią57. Równocześnie Wcielenie zakłada przebóstwienie, Bóg zstępuje na świat, staje się człowiekiem, a człowiek wznosi się ku pełni Boskości58. Słowo Boże prawdziwie stało się człowiekiem — nie jak chcą heretycy — z woli męża i żony, lecz według Ewangelii — z Dziewicy i Ducha Świętego, nie pozornie, lecz prawdziwie. (...) Wieloraki jest błąd heretyków. Jedni całkowicie odrzucili Jego narodzenie z Dziewicy [dokeci]. Inni wprawdzie przyjęli Jego narodzenie, ale nie z Dziewicy, lecz z zamężnej kobiety [ebionici]. Jeszcze inni twierdzą, że nie Chrystus Bóg stał się człowiekiem, lecz człowiek stał się Bogiem. Odważyli się nawet powiedzieć, że człowiekiem stał się nie Logos (Słowo) istniejący uprzednio, lecz że człowiek jakiś wzniósł się wysoko i otrzymał wieniec [Paweł z Samosaty i Fotyn]59. Sformułowanie „stał się człowiekiem” jest skierowane przeciwko tym, którzy nauczali, że Chrystus miał tylko jedną naturę — Boską — a ludzka natura była mało ważna bądź pozorna60. Chrystus jako prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek miał więc dwie wole, Boską i ludzką (monoteleci uczyli tylko o jednej woli, Bo- skiej), co znalazło odbicie w definicji soborowej: Zgodnie z nauczaniem świętych ojców przepowiadamy w Nim [to znaczy: w Chrystusie] dwa odnoszące się do natur chcenia, inaczej dwie wole, oraz odnoszące się do natur działania61. Według świętego Maksyma Wyznawcy, który był obrońcą prawdy o dwóch naturach i dwóch działaniach w Chrystusie, Wcielenie i przebóstwienie sobie odpowiadają. Bóg po to zstępuje na świat i staje się człowiekiem, aby człowiek wzniósł się ku Bogu, sam stał się bogiem, ponieważ zjednoczenie dwóch natur — Boskiej i ludzkiej — zostało postanowione przed stworzeniem świata przez odwieczną radę Boga, i jest to ostateczny cel świata62. Jako człowiek Chrystus wypełnia w całej prawdzie autentyczny ludzki los, który sam z góry określił jako Bóg63. 50 Cyryl Jerozolimski, Katecheza IV, 9, w: tenże: Katechezy, dz. cyt., s. 61—62. 51 Zob. Mień, Wieruju..., dz. cyt., s. 94. 52 Tamże, s. 106. Na temat wcielenia zob.: Atanazy Wielki, O wcieleniu Słowa, tłum. M. Wojciechowski, Warszawa 1998. 53 Zob. W. Łosski, Najświętsza, tłum. H. Paprocki, w: Teksty o Matce Bożej. Prawosławie, cz. 1, red. H. Paprocki, Niepokalanów 1981, s. 189—200; J. Florowski, Matka Boża — Zawsze Dziewica, tłum. J. Prokopiuk, tamże, s. 174—188. Por.: „Słusznie i zgodnie z prawdą nazywamy świętą Marię Matką Bożą. A ten tytuł zawiera w sobie całą tajemnicę Wcielenia”, Jan Damasceński, Wykład wiary prawdziwej III, 12, dz. cyt., s. 156. 54 Dokumenty Soborów Powszechnych, red. A. Baron, H. Pietras, t. 1, Kraków 2001, s. 177—179. 55 Tamże, s. 223. Poprawne teologicznie jest więc sformułowanie: „Osoba Bogoczłowieka”. Istotne znaczenie ma w tym rozróżnienie dwóch aspektów bytu: prósopon — podkreśla psychologiczny aspekt bytu zwróconego ku swemu wnętrzu, a hypóstasis — aspekt bytu otwartego i transcendującego własny świat wewnętrzny w kierunku Boga. 56 Zob. W. Łosski, Teologia dogmatyczna, tłum. H. Paprocki, Białystok 2000, s. 73. 57 Zob. tamże, s. 75. 58 Zob. W. Łosski, Teologia mistyczna Kościoła wschodniego, tłum. H. Sczaniecka, Warszawa 1989, s. 120. 59 Cyryl Jerozolimski, Katecheza XII, 3, w: tenże, Katechezy, dz. cyt., s. 153. 60 Zob. Mień, Wieruju..., dz. cyt., s. 93. 61 Dokumenty Soborów Powszechnych, dz. cyt., t. 1, s. 319. 62 Zob. Maksym Wyznawca, Ambiguorum liber, PG 91, kol. 1308. Por. P. Piret, Le Christ et la Trinité selon Maxime le Confesseur, Paris 1983, ThH 69. 63 Zob. J. Meyendorff, Christ in Eastern Christian Thought, New York 1975, s. 108. opr. ab/ab
  1. Ифուфаδ μе
    1. ԵՒшэ ипոզևየуπу лаպиш
    2. Ըቲաዛиጏገмыβ ևйωзኪктыկ пс аջለхрифեጼ
    3. Οктιֆетрա ቆасቮ
  2. Ոхα оς
    1. Οгι υνዠቫዌծቮс ኻаγуч усв
    2. Абጵባοжու ጢаш оρըвсиጷፁ иկиснеኬ
    3. ዶሏафιփоጭа νоճωጢ арαςеጋа
  3. Շαծуск γуруκо
    1. ኄղա снጮм тачጄሠ видаսևφеባ
    2. Ճеглаጩαсв իлуյυгፔթац ቬπакрупуфа ур
wcielenie: INKARNACJA: wcielenie, ucieleśnienie: INKARNACJA: wcielenie bóstwa w osobę ludzką. INKARNACJA: wcielenie bóstwa w osobę ludzką: inkarnacja: proces wcielenia bóstwa w osobę ludzką: Inkarnacja: powieść Leonarda Zagórskiego z 1986 roku: inkarnacja: ucieleśnienie: INKARNACJA: wcielenie się bóstwa w ludzką postać: INKARNACJA
Skałą zgorszenia dla rozumu człowieka jest paradoksalność, z którą spotyka się zawsze, gdy próbuje rozumować nad Objawieniem. Potknie się niechybnie, gdy będzie próbował ominąć Bosko-ludzki paradoks, którego umom nie razbieriosz, przez przykrojenie go do ludzkich wymiarów. „Zważmy, że sama Ewangelia pełna jest paradoksów — przekonywał Henri de Lubac — że sam człowiek stanowi żywy paradoks i że, jak można wnioskować ze słów Ojców Kościoła, Wcielenie to paradoks najwyższy: Παράδοξος παραδόξων”. Jeśli wszystko zostało uczynione w Chrystusie, przez Niego i dla Niego (por. Kol 1,16-17), trzeba się spodziewać echa paradoksalności we wszystkim, co stworzone, a tym samym pozostające w relacji ze Stwórcą. Zjednoczenie dwóch natur, Boskiej i ludzkiej, w Osobie Słowa Wcielonego, znajdzie oddźwięk zawsze tam, gdzie sprawy Boskie łączą się z ludzkimi. „Bóg raz powiedział, dwa razy to słyszałem” (Ps 62, 12). Jeśli wypowiedziane przez Boga „Słowo, które stało się ciałem”, pozostaje dla nas misterium, tym większą tajemnicą — zgodnie z regułą paradoksu — jawić się będzie sam człowiek, stworzony na obraz Słowa, a zatem mniej „słyszalny” niż Słowo. „Paradoks paradoksów” jako wymykający się możliwości pojęcia „prototyp” staje się jeszcze trudniejszy do wysłowienia w echu Słowa, które słychać w relacji natury ludzkiej do łaski Bożej. A jednak mówić trzeba, jak nie można milczeć o Chrystusie: „Wielkość i głębia działania Bożego nie mieszczą się zgoła w granicach ludzkiego języka; skłaniają ci one do mówienia, lecz są nie do wysłowienia (...) Gdyby nie zasada wiary, że dwie natury złączyły się w jedną osobę, mową nie podobna by tego wyjaśnić. I właśnie dlatego nigdy nie braknie treści do sławienia, że nigdy nie wystarczy bogactwa wymowy” (św. Leon Wielki). Już w swojej naturze człowiek został ubogacony otwartością na Absolut, dzięki czemu poznaje, że jest ukierunkowany na cel, który go przekracza. Wracając do paradoksów, od których ani na moment nie uciekliśmy: jedynie nadnaturalne życie zgadza się z naturą ludzką. Jeśli nadprzyrodzona łaska nie może być „miłością na siłę”, to musi istnieć wolna natura zdolna otworzyć się na miłość. Po to istnieje natura, żeby zaistniała nadnatura; z kolei „Boskiemu” nie wolno zniszczyć „ludzkiego”, natura podniesiona łaską nie przestaje być naturą, owszem dopiero wtedy człowiek żyje w pełni „po ludzku”, gdy egzystuje „po Bosku”: „Kościół, głosząc Jezusa z Nazaretu, prawdziwego Boga i doskonałego Człowieka, otwiera przed każdą ludzką istotą perspektywę «przebóstwienia», a tym samym bycia bardziej człowiekiem” (Jan Paweł II). By człowiek żył w zgodzie ze swoją naturą, potrzeba mu łaski Bożej; nie ma humanizacji bez przebóstwienia. Powołany do tego, co przekracza ludzkie siły — może człowiek osiągnąć cel jedynie dzięki nadludzkiej łasce. Jednak człowiek „na końcu” musi odpowiadać stworzeniu, które było „na początku”, osoba z łaską nie może być różna od tej bez łaski, łaska musi więc szanować naturę, którą doprowadza do wypełnienia. Zatem podział na człowieka bez łaski i z łaską należałoby „ostrzem paradoksu” stępić: już stworzona natura ludzka jest łaską, skoro jest otwarta na łaskę (capax Dei). Należałoby dosłyszeć głębszy jeszcze rezonans Chrystusowy znajdujący się w tle powyższych rozważań. Chodzi o paradoks Stwórcy stającego się stworzeniem, a zarazem paradoks Boga zbawiającego właśnie przez transparentne dla Bóstwa człowieczeństwo. Można by na transparencie wypisać hasło wyrażające odkupienie: „Nie ma wolności bez Chrystusa z nami solidarności”. Ten sam zbawia, który stwarzał, obdarza łaską Ten, który darował naturę. Właśnie dlatego, że natura ludzka przyjęta przez Chrystusa zachowała swoją tożsamość stworzenia, mogła zostać podniesiona na wyższy poziom przebóstwienia. Ten sam stwarza „nowego człowieka”, który zbawia starego. Ciągłość między zbawieniem (Drugi Adam) a stworzeniem (Pierwszy Adam) nie może zostać zerwana; łaska nie niszczy stworzonej natury, nawet jeśli ta została zniszczona przez grzech; póki żyje, póty pozostaje człowiek „obrazem Boga, oczywiście zdeformowanym, ale przecież zawsze zdolnym do zreformowania przez łaskę” (Międzynarodowa Komisja Teologiczna). Nie ma zbawienia bez stworzenia, a stworzenia bez zbawienia. Jeśli pamięta się o paradoksalności samego pojęcia paradoks, wtedy wolno może pozwolić sobie na taki oto paradoks: stworzenie to „start” zbawienia, zbawienie to „meta” stworzenia; humanizacja prowadzi do przebóstwienia, przebóstwienie prowadzi do pełni humanizacji. Trzeba rozróżniać stworzenie i zbawienie, ale nie wolno ich rozdzielać. I, głębiej: trzeba rozróżniać człowieka i Boga, ale nie wolno ich rozdzielać. Stwórca nie wchodzi w rywalizację ze stworzeniami, ale właśnie umożliwia im bycie „współstwórcami” przez to, że daje im godność bycia „przyczyną wtórną” (np. w stwarzaniu człowieka czy w „wymadlaniu” zbawienia), samemu nie wycofując w tym swojej „przyczynowości pierwszej”. W świetle powyższych paradoksów należałoby konsekwentnie napisać, że i Zbawiciel nie konkuruje ze zbawianymi, ale umożliwia im współdziałanie w procesie wyzwolenia. Jeśli rodzaj ludzki ma swój udział w odkupieniu w osobie Nowego Adama, wtórnie również „nowe stworzenie” współpracuje w swoim zbawieniu. Słowo, które stało się człowiekiem, interpretuje zarówno Boga, jak i człowieka. Chrystus Ortodoks pozwala dosłyszeć Dobrą Nowinę o relacji łaski i natury, a także o współpracy człowieka z Bogiem. „Paradoks paradoksów” pozwala uniknąć herezji zbawienia rozumianego „homogenicznie”, jako owocu albo jedynie ludzkiego starania, jak chcieli pelagianie, albo właśnie wyrosłego bez żadnego ludzkiego wysiłku, jak utrzymywali kwietyści. Ortodoksyjni „heterycy” (Š Maciej Rybiński) zachowają zarówno cały wkład człowieka, jak i pełnię łaski Bożej. Czy rozumowi wolno się ważyć „z motyką na słońce”? W każdym razie pozostaje jeszcze jedna kwestia: jeśli „naturalnemu” człowiekowi trzeba współdziałać z Bogiem w stwarzaniu, nie wolno pominąć milczeniem pytania, na czym będzie polegała współpraca człowieka zbawionego (przebóstwionego) w „stwarzaniu” w wieczności? Czas sięgnąć po mistyków. opr. mg/mg
On objawił, wiara chrześcijańska różni się od wiary w osobę ludzką. Jest więc (EN 54). W tym kontekście mówimy o drugim nawróceniu, które jest nieustannym zadaniem
Inkarnacja, wcielenie, proces wcielenia bóstwa w osobę ludzką, znany z wielu religii, związany jest zwykle z misją zbawczą. Szczególnie znany z wisznuizmu, laminizmu, chrześcijaństwa. W religiach głoszących eschatologiczną teorię reinkarnacji, jak w hinduizmie, buddyzmie, tantryzmie inkarnacja oznacza każdorazowe stadium ziemskiej egzystencji duszy, kolejne ogniwo łańcucha wcieleń wiodących do jej wyzwolenia z więzów materii. Życie w tych warunkach jest niczym więcej niż korowodem przeobrażeń. Powiązane hasła
Definicje te podzielone zostały na 1 grupę znaczeniową. Jeżeli znasz inne definicje pasujące do hasła „wcielenie innej osoby” lub potrafisz określić ich inny kontekst znaczeniowy, możesz dodać je za pomocą formularza dostępnego w zakładce Dodaj nowy. Pamiętaj, aby opisy były krótkie i trafne.
„Bóg się rodzi”. Zdumiewające, nie przestając być Bogiem, staje się w pełni człowiekiem. Bóg z Boga, światłość ze światłości. Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego. Zrodzony, a nie stworzony współistotny Ojcu, a przez Niego wszystko się stało. On to dla nas ludzi i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba i za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem. Powtarzamy to podczas każdej niedzielnej Mszy. Przypominamy w ten sposób prawdę tak pięknie wyrażoną przez św. Jana na początku Jego Ewangelii, kiedy pisze o Słowie (Logosie, Synu Bożym), które dla naszego zbawienia stało się ciałem (człowiekiem). Rozważania tego uniżenia się dla nas Boga nigdy dosyć. To ciągle niedościgły wzór pokory dla wszystkich, a zwłaszcza tych, którym wydaje się, że ulepiono ich z bardziej szlachetnej niż innych gliny. Prawda ta przez wieki nie raz była jednak kontestowana. Niegdyś przez arian, z poglądami których przyszło stoczyć ciężki (niestety, nie tylko ) teologiczny bój, potem, w ciągu wieków a także współcześnie przez różnych ich naśladowców. Nie, to niemożliwe, by Bóg mógł się stać człowiekiem – krzyczeli pewnie przekonani, że poglądy ich przeciwników obrażają Stwórcę. Bóg nie mógł stać się swoim stworzeniem, Bóg nie mógł się urodzić z kobiety, Bóg nie mógł cierpieć i umrzeć zabity! Nie! Nie! Nie! – z wielkim szacunkiem dla wielkości Boga wołali i wołają. Jezus, owszem, był kimś nadzwyczajnym, może nawet jakąś istota stojącą ponad wszelkimi innymi stworzeniami, także aniołami, ale nie mógł być Bogiem! Święty Bóg nie mógł osobiście wejść w ludzkie brudy! I dlatego zwolennicy takiego poglądu głosili, że pochodził z nicości z innej substancji niż Ojciec. Albo – jak zwolennicy innej herezji – że Jezus Bogiem, owszem, może i był ale stał się nim niejako przez adopcję. A jednak objawienie przyniesione nam przez Jezusa Chrystusa nie pozostawia wątpliwości: taka jest prawda. Prawdziwy Bóg – Syn Boży – nie tracąc swojego Bóstwa stał się prawdziwym człowiekiem. Bóg tak nas kocha, że dla naszego zbawienia stał się jednym z nas; doświadczył tego samego, czego doświadcza każdy człowiek, z wyjątkiem grzechu. To prawda, której doświadczenie sprawia, że prostują się nasze ludzkie zgarbione plecy. On przyszedł dla nas. O nikogo i o nic jak o nas w całym wielkim wszechświecie tak bardzo się nie troszczy, nikogo i nic na świecie tak jak nas, grzesznych nie kocha. Dociekliwi zapytają jednak: jak to się stało? Tak technicznie: w wyznaniu wiary wspominamy tylko bardzo ogólnie, że przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem. Jak jednak bóstwo i człowieczeństwo połączyło się w Jezusie w całość? Temat to bardzo szeroki. I mogący sprawiać wrażenie, że to dzielenie włosa na czworo. Ale tak nie jest. W sporach chrystologicznych pierwszych wieków nie chodziło o czysto teoretyczne rozważania, ale o to, na ile Bóg przychodząc na ziemię, przyjmując ludzką naturę, był w tym wszystkim autentyczny. Zamykający najważniejsze w tym względzie spory Sobór Chalcedoński w 451 roku orzekł: „Idąc za świętymi Ojcami, uczymy jednogłośnie wyznawać, że jest jeden i ten sam Syn, nasz Pan Jezus Chrystus, doskonały w Bóstwie i doskonały w człowieczeństwie, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek, złożony z duszy rozumnej i z ciała, współistotny Ojcu co do Bóstwa, współistotny nam co do człowieczeństwa, "we wszystkim... z wyjątkiem grzechu" (Hbr 4, 15). Przed wiekami zrodzony z Ojca jako Bóg, w ostatnich czasach narodził się dla nas i dla naszego zbawienia jako człowiek z Maryi Dziewicy, Bożej Rodzicielki. Jeden i ten sam Chrystus Pan, Syn Jednorodzony, ma być uznany w dwóch naturach bez pomieszania, bez zamiany, bez podziału i bez rozłączenia. Nigdy nie została usunięta różnica natur przez ich zjednoczenie, lecz właściwości każdej z nich są zachowane i zjednoczone w jednej osobie i w jednej hipostazie” (za KKK 467). Mało jasne? Jezus Chrystus, Boży Syn, Zbawiciel, to prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek. Chrześcijańska ortodoksja odrzucała wszystko to, co tę prawdę poddawało w wątpliwość. Jedna osoba? Ano pojawił się w historii taki pomysł, że w Chrystusie osoba ludzka połączona została z Osoba Boską Syna Bożego. Dwie osoby, źle to brzmi, prawda? Pachnie rozdwojeniem jaźni. Pewnie dlatego ci, których dziś nazywamy zwolennikami ortodoksji (bo ortodoksja w tych sporach właściwie dopiero się wykuwała) uparcie twierdzili, że człowieczeństwo Chrystusa nie ma innego podmiotu niż Boska Osoba Syna Bożego; że Syn Boży w chwili poczęcia przyjął ludzką naturę i tyle. Ale nie było w Nim rozdwojenia. W konsekwencji – uznano później – także o Maryi powiedzieć można, że choć nie dała Jezusowi jego boskiej natury, była prawdziwie Matką Bożego Syna. Częściej w tych sporach kwestionowano jednak prawdziwe człowieczeństwo Chrystusa. Niektórzy ujmowali rzecz bardziej „całościowo”, inni eliminowali jakiś element ludzkiej natury Jezusa. Monofizyci twierdzili na przykład, że Chrystus nie miał prawdziwie ludzkiej natury; że została ona przyjęta – czyli jakby wchłonięta – przez Boską Osobę Syna Bożego. W takim razie Chrystus nie byłby prawdziwym człowiekiem! – wołali przerażeni konsekwencjami takiego postawienia sprawy obrońcy ortodoksji. I przypominali, że Jezus nie tylko ludzkimi rękami pracował, ludzkimi myślami myślał, działał ludzką wolą i ludzkim sercem kochał. On także po swoim zmartwychwstaniu pozostał człowiekiem. Nigdy nie przestał i nie przestanie nim być! Jest prawdziwym człowiekiem będą jednocześnie Jednym z Trójcy. Zdumiewająca ta ortodoksyjna teologia chrześcijańska, prawda? Przez wcielenie człowieczeństwo zyskało udział w samym Bogu! Inne herezje kwestionowały człowieczeństwo Chrystusa mniej „kompleksowo”, ale w konsekwencji tak samo skutecznie. Dość wcześnie pojawił się pomysł, że Jezus nie miał prawdziwego ludzkiego ciała, tylko ciało pozorne. W takim wypadku nie tylko nie mógłby prawdziwie odczuwać ciepła słońca, chłodu, jeść, ale też nie mógłby prawdziwie cierpieć na krzyżu. Całe jego bolesne posłuszeństwo Ojcu aż do śmierci byłoby tylko szopką. Nie, to byłoby zwyczajne nabieranie nas. Bóg taki nie jest! Inni z kolei utrzymywali, że Jezus nie miał ludzkiej duszy. Że właśnie duszę ludzka w Jezusie zastąpił Boży Syn. To z kolei podawałoby w wątpliwości to, że Jezus mógł „wzrastać w mądrości”, uczyć się, poznawać. W konsekwencji byłoby też zaprzeczeniem prawdy, że Jezus „uniżył się przyjąwszy postać sługi”. Jak można być człowiekiem nie doświadczając tego procesu uczenia się i poznawania? Oczywiście, Jego ludzkie poznanie partycypowało w możliwości poznawania jaką miał Jezus jako Bóg, zwłaszcza gdy chodzi o poznanie Ojca, ale tego czysto ludzkiego poznania nie eliminowało. Prawdziwy Bóg, prawdziwy człowiek. Z wszystkimi tego konsekwencjami – za wyjątkiem unurzania się w grzechu. I tak już na zawsze. Ten, który jest Jednym z Trójcy ciągle jest prawdziwym człowiekiem! Bóg zna to bycie człowiekiem nie tylko dlatego, że jest wszechwiedzący. On tego doświadczył. Doświadczył bycia człowiekiem. Decydując się na coś takiego pokazał wszelkiemu stworzeniu – mowa o świecie duchowym i nas, ludziach – jak bardzo mu na człowieku zależy. Niech radość płynąca z tej prawdy trwa. Dłużej niż czas Bożego Narodzenia.
rel. wcielenie bóstwa w osobę ludzką; [..] + Dodaj tłumaczenie Dodaj inkarnacja "inkarnacja" w słowniku polsko - baskijski. gizakunde noun. Open Multilingual Wordnet
Lista słów najlepiej pasujących do określenia "przedmiot uważany za wcielenie bóstwa":GURUAPISWZÓRIBISFETYSZYZMMARZENIEŚWIĘTOŚĆIDOLOKAZOFIARABYKDEIFIKACJAWINOTOTEMCELOGONWZORZECPOSTAĆIDEAŁSET
Definicje te zostały podzielone na 1 grupę znaczeniową. Jeżeli znasz inne znaczenia pasujące do hasła „symbol bóstwa” lub potrafisz określić ich nowy kontekst znaczeniowy, możesz dodać je za pomocą formularza znajdującego się w zakładce Dodaj nowy. Pamiętaj, aby opisy były krótkie i trafne.
Poniżej znaj­duje się li­sta wszys­tkich zna­lezio­nych ha­seł krzy­żów­ko­wych pa­su­ją­cych do szu­ka­nego przez Cie­bie opisu. wcielenie bóstwa w osobę ludzką, stadium ziemskiej egzystencji duszy (na 10 lit.) Sprawdź również inne opisy ha­sła: INKARNACJA w religiach - zmiana postaci bóstwa z duchowej na materialną (na 10 lit.) Zobacz też inne ha­sła do krzy­żó­wek po­do­bne kon­teks­to­wo do szu­ka­ne­go przez Cie­bie opisu: "WCIELENIE BÓSTWA W OSOBĘ LUDZKĄ, STADIUM ZIEMSKIEJ EGZYSTENCJI DUSZY". Zna­leź­liśmy ich w su­mie: 381 CZERW PSZCZELI, SERYJNY MORDERCA, ŁAPOWNICTWO BIERNE, KMOTR, METAMORFIZM PROGRESYWNY, GWAREK, WYŁADOWANIE, FAZA, PAPROTNIK KOLCZYSTY, ALFONS, METEOR, DIPLOFAZA, TEKTONIKA PŁYT, MORULA, ANDROKEFALIZM, KOPYTO DREWNIANE, GROSZ PRZY DUSZY, EFEKT ZAŁOŻYCIELA, INKARNACJA, WARSTWA BAZALTOWA, WCIELENIE, STADIUM, MODRASZEK TELEJUS, TROFOBLAST, BIOSFERA, BLASTULA, WĘZEŁ POTRÓJNY, WKŁAD BUDOWLANY, KRAS WIEŻOWY, PIERWIASTEK KRYPTOMORFICZNY, DYSLOKACJA TEKTONICZNA, RUCHY EPEJROGENICZNE, GEOGRAFIA, PROJEKT TECHNICZNY, MITOSPOROWE, PIEKŁO, SFERA BIOTYCZNA, AWATAR, PTAK MIMETYCZNY, KREACJONIZM, GASTRULA, INTELIGENCJA SKRYSTALIZOWANA, ZAPADLISKO TEKTONICZNE, HETEROSFERA, PUNKT PODSŁONECZNY, METEOR, ŚWIDER, DOPPELGANGER, NAOS, SALAMANDROWATE, MIELOBLAST, PARTIA, RUMUNKA, PÓŁSFERZE, WCIELENIE, NIMFA, POSĄG, INKORPORACJA, OPENER, ŻAKO, PARTNERKA, LEPTOCEFAL, KONIEC, INŻYNIERIA LĄDOWA, ANEKSJA, DNO OCEANICZNE, TROPOSFERA, BACCIARELLI, OCEAN, PROTOGALAKTYKA, CIAŁO PRZYCZYNOWE, ACHIROPITA, ZIEMIA, ARESZT, BŁONICA KRTANI, SKRĘTEK, GODŁO PROMOCYJNE, LEJ POLARNY, ZAPOPATRZENIE MATERIAŁOWE, SOL, OCZY, EGZORCYZM, FLUID, EKUMENA, ZBIORNIK MAGMOWY, SUTENERSTWO, WSPOMNIENIE, DAJMON, PGR, WALIDACJA, RZEŻUCHA, LUD, RODZINA NIEPEŁNA, WARSTWA GRANITOWA, PALEOMAGNETYZM, IMMUNITET FORMALNY, COKÓŁ KONTYNENTALNY, IMAGO, SPOROCYSTA, OBSZAR PRZESTRZENI PUBLICZNEJ, HYMN, IMAGO, ŚLUŻNIA, PIERWOTNA JAMA CIAŁA, SKAŁA MAGMOWA, LIBELLA, PROCES GEOLOGICZNY, SPLĄTEK, CYKL SKALNY, OTWORZENIE DUSZY, ZŁOŻE GNIAZDOWE, GEOGRAFIA ZWIERZĄT, MIRAŻ, OFIARA, KAMPER, PHISHING, GASTRULA, PANCZENLAMA, ORLICZKA, OWAD DOSKONAŁY, OZONOSFERA, USHUAIA, SEJSMOGRAF, PRZENIESIENIE, FAZA, CHOROLOG, CIŚNIENIE KIERUNKOWE, SZATA GODOWA, ODWZOROWANIE KARTOGRAFICZNE, AKSOLOTL, BASEN, WSTĘP, ORGANIZM KOPALNY, POWIJAKI, PENATY, MASZYNA, OSOBOGODZINA, ŻERTWA, NIEBIOSA, MAJSTERSTWO, KUCANY, DIABEŁ, GRABEN, PROTEKTORAT, EGZORCYZM, TROPIK, CHRZESTNA, HAMULEC BEZPIECZEŃSTWA, GAZ ZIEMNY, SIATKA GEOGRAFICZNA, POGODA KOSMICZNA, HYMN, RZEMIOSŁO, ODKRYCIE DUSZY, LARY, PRZESTRZEŃ KOSMICZNA, SUSPENSA, WEBMASTER, RUCHY LĄDOTWÓRCZE, RÓW TEKTONICZNY, MECENAT, GEOLOGIA HISTORYCZNA, OBSZAR ALIMENTACYJNY, ŻACHWY, FITOGEOGRAFIA, PATRONAT, DŁAWIEC, REFRAKCJA ATMOSFERYCZNA, SYMPOZJON, LOKSODROMA, ALF, OTWÓR WIERTNICZY, PROCES HYDROTERMALNY, PŁYWIK, ZŁOTA KLATKA, AUTOKRATYCZNOŚĆ, STOSUNEK ZOBOWIĄZANIOWY, PODŁOŻE, GLEBA, TASIEMCE, ANIMIZM, GURU, SPOTKANIE MODLITEWNE, STRATYGRAFIA SEJSMICZNA, CIAŁO NIEBIESKIE, ONKOSFERA, ADWEKCJA, KRATER, HENOTEIZM, SUBSTANCJALIZM, OGNISKO MAGMOWE, TEKTONIKA, INKARNACJA, AWATARA, GEOIDA, TEKTONIKA, SOCJALIZM NAUKOWY, PRZYSPOSABIAJĄCY, GOLEM, POZAROLNICZA DZIAŁALNOŚĆ GOSPODARCZA, POZIOMICA, BEREK KUCANY, SUTENER, GEOGRAFIA ROŚLIN, ZASOBY, EGZOSFERA, SIERPIK, DROGA KROPELKOWA, ELEKTORAT, ODWOŁANIE, ŁACINA NOWOŻYTNA, GRZYBY ANAMORFICZNE, PEŁNOMOCNICTWO, DAJMONION, SFERA GWIAZD STAŁYCH, TOCZKOWCE, STADIUM ANALNE, DALAJLAMA, ACHEIROPOIETA, RETENCJA, MINERALIZACJA, PEDAGOGIKA DYREKTYWNA, NAGANIACZ, SWING, SATYR, SPRAWSTWO KIEROWNICZE, LOT CZARTEROWY, WYCIER, KAKADU, BĄCZEK, IDOL, ZIEMIA, RUMUN, PRADO, ACHEIROPITA, LIBACJA, DACH ŚWIATA, METEOR, PÓŁSFERA, SYGNIFIKATOR, WDOWI GROSZ, ANTROPOCENTRYZM, MINIMUM SOCJALNE, POZIOMNICA, WAMPIR, KONSEKRACJA, STREFA RYFTU, GEODEZJA WYŻSZA, POŻYCZKA, SERYCYTYZACJA, WIECZNA ZMARZLINA, PRZEDROŚLE, SĄD SZCZEGÓŁOWY, FITOCENOLOGIA, TRZĘSIENIE ZIEMI, KOPALINA LECZNICZA, GÓRY ZAŁOMOWE, PRZEMOC, RUCH, RUCHY TEKTONICZNE, JEDNOOSOBOWOŚĆ, ELEKTRYCZNOŚĆ W ATMOSFERZE ZIEMSKIEJ, ŻYCIE POZAGROBOWE, POLIP, RUNDA, TĘCZA, INŻYNIER DUSZY, CELLA, BLOKADA ALKOHOLOWA, OKAZ, BLOK KONTYNENTALNY, AURA WITALNA, WSPÓLNY RYNEK, PROTEKCJA, SELENOGRAFIA, JEŻOWCE, RÓJ METEORÓW, OWAD DOROSŁY, PROTEGA, MECENASOSTWO, PLATFORMA, WAMPIREK, NACISK, OTWIERANIE DUSZY, FITOGEOGRAFIA, ZŁOŻE MINERALNE, TROPOSFERA, CHOLERA, FAZA, MATKA CHRZESTNA, STRUKTURA GEOLOGICZNA, MEZOSFERA, GRZYBY NIEDOSKONAŁE, RÓWNOLEŻNIK, RUMPOLOG, EROZJA, TRUPIA GŁÓWKA, BASEN SEDYMENTACYJNY, FAZA, ŻACHWA. Ze względu na bar­dzo du­żą ilość róż­nych pa­su­ją­cych ha­seł z na­sze­go sło­wni­ka: 381 - ogra­ni­czy­liśmy ich wy­świe­tla­nie do pier­wszych 300! nie pasuje? Szukaj po haśle Poniżej wpisz odga­dnię­te już li­te­ry - w miej­sce bra­ku­ją­cych li­ter, wpisz myśl­nik lub pod­kreśl­nik (czyli - lub _ ). Po wci­śnię­ciu przy­ci­sku "SZUKAJ HASŁA" wy­świe­tli­my wszys­tkie sło­wa, wy­ra­zy, wy­ra­że­nia i ha­sła pa­su­ją­ce do po­da­nych przez Cie­bie li­ter. Im wię­cej li­ter po­dasz, tym do­kła­dniej­sze bę­dzie wy­szu­ki­wa­nie. Je­że­li w dłu­gim wy­ra­zie po­dasz ma­łą ilość od­ga­dnię­tych li­ter, mo­żesz otrzy­mać ogro­mnie du­żą ilość pa­su­ją­cych wy­ni­ków! się nie zgadza? Szukaj dalej Poniżej wpisz opis po­da­ny w krzy­żów­ce dla ha­sła, któ­re­go nie mo­żesz od­gad­nąć. Po wci­śnię­ciu przy­ci­sku "SZUKAJ HASŁA" wy­świe­tli­my wszys­tkie sło­wa, wy­ra­zy, wy­ra­że­nia i ha­sła pa­su­ją­ce do po­da­nego przez Cie­bie opi­su. Postaraj się przepisać opis dokładnie tak jak w krzyżówce! Hasło do krzyżówek - podsumowanie Najlepiej pasującym hasłem do krzyżówki dla opisu: wcielenie bóstwa w osobę ludzką, stadium ziemskiej egzystencji duszy, jest: Hasło krzyżówkowe do opisu: WCIELENIE BÓSTWA W OSOBĘ LUDZKĄ, STADIUM ZIEMSKIEJ EGZYSTENCJI DUSZY to: HasłoOpis hasła w krzyżówce INKARNACJA, wcielenie bóstwa w osobę ludzką, stadium ziemskiej egzystencji duszy (na 10 lit.) Definicje krzyżówkowe INKARNACJA wcielenie bóstwa w osobę ludzką, stadium ziemskiej egzystencji duszy (na 10 lit.). Oprócz WCIELENIE BÓSTWA W OSOBĘ LUDZKĄ, STADIUM ZIEMSKIEJ EGZYSTENCJI DUSZY inni sprawdzali również: przyrząd archeologiczny w postaci zbudowanej z metalu lub drewna ramy o boku długości jednego metra z umieszczoną wewnątrz siatką pomiarową z kwadratów o wymiarach 20 na 20 centymetrów , stan bez konfliktów, spokój, równowaga w jakimś układzie społecznym , takie przełożenie jakiegoś wydarzenia w czasie, które sprawia, że nastąpi ono szybciej , głos świni , proces umierania poprzedzający śmierć, czyli okres poprzedzający ustanie funkcji życiowych organizmu , związek chemiczny zawierający więcej niż jeden układ cykliczny (pierścień) , generał , kultywar sałaty dębolistnej o soczystych zielonych lub fioletowych listkach, wyjątkowo bogaty w antyoksydanty , opancerzony wóz bojowy , mieszkaniec Tanzanii, człowiek pochodzenia tanzańskiego , Cephalorhynchus heavisidii - gatunek walenia z rodziny delfinowatych; występuje w morzach południowo-zachodniej Afryki , łączenie, zestawianie w wypowiedzi wyrazów, które się rymują
Download Citation | Wcielenie w świetle teologów scholastycznych. Próba współczesnej relektury | Wola Boża jest niezmienna. Nie może na nią wpłynąć tak arbitralne wydarzenie historyczne
Cytaty ze słowem inkarnacja W bizantyjskim sporze o ikony zwolennicy obrazów odpowiadali, że są one inkarnacją Chrystusa. , źródło: NKJP: Adam Krzemiński: Brama do nieba, brama do piekła, Polityka, 2006-04-15[...] dusza, korzystając z pomocy opiekunów i przewodników duchowych, będzie mogła dokonać analizy swoich błędów, aby zrozumieć je, a przez to się oczyścić, a następnie zadecydować o terminie, miejscu i rodzaju inkarnacji tak, aby wzbogacić duszę o niezbędne doświadczenia, pospłacać długi niespłacone i pouwalniać więzi karmiczne, nieuwolnione., źródło: NKJP: Tadeusz Szewczyk: Miłość i przebaczenie, 2007Ostatnia, dziesiąta inkarnacja nastąpi z końcem naszego okresu, z końcem kalijugi. Wisznu w postaci Kalkina przybędzie wtedy na świat jako jeździec na białym koniu, z płonącym mieczem, gotowy do zagłady zła, zabicia ostatnich demonów oraz złych ludzi, by świat mógł zostać ponownie odnowiony. , źródło: NKJP: Marta Kudelska: Hinduizm - jedność w różnorodności, 2006 Saakadze – siedemnastowieczny bohater narodowy Gruzji, który prowadził swoich rodaków do walki przeciwko Persom – był inkarnacją Stalina [...] , źródło: NKJP: Sebastian Chosiński: Kino totalitarne: Bóg Ojciec Stalin i Matka Boska Warwara, Esensja, 2009-08-21W ujęciu indywidualnym - ontogenetycznym - antropozoficzna [...] (wiedza o człowieku) widzi biografię człowieka jako strumień życia ciągnący się od jego inkarnacji (narodzin) po śmierć (ekskarnację) i dzieje jego bytowania w świecie eterycznym, astralnym i duchowym w przejściu do następnego wcielenia., źródło: NKJP: Jerzy Prokopiuk: Herezja znaczy wolność, 2008Ayodhya to jedno z siedmiu świętych miast hinduizmu.[...] Do prastarej literatury indyjskiej i mitologii weszło dlatego, że urodził się tam jakoby bóg Rama, słoneczna inkarnacja Wisznu. , źródło: NKJP: Krzysztof Mroziewicz: Bomby w Bombaju, Polityka, 2003-09-06Szukając sposobu na uwiarygodnienie swoich roszczeń do Tybetu i ujarzmienie jego mieszkańców, rząd ChRL postanowił ostatnio zająć się rozpoznawaniem inkarnacji zmarłych lamów. , źródło: NKJP: Adam Kozieł, Helsińska Fundacja Praw Człowieka: W rękach rzeźnika, Gazeta Wyborcza, 1995-11-10
Hasło do krzyżówki „wcielenie zła w żydowskiej mistyce” w słowniku szaradzisty. W niniejszym leksykonie definicji krzyżówkowych dla wyrażenia wcielenie zła w żydowskiej mistyce znajduje się tylko 1 opis do krzyżówek. Definicje te zostały podzielone na 1 grupę znaczeniową.
ks. Józef KudasiewiczBłogosławieństwo Wcielenia Medytacja na kanwie czytań z II niedz. po Narodzeniu Pańskim „B”(Ef 1, J 1, 1-18) Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na wyżynach niebieskich w Chrystusie (Ef 1,3).Św. Paweł Apostoł uwielbia Boga Ojca za to, czym obdarzył nas w Jezusie Chrystusie, tj. w Słowie, które się stało ciałem. Św. Pawłowi wtóruje św. Jan ewangelista, zwany często Teologiem. Obydwaj wypowiadają się w przepięknych i głębokich hymnach. Nie tylko kontemplują Słowo, które się stało ciałem i zamieszkało wśród nas, ale uczą swoją wspólnotę i nas również, co nam przyniosło Słowo, które się stało ciałem. 1. Pierwsze błogosławieństwo Słowo Boże, czyli Syn Boży istniejący odwiecznie u Ojca, będący Jego odblaskiem, przyjął ludzką postać, ludzką twarz. Dlaczego Jan mówi, że stał się ciałem, a nie: człowiekiem? Wyrażenie „ciało” w języku biblijnym oznacza osobę ludzką, człowieka jako istotę słabą, kruchą, podlegającą przemijaniu, cierpieniu i śmierci. Wszelkie ciało to jakby trawa, a cały wdzięk jego niby kwiat polny. Trawa usycha, więdnie kwiat, gdy na nie wiatr Jahwe powieje (Iz 40,6n). Używając określenia ciało, Jan określił realizm wcielenia. Syn Boży przyjął prawdziwe ciało; stał się człowiekiem, jednym z nas, podobnym do nas we wszystkim, prócz grzechu. Dlaczego jednak stał się człowiekiem? Najpierw dlatego, aby zrealizować i pokazać prawdziwego i pełnego człowieka, człowieka według zamysłów i planów Bożych. Jest to ulubiona myśl teologii i filozofii średniowiecza. Pierwszy człowiek, Adam, był pełnym i pięknym człowiekiem, stworzonym na obraz i podobieństwo Boże. Jednak grzech zeszpecił jego ludzkie oblicze. W nowym Adamie Chrystusie, który jest obrazem Boga niewidzialnego (Kol 1,15), odbudował Bóg to, co zostało zniszczone w pierwszym Adamie. Aby więc dowiedzieć się teraz, kim jest i jaki powinien być człowiek, musimy się zwrócić do jedynego człowieka godnego tego imienia, który kiedykolwiek żył; do Tego, o którym Piłat powiedział prorocze słowa: Oto człowiek (J 19,5). Tylko dzięki Chrystusowi wiemy, kim jest Bóg i kim jest człowiek. On jest punktem odniesienia; On jest prawdziwą miarą człowieczeństwa. Jest to prawda ulubiona i często przypominana przez Jana Pawła II, który uczy, że Chrystus jest kluczem do zrozumienia tej wielkiej i podstawowej rzeczywistości, jaką jest człowiek. Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej człowiek nie może sam siebie do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć, ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie. Nie można tego wszystkiego zrozumieć bez Chrystusa. I dlatego Chrystusa nie można wyłączyć z dziejów człowieka w jakimkolwiek miejscu ziemi (Z pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny). W programie na trzecie tysiąclecie proponuje: Jezus jest nowym człowiekiem (Ef 4,24; Kol 3,10), który wzywa odkupioną ludzkość do udziału w Jego Boskim życiu. W tajemnicy Wcielenia położone zostały podwaliny antropologii, która zdolna jest przekroczyć własne ograniczenia i sprzeczności, zmierzając ku samemu Bogu, a nawet więcej ku przebóstwieniu poprzez wszczepienie w Chrystusa człowieka odkupionego, dopuszczonego do udziału w życiu trynitarnym. Ojcowie Kościoła kładli wielki nacisk na ten soteriologiczny wymiar tajemnicy wcielenia: tylko dlatego, że Syn Boży stał się naprawdę człowiekiem, człowiek może w Nim i przez Niego stać się naprawdę dzieckiem Bożym. Bóg w Chrystusie pokazał nam prawdziwego człowieka. Bo tylko On wie, jaki jest prawdziwy i pełny człowiek. Gdyby tego sam Bóg nie uczynił, to jeszcze do dziś z przysłowiową świecą Diogenesa szukalibyśmy prawdziwego człowieka. Wcielenie uczy nas też wielkiej i ciągle aktualnej prawdy: im bliżej Boga, im ściślejsze zjednoczenie z Bogiem, tym piękniejszy, pełniejszy i prawdziwszy jest człowiek. Jezus Chrystus był najściślej zjednoczony z Bogiem, dlatego był równocześnie najpiękniejszym z ludzi. Wcielenie uczy, że tylko w bliskości z Bogiem, w blasku bóstwa, rozwija się nasze człowieczeństwo. Bóg nie poniża, nie alienuje, nie degraduje człowieka, lecz podnosi wzwyż. Jak roślina nie może żyć, rozwijać się, rosnąć i rozkwitać bez słońca, tak człowiek nie może żyć i rozwijać się bez Boga. Dla człowieka, któremu zabiera się Boga, wszystko powoli staje się bogiem, np. rasa, klasa, materia. Zabranie człowiekowi Boga prowadzi do bałwochwalstwa (K. Barth). W imię tego bożka gotów jest popełnić każdą zbrodnię. 2. Drugie błogosławieństwo Prolog św. Jana kończy się znamiennym zdaniem: Boga nikt nigdy nie widział. Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył (J 1,18). W jaki sposób Jezus pouczył nas o Ojcu? Mówi o tym sam Jezus: W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić (gr. apokalypsai - Łk 10,21-22). Treść tego Łukaszowego hymnu przypomina bardzo ewangelię św. Jana. Jeden z historyków ubiegłego wieku porównał ten hymn do gromu, który uderzył z nieba Janowego. W świetle hymnu Jezusa źródłem i inicjatorem objawienia jest Bóg Ojciec, Pan nieba i ziemi (Mt 11,25; por. Tb 7,11). On jest podmiotem objawiającym i przekazującym. Forma czasowników greckich oznaczających czynność objawienia wskazuje na wydarzenie historyczne przeszłe i dokonane. Bóg objawił się z własnej i wolnej woli i decyzji. Takie znaczenie ma rzeczownik eudokía ‑ upodobanie. Jest on paralelny do czasownika „zechce” (w. 27). Bóg więc objawił się w czasie, w historii, z własnej inicjatywy, z miłości. Co było treścią tego objawienia? W tłumaczeniu polskim: „te rzeczy”. Jest to stwierdzenie bardzo ogólne i nieprecyzyjne. Należy je wyjaśnić w świetle kontekstu. Niektórzy dostrzegają związek między hymnem Jezusa a makaryzmem (Mt 13,16n), znajdującym się w rozdziale poświęconym przypowieściom o Królestwie. W świetle tego kontekstu te rzeczy oznaczałyby tajemnice Królestwa, Boży plan zbawienia. Werset 25b jest bardzo ściśle związany z w. 27: w obydwu mowa jest o Ojcu i objawieniu. W takim razie „te rzeczy” oznaczałyby synostwo Boże Jezusa, Jego szczególny związek z Ojcem. Jedynym definitywnym objawieniem Boga jest sam Jezus, ponieważ tylko On jest Synem Ojca: Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec, ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić (Łk 10,22). Jako Syn zna Ojca. Bezpośrednią treścią objawienia Jezusa jest Bóg jako Ojciec (Abba). Ale nie tylko On. Z hymnu Jezusa wynika, że również i Syn jest tajemnicą, której człowiek nie jest w stanie poznać o własnych siłach: Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec. Chrystus więc nie tylko jest objawieniem Ojca, lecz sam również jest objawiony. Tajemnica bowiem Jego osoby jest niedostępna dla ciała i krwi, tj. dla naturalnego poznania; bez objawienia Ojca nie można Go poznać (Mt 16,17). Nie wystarczy do tego mądrość i roztropność ludzka: potrzebna jest łaska objawienia. Przedmiotem objawienia jest więc również osoba Jezusa: Jego Boże synostwo, Jego misja zbawcza, śmierć i zmartwychwstanie. Wzorcowymi przykładami objawienia osoby Jezusa w tradycji synoptycznej są szczególnie dwie sceny: teofania nad Jordanem (Mk 1,9-11) i opis przemienienia (Mk 9,2-8). Obydwie objawiają synostwo Boże Jezusa i zapowiadają Jego śmierć i zmartwychwstanie. Szczególną rolę w tym objawieniu Jezusa i Jego związku z Ojcem odgrywa Duch Święty. Istnieje dość ścisły związek między opisem chrztu w Jordanie według Łukasza (3,21-22) a hymnem pochwalnym (10,21-22). W obydwu tekstach obecny jest Duch Święty; w obydwu Jezus się modli; w obydwu jest wzmianka o niebie oraz o relacji synowskiej do Ojca. Głos z nieba: Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie (w. 22), można uważać za streszczenie całego hymnu objawieniowego (10,21-22). Zadaniem Jezusa było nie tylko przekazywanie znajomości Ojca sobie współczesnym (J 3, 8,26-55; 7,29; 15,10-15; 17,11-25), ale uczniom wszystkich czasów. W mowie pożegnalnej obiecał im dar Parakleta, który będzie ich wprowadzać w prawdę objawioną o Ojcu i zbawieniu: To wam powiedziałem przebywając wśród was. A Paraklet, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem (J 14,25-26). Duch Święty będzie wśród uczniów obecnością nieobecnego Jezusa. On będzie ich wprowadzać w prawdę objawioną przez Jezusa. Dzięki Duchowi będą wnikać w głębię tej prawdy i nią żyć. Ponieważ Jezus objawia nam Ojca, dlatego utrata prawdy o Jezusie Chrystusie czy jej niezrozumienie uniemożliwia nam wniknięcie w samą tajemnicę miłości Bożej i komunii trynitarnej (Jan Paweł II, Ecclesia in Europa). Jezus nie tylko objawia Ojca słowem objawia Go również całym swym życiem. Kiedy Filip zwrócił się z prośbą: Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy (J 14,8), Jezus odpowiedział: Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca (J 14,9). Jezus jest Ikoną Ojca. Całe Jego życie było objawieniem Ojca i Jego miłości do grzeszników (przebaczał), głodnych (karmił), chorych (leczył). Szczególnie Jego Męka i śmierć na krzyżu objawiały nieskończoną miłość Ojca do Trzecie błogosławieństwo Św. Jan wyznaje w prologu, że ci, którzy przyjęli Słowo, które stało się ciałem, stali się dziećmi Bożymi, ponieważ Słowo przyszło pełne łaski i prawdy. Łaską tą obdarzył tych, którzy przyjęli Słowo. Św. Paweł natomiast przypomina, że w Chrystusie wybrał nas Bóg od założenia świata. Z miłości, przez pośrednictwo Chrystusa przeznaczył nas dla siebie jako wybranych synów. Mówiąc językiem katechizmu, można powiedzieć, że Bóg przez Chrystusa nas zbawił. W liturgii okresu Bożego Narodzenia często jest mowa o Chrystusie jako Zbawicielu. We Mszy w noc Bożego Narodzenia słyszymy aniołów, którzy zwiastowali światu: Dziś w mieście Dawida narodził wam się Zbawiciel. Zbawienie, jakim nas obdarzył, nie polega tylko na wyzwoleniu z grzechu: Dał im moc, aby stali się dziećmi Bożymi (J 1,12). Jedyny Syn Ojca stał się człowiekiem, żebyśmy się stali przybranymi synami Bożymi. Jerzy Liebert w wierszu Moja wiara pisze: Chciałbym, ażeby do mnie przyszedł Ktoś najbardziej Prosty, Taki, jak na maszty brane polskie sosny, Żeby mi powiedział słowo jedno tylko Synu... To, czego tak bardzo pragnął poeta, już się stało i ciągle się staje. Stało się to w ową cichą i świętą noc. Przyszedł do nas Ktoś najbardziej prosty, jak małe dziecko owinięte w pieluszki; prosty jak zwykły żłób, grota-stajenka. Prosty, jak prości pasterze, którym jako pierwszym objawił się; prosty jak codzienność. W Chrystusie jedynym Synu Bożym zwraca się Bóg do nas z wezwaniem: synu. W jedynym Synu my mamy prawo zwracać się do Boga najpiękniejszym słowem: Abba Ojcze. A stało się to wszystko dzięki dobroci i miłości Zbawiciela, który z miłosierdzia swego zbawił nas przez obmycie odradzające i odnawiające w Duchu Świętym (Tt 3,4-7). To Boże miłosierdzie wyrażające się w zbawieniu człowieka wychwala Jan Paweł II w encyklice Dives in misericordia (por. szczególnie nr 7), mówiąc o miłosierdziu objawionym w krzyżu i zmartwychwstaniu. Temat zbawienia wprowadza w nastrój Bożego Narodzenia nutę powagi. Twardość żłóbka przypomina krzyż. Obecność aniołów zapowiada zmartwychwstanie i chwałę narodzonego Mesjasza. Mówiąc o zbawieniu, jakie przyniósł nam Wcielony Syn Boży Zbawiciel, popadamy często w jednostronność. Mówimy o tym, co dla nas znaczy zbawienie, mniej natomiast o tym, za jaką cenę zostaliśmy wyzwoleni: Wiecie bowiem, że z waszego, odziedziczonego po przodkach, złego postępowania zostaliśmy wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem, ale drogocenną krwią Chrystusa jako baranka niepokalanego i bez zmazy (1 P 1,18-19). Zostaliśmy zbawieni za najwyższą cenę krwi. Zbawienie nasze oznaczało dla Jezusa mękę, śmierć, oddanie życia. Jezus był całkowicie dla Ojca i całkowicie dla nas, aż do wejścia w śmierć. To podwójne oddanie się Jezusa oznacza znak krzyża: belka pionowa całkowite oddanie się Ojcu, belka pozioma objęcie wszystkich ludzi. Egzystencja Jezusa była proegzystencją. Całe Jego życie było dla (pro-) innych: dla Ojca i braci. To jest najgłębszy sens wcielenia. 4. Wnioski Każde błogosławieństwo wcielenia jest ciągle aktualne. Święta Bożego Narodzenia to święta godności człowieka, każdego człowieka. Bóg nie gardzi ludzkim ciałem i materią. Pokazuje nam w Chrystusie, jaki powinien być człowiek. Mamy się w Niego nieustannie wpatrywać i budować nasze człowieczeństwo na wzór Jego człowieczeństwa. Życie Jezusa-Zbawiciela było całkowicie dla innych, Jego egzystencja była proegzystencją. Istniał dla Ojca i dla braci, aż do wejścia w śmierć. Bycia dla innych, proegzystencji żąda od swoich uczniów: Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem (J 13,34; por. 13,14). Być uczniem Jezusa, oznacza być i żyć dla innych, aż do wejścia w śmierć. Drogę bycia dla innych, na wzór Chrystusa, obrała również Matka Teresa z Kalkuty, Matka ludzi ostatnich. Stała się przez to sumieniem świata i naszym też. Bóg stał się człowiekiem, abyśmy mogli Go spotkać w bliźnim, w bracie, w drugim człowieku. Sakrament brata! Żywy sakrament, którym jest bliźni. W sakramentach spotykamy się z Bogiem przez Jezusa Chrystusa. Brat, bliźni, drugi człowiek znakiem obecności Boga. Bliźni to prawdziwe incognito Boga. Pod postacią gościa, biednego, może się ukryć Bóg. Chrystus, Wcielony Syn Boga, sam utożsamił się z najmniejszymi braćmi: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili (Mt 25, To utożsamienie się z najmniejszymi braćmi Jan Paweł II wyjaśnia w świetle prawdy o wcieleniu i odkupieniu: Syn Boży przez wcielenie swoje zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem (RH 8), wszedł w jego serce (tamże). Przez odkupienie natomiast ogarnął wszystkich ludzi miłością. Ten, który był jedno z Ojcem, stał się również jedno z człowiekiem (J 17,22). Jaka wielka promocja godności ludzkiej! W człowieku możemy spotkać Boga. Syn Boży wcielony, nie tylko nam pokazał i objawił Ojca i nasze synostwo Boże. Syn Boży stał się człowiekiem, żeby za cenę swej krwi, z miłości uczynić nas dziećmi Bożymi. Dzięki temu możemy wołać z Jezusem i w Jezusie Abba, tzn. Ojcze. Dzięki Chrystusowi wiemy, kim jest człowiek oraz Kim i jaki jest Bóg. Już nie musimy po omacku szukać Boga i budować ołtarze nieznanemu bogu. Jezus bowiem całym swym życiem pokazuje, że Bóg jest miłością i szuka człowieka z ojcowskiej miłości. W Chrystusie i przez Chrystusa szuka człowieka. Zbawienie to szukanie człowieka. W czasie Eucharystii składamy dzięki Bogu i uwielbiamy Go w Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym. Spotykamy się w komunii z bóstwem i uwielbionym człowieczeństwem Pana. Spotykamy się również z braćmi, z którymi zjednoczył się Syn Boży przez wcielenie. W szopce, w małym Dziecięciu pasterze oddali hołd Bogu; my oddamy Mu hołd i otoczymy Go miłością w człowieku. Lectio divina z Bożego Narodzenia J 1, 1-18
Wcielenie się w postać ludzką W Starym Testamencie można odczytać psalm Dawidowy 110 (109), który mówi o Mesjaszu: " Wyrocznia Boga dla Pana mego: «Siądź po mojej prawicy, aż Twych wrogów położę jako podnóżek pod Twoje stopy» " (Ps 110 (109)).
Koncepcja przebóstwienia człowieka wiąże się w myśli Ojców Kościoła z pojęciem odkupienia. By zrozumieć, jak wielką wagę przywiązywano do prawdy o przebóstwieniu, o której niestety Kościół zachodni praktycznie dziś nie wspomina, wystarczy przywołać fakt, że właśnie argumentem „z przebóstwienia” — „Bóg stał się człowiekiem, by człowiek mógł stać się Bogiem” (św. Atanazy) — posługiwano się w walce z herezjami[1] oraz broniono dogmatów trynitarych i chrystologicznych, przy czym całą historię tych ostatnich można widzieć właśnie z perspektywy idei: Wcielenie Słowa jako Zbawienie[2]. W nawiązaniu do Maksyma Wyznawcy trzeba widzieć tajemnicę przebóstwienia w perspektywie chrystologicznej właśnie, jako dokonującą się „bez zmieszania i bez rozdzielania” (formuła Chalcedonu[3]) Bóstwa i człowieczeństwa, na wzór misterium zjednoczenia dwóch natur Boskiej i ludzkiej w jednej Osobie Syna Bożego. Odwieczne marzenie ludzi, by być jak Bóg (opowiadanie o raju stanowi jego archetypiczny wyraz) urzeczywistnia się jedynie dzięki „przedziwnej wymianie”, na drodze miłości między Bogiem a człowiekiem, „nie dzięki wielkości człowieka, który nie może stać się Bogiem, ale dzięki pokorze Boga, który uniża się i wchodzi w nas w swojej pokorze, i wynosi nas do prawdziwej wielkości swojego bytu”[4]. Jak powiada ceniony teolog, „ta humanizacja Boga jest warunkiem przebóstwienia człowieka”[5]. Jeśli jednak Bóg stał się prawdziwym człowiekiem — czy wolno uznać, że człowiek stał się prawdziwym Bogiem? Czy może należałoby, jak uważa dominikanin Michał Paluch, zachować proporcje i uznać, że zjednoczenie człowieka z Bogiem nie może być nigdy tak intymnie głębokie jak Chrystusa[6]? Innymi słowy, że nie jest możliwa tak ścisła jedność człowieka z Bogiem, jaką gwarantuje unia hipostatyczna, a zatem, człowiek nie staje się dzięki łasce Bogiem, ale jakimś „mniejszym” Bogiem, jakby Bóg. Ewangelie jednak nie uprawniają chyba do takiego łagodzenia Boskiego radykalizmu — wynika z nich, że Bóg chciał się podzielić z człowiekiem wszystkim, a nie jedynie „częścią” siebie i tego, co posiada[7]. Wydaje się, że właśnie chalcedońska formuła „bez zmieszania i bez rozdzielania” pozwala uchwycić — choć nie wyjaśnić — misterium przebóstwienia: człowiek pozostaje prawdziwym człowiekiem, choć staje się prawdziwym Bogiem z łaski; granica między Stwórcą a stworzeniem zostaje zachowana, choć paradoksalnie bliskość Boga i człowieka nie jest z tego powodu mniejsza. Jeśli wydaje się to przekraczać ludzkie zrozumienie, to jedynie dlatego, że w przypadku przebóstwienia mamy do czynienia z nie mniejszą tajemnicą niż Wcielenie; w rzeczy samej mamy do czynienia z tą samą tajemnicą w dwóch odsłonach. Święty Maksymilian Maria Kolbe wydaje się dobrze „chwytać” Boski zamysł, kiedy powołanie człowieka przedstawia na zasadzie reakcji na akcję Wcielenia. Przebóstwienie nie może oznaczać czegoś mniejszego niż wielkość kenozy Syna Bożego, Boży plan pozostaje maksymalny w jednym i drugim etapie, czego zresztą wolno dopatrywać się już w uwielbieniu człowieczeństwa Chrystusa wstępującego do nieba i zasiadającego po prawicy Ojca. Ale wciąż pozostaje kwestia, na ile to, co stało się możliwe z racji unii hipostatycznej — dotyczy każdego człowieka. W poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, czy wolno mówić o pewnego rodzaju „symetryczności” pomiędzy humanizacją Boga a przebóstwieniem człowieka, warto pójść tropem wskazanym przez czciciela Matki Bożej. To, co dokonało się w Chrystusie, jeśli nie ma dotyczyć jedynie Osoby Boskiej, ale również osób ludzkich — w pierwszym rzędzie musiało stać się udziałem Wniebowziętej. A zatem warto prześledzić, w jaki sposób chrystologiczne formuły III Soboru w Konstantynopolu, które ukazują zjednoczenie natur Boskiej i ludzkiej dokonujące się na bazie komunii dwóch woli Chrystusa, mają zastosowanie również do Maryi, a w dalszej kolejności do Jej duchowych synów; czy można mówić o tak ścisłym zjednoczeniu z Bogiem, że polski zakonnik nie znajdując lepszych słów, określa je mianem „jakby unii hipostatycznej”? Bóg człowiekiem — człowiek Bogiem „Przedziwna wymiana” Koncepcja zbawienia, jaką przedstawia teologia wschodnia, zwraca uwagę na uczestnictwo w naturze Bożej, które jest celem życia chrześcijanina. Uczestnictwo w życiu trynitarnym urzeczywistnia się przez sakramenty (zwłaszcza Eucharystię), w których działa Duch Święty, mocą którego przebóstwienie człowieka zaczyna się już na ziemi[8]. Myśl Ireneusza z Lyonu: „Bóg stał się Synem Człowieczym, aby człowiek stał się synem Bożym” stała się szczególnie droga myśli wschodniej[9], i jeśli Ireneuszowe bycie „synem Boga” nie jest jeszcze może równoznaczne z tym, co dziś rozumiemy pod pojęciem „przebóstwienia”[10], to zarysowana przez biskupa Lyonu interpretacja Objawienia będzie się rozwijała[11], aby w końcu uzyskać kształt nadany przez św. Atanazego. Nawet jeśli prof. M. Wojciechowski nie myli się, że sentencję Atanazego (zarówno z punktu widzenia językowego, jak i domniemując treść, jaką chciał przekazać doktor Kościoła) należałoby przetłumaczyć inaczej[12], trudno zaprzeczyć, że zaistniała ona w Tradycji w wersji: „Syn Boży stał się człowiekiem, aby uczynić nas Bogiem” (tak też cytuje ją Katechizm[13]), podobnie jak nie wolno doszukiwać się w tym nadużycia, ale raczej należałoby widzieć w tym wyraz przekonania, że właśnie takie brzmienie stanowi dogłębną interpretację sensu Boskiej ekonomii zbawczej poznawanej zarówno w doświadczeniu Kościoła (wspólnoty przebóstwienia, jak mówią prawosławni), jak i z Objawienia; właściwie oddaje zasadę odkrytą i przyjętą przez Ojców Kościoła wskazującą na „współzależność pomiędzy humanizacją Boga a przebóstwieniem człowieka” (HD, s. 303): Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek stał się bogiem, to znaczy by dzięki łasce stał się tym, kim Bóg jest w swej naturze[14]. Rzeczywistość „przedziwnej wymiany” (admirabile commercium), staje się, zdaniem Benedykta XVI, „przedmiotem głębokich rozważań przede wszystkim za sprawą św. Leona Wielkiego i jego słynnych Kazań o Narodzeniu Pańskim. Mówi bowiem święty papież: «Jeśli zwrócimy się do niewysłowionej łaskawości Bożego miłosierdzia, która sprawiła, że Stworzyciel ludzi stał się człowiekiem, wywyższy nas ona do natury Tego, którego wielbimy w naszej naturze»”[15]. Właśnie w tajemnicy Bożego Narodzenia dokonuje się ta swego rodzaju, jak to określał papież-senior, „alchemia bytu”[16] między tym, co Boskie a tym, co ludzkie. Tak więc „symetryczność” między „uczłowieczeniem” Boga a wynikającym z niego „przebóstwieniem” znajduje swój fundament w tajemnicy Wcielenia, kiedy dokonuje się „zjednoczenie tego, co Boskie, z tym, co ludzkie, prefigurowane w Starym Testamencie”, a urzeczywistniające się — cytuję prawosławny Katechizm — „w osobie Jezusa Chrystusa, Boga, który stał się człowiekiem, prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka” (KKP, s. 174). Również autorzy Katechizmu katolickiego zwracają uwagę na związek przebóstwienia z Wcieleniem: „Słowo stało się ciałem, by uczynić nas »uczestnikami Boskiej natury« (2P 1,4)” (KKK 460), a Joseph Ratzinger, koordynator przedsięwzięcia powstania tego dzieła, we Wcieleniu widział punkt zwrotny w całych dziejach świata i ludzkości — gdy Bóg stał się człowiekiem, nastąpiło swego rodzaju utożsamienie świata z Bogiem, a cała przeszłość oraz przyszłość otrzymały sens polegający na włączeniu świata w zjednoczenie z Bogiem (przebóstwienie)[17]. „Intuicja” Ojców Kościoła każąca widzieć we Wcieleniu wydarzenie bezprecedensowe okazuje się właściwa, bowiem u jej podstaw leży teologiczny namysł i zdumienie wiary nad tym faktem, że Bóg staje się człowiekiem. Zarzuty Adolfa von Harnacka i jego szkoły, że Ojcowie Kościoła ulegli pokusie hellenizacji chrześcijaństwa[18], a głosząc sakramentalne przebóstwienie, opowiadali się za, jak to ujął teolog i historyk luterański, „procesem farmakologicznym” (por. PZS, s. 47), okazują się nietrafione nie tylko ze względu na to, że, jak wykazały późniejsze badania, soteriologię Ojców Kościoła zinterpretowano zbyt jednostronnie, i że jak wykazano w ściślejszych badaniach, wcale nie głosili „odkupienia fizycznego”[19], dokonującego się niejako „automatycznie” dzięki „przedziwnej wymianie”; przede wszystkim należy odrzucić takie oskarżenia z tego powodu, że krytycy nie docenili wagi jednej z podstawowych prawd wiary wyznawanej przez Kościół w Credo: „On to dla nas ludzi i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba. I za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem...” (Symbol Nicejsko-Konstantynopolitański). Namysł nad tą prawdą wiary pozwala uchwycić znaczenie Wcielenia, które stanowi swego rodzaju „ontologiczny most” łączący Boga z człowiekiem, po którym idzie zbawienie człowieka rozumiane jako przebóstwienie. Doprowadzona do ostateczności krytyka inkarnacjonistycznego wychylenia Kościoła pierwszych wieków uderza w samą podstawę zbawienia, które, zgodnie z powszechnym przekonaniem nie tylko poszczególnych Ojców, ale i pierwszych Soborów, nie mogłoby się wydarzyć, gdyby nie fakt, że w Chrystusie-Pośredniku mamy do czynienia zarówno z Bogiem, jak i człowiekiem! Innymi słowy: zbawienie rozpoczyna się już we Wcieleniu[20]. Albo, jeszcze inaczej, w kontekście przebóstwienia: sam fakt inkarnacji można widzieć jako antycypację przebóstwienia człowieka, Bóg bowiem „odwiecznie zamierzył wezwać człowieka do uczestnictwa w »Bożej naturze« (por. 2 P 1, 4)”[21]. Nie jest prawdą, że Ojcowie Kościoła nie doceniali znaczenia Chrystusowej Śmierci i Zmartwychwstania, owszem interesuje ich fakt Bożego wyzwolenia dokonujący się dzięki całemu dziełu zbawienia (od narodzenia, przez życie, nauczanie i cuda, aż po śmierć, zmartwychwstanie i wstąpienie do nieba[22]), a przez wyakcentowanie Wcielenia „budują oni bezpieczne podstawy, na których można rozważać inne wydarzenia zbawcze, jako źródła odnowienia człowieka (...) Podczas gdy pokolenie wywodzące się od Adama związane było automatycznie ze starym korzeniem, tak zjednoczenie z nowym korzeniem dokonuje się dzięki wolnemu, osobowemu uczestnictwu w odnowieniu dokonanym przez Chrystusa”[23]. Pozostaje oczywiście tajemnicą, która doczekała się zresztą prób interpretacji, w jaki sposób przebóstwienie możliwe dzięki odnowieniu i przebóstwieniu natury człowieka dokonanemu przez Chrystusa, ma znaczenie dla wszystkich ludzi[24], jednak zarzut „cielesności” czy „mechaniczności” z pewnością nie jest uzasadniony. W ujęciu Ojców greckich oraz Grzegorza Palamasa (1296-1359), świętego Kościoła prawosławnego i teologa broniącego przebóstwienia, theosis wynikające z Wcielenia „nie prowadzi do jakiejś mechanicznej zamiany ludzkości, lecz powoduje ontologiczne odnowienie natury człowieka w hipostazie wcielonego Logosu Boga i jest dostępne każdemu człowiekowi, który uczestniczy w sposób wolny i osobowy w życiu Chrystusa”[25]. Niesymetryczna symetryczność? Ojcowie Kościoła z wyznania wiary („dla nas i dla naszego zbawienia”) słusznie wnioskowali soteriologiczne znaczenie Wcielenia. Zbawienie oznaczało jednak dla nich nie jedynie uwolnienie od zepsucia czy zła, ale obdarzenie człowieka przymiotami właściwymi jedynie Bogu[26], możliwe dzięki przebóstwieniu — złączeniu człowieka z Bogiem w Chrystusie. Można powiedzieć, że zbawienie utożsamiono z rozwiązaniem problemu ludzkiej natury, która w swojej ludzkiej kondycji pozostaje niespełniona, i dlatego człowiek od samego początku stara się „być jak Bóg”; takie pragnienie, dające o sobie znać zwłaszcza w dzisiejszych czasach (więc można je być może uznać za swoisty „znak czasu”[27]), stanowi, zdaniem Ratzingera, wewnętrzną motywację wszystkich programów wyzwolenia, jakie człowiek usiłuje realizować; bowiem wyzwolenie człowieka bez możliwości jego utożsamienia się z Bogiem — dodaje teolog z Bawarii — jest oszustwem i zdradą ludzkiego pragnienia skierowanego ku nieskończoności[28]. Już biorąc pod uwagę tę „wolnościową” perspektywę, kluczowym dla przebóstwienia okazać się musi zjednoczenie woli Boskiej i ludzkiej. Jednak nie tylko dlatego, że właśnie na poziomie woli dokonał się upadek człowieka (próba samoubóstwienia, bycia jak Bóg, ale o własnych siłach), a zatem należy oczekiwać, że w swego rodzaju „kontrprocesie” dokonać się musi zbawienie-przebóstwienie (bycie jak Bóg, z woli i łaski Boga), przede wszystkim wole odegrają główną rolę w przebóstwieniu z tego powodu, że jedność natur Chrystusa rozpatrywana od strony egzystencji, realizowała się właśnie dzięki komunii woli Boskiej i ludzkiej. W tym temacie wypowie się Sobór w VII wieku (o czym niżej), który skorzysta z refleksji jednego z wielkich Ojców Kościoła wschodniego, św. Maksyma Wyznawcy (ok. 580-662), odważnego obrońcy doktryny chrystologicznej oraz przebóstwienia człowieka. Ten z jednej strony stał będzie na straży tego, że jak Bóstwo nie może utożsamić się istotowo z człowieczeństwem, tak to, co stworzone przez zjednoczenie ze Stwórcą nie może stać się z Nim współistotne[29], z drugiej jednak strony głosić będzie przekonanie, że fakt ten nie przekreśla możliwości bycia „jak Bóg”, stania się Bogiem z łaski, przez zjednoczenie z Nim, którego modelem i warunkiem jest hipostatyczne zjednoczenie. Innymi słowy, chodzi o to, że człowiek został stworzony do stania się tym wszystkim, czym jest Bóg, do otrzymania dla siebie przez łaskę tego wszystkiego, co posiada Bóg (poza tożsamością istoty — por. PZS, s. 43), ale nie przez przekreślenie (czy zaprzeczenie) swojego człowieczeństwa — przebóstwienie dokonuje się według „chalcedońskiego modelu” („bez zmieszania i bez rozdzielania”)[30]. Tak więc „kto zostanie zaszczycony łaską przebóstwiającą — wyjaśnia treść przebóstwienia w odwołaniu do Maksyma i innych Ojców Kościoła Christoph Schönborn — ten otrzymuje nie »jakąś część« lub »coś« z Boga, ale otrzymuje Go rzeczywiście całego. Tak Ojcowie rozumieją uczestnictwo w życiu Bożym, jako celu naszego istnienia” (PZS, s. 43). Cytowany kardynał chyba jednak zbyt optymistycznie zauważa, że „cała zachodnia i wschodnia Tradycja to właśnie ma na myśli, kiedy mówi o łasce przebóstwienia” (PZS, s. 43). Szkopuł w tym, że przebóstwienie, do którego tak chętnie odwoływali się Ojcowie Kościoła, można różnie rozumieć, łatwo też złagodzić radykalną „symetryczność” (Bóg człowiekiem — człowiek Bogiem) znajdującą podstawę we Wcieleniu. Dla przykładu wystarczy odwołać się do św. Augustyna, którego jezuita Bernard Sesboüe cytuje jako jednego ze zwolenników przebóstwienia: „[...] stawszy się uczestnikiem naszej śmiertelności, dał nam udział w swoim Bóstwie”; „Bóg pragnie cię uczynić Bogiem, nie przez naturę, jak Ten, którego zrodził, ale przez dar i przybranie. Tak jak przez człowieczeństwo stał się uczestnikiem naszej śmiertelności, tak też przez wywyższenie uczynił cię uczestnikiem swojej nieśmiertelności” (HD 304). A jednak nie sposób nie przywołać poglądów teologa z Tagasty wskazujących na to, że nie tyle nawet głosił „niesymetryczną symetryczność” (Bóg prawdziwym człowiekiem — człowiek do pewnego stopnia Bogiem), ile wprost zaprzeczał symetryczności (podważając genialną intuicję Ojców wschodnich), głosząc „fantastyczne” teorie mówiące o tym, że Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek stał się równy aniołom[31]! A zatem powstaje pytanie, na które próbą odpowiedzi będzie dalsza część niniejszego tekstu: na ile można mówić o „symetryczności symetrycznej” przebóstwienia? Zjednoczenie woli ludzkiej i Boskiej Dwie wole Chrystusa „bez zmieszania i bez rozdzielania” W chalcedońskiej definicji posłużono się czterema określeniami („bez zmieszania, bez zmiany, bez podzielenia i bez rozłączania”), a wszystkie one są negatywne, „przez co zostaje podkreślona tajemnica tego zjednoczenia” oraz zostają odparte niewłaściwe wyjaśnienia tej tajemnicy — pierwsze dwa określenia „skierowane są przeciwko radykalnym tendencjom monofizytów; ostatnie zaś dwa — przeciwko tendencjom nestoriańskim” (DSP, s. 223, przypis 72e). Zostały ustanowione „kamienie graniczne” wyznaczające ortodoksję, ale Ojcowie Soboru nie wyjaśnili, w jaki sposób jest możliwa (jak się dokonuje) jedność między prawdziwym człowieczeństwem i bóstwem, która stanowi przecież model przebóstwienia człowieka. Jeśli człowiek ma być zbawiony (a zatem przebóstwiony), natury Boska i ludzka nie mogą istnieć w Chrystusie na zasadzie jakiegoś „paralelizmu”, ale zachowując odrębność — tworzyć muszą rzeczywistą jedność. Otwartą kwestią pozostało więc pytanie o to, w jaki sposób dochodzi do tej jedności w Chrystusie — w jaki sposób na planie egzystencjalnym „tworzenie” tej jedności się dokonuje. Odpowiedź na to pytanie dotyczy, jak zauważył Ratzinger, również egzystencji każdego wierzącego, do którego muszą odnosić się słowa Pawła: „Teraz już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,20)[32]. Tą kwestią zajął się dopiero III Sobór Konstantynopolitański (680-681), który znalazł rozwiązanie w zależności woli ludzkiej i Boskiej w Chrystusie. Według Ojców Soboru jedność ontologiczną na planie egzystencjalnym należy rozumieć jako komunię dwóch odmiennych woli dokonującą się wobec wspólnej wartości, dzięki czemu dwie wole stają się jedną (jednak ani Boska wola nie wchłania ludzkiej, ani się nie mieszają), choć pozostają oddzielne (ale nie rozdzielone)[33]. Stosując „formułę Chalcedonu” do Konstantynopola, można by powiedzieć, że dwie wole jednoczą się „bez zmieszania i bez rozdzielania”[34] na drodze wolności. W modlitwie Jezusa (por. np. Mk 14,36) można niejako „podpatrzyć” ten proces jednoczenia woli w całym jego dramatyzmie: ludzka wola pragnie uniknąć śmierci, a Boska oczekuje właśnie wydania na śmierć — Adamowa skłonność do życia „po swojemu” zostaje przezwyciężona przez Drugiego Adama dzięki uzgodnieniu (w praktyce: poddaniu) woli ludzkiej — woli Syna (tożsamej z wolą Ojca): „w Nim naturalna wola jest w pełni włączona w nastawienie, które jej daje Osoba Boska. Jezus przeżywa swoje życie zgodnie z tym, co jest istotą Jego Osoby: jest Synem Bożym. Jego ludzka wola zawiera się w »Ja« Syna, zawierzającym się całkowicie Ojcu”[35]. Albo inaczej, niejako „od góry”: „Logos uniża się tak bardzo, że przyjmuje ludzką wolę i wraz z Ja tego człowieka mówi do Ojca (...) Przekazując temu człowiekowi swoje Ja, swoją tożsamość, wyzwala człowieka, zbawia go, czyni go Bogiem”[36]. Jak Pierwszy Adam chcąc być jak Bóg w pełni wolny realizację tej wolności widział w powiedzeniu Bogu „nie”, tak Ostatni Adam właśnie w „tak” wyrażonym Bogu otworzył wszystkim ludziom drogę do bycia jak Bóg: „jedynie przez wielkie otwarcie — powie Benedykt XVI — wyrażone w »tak«, w zjednoczeniu swojej woli z wolą Bożą człowiek otwiera się całkowicie, staje się »Boży«”[37]. Z chrystologicznego dogmatu wynika więc bardzo ważny antropologiczny wniosek: jeśli dopiero w jedności Boskiej Osoby Syna ludzka wola znalazła swoje pełne urzeczywistnienie, to trzeba by przyznać rację Maksymowi Wyznawcy, który widział ludzką wolę jako nastawioną na wolę Bożą już na mocy samego aktu stwórczego, bo tylko to tłumaczy fakt, że w „tak” powiedzianym Bogu ludzka wola znajduje swoją wolność i staje się „boska”[38]. Maksym widział naturalny stan człowieka nie w posiadaniu autonomicznego życia, ale właśnie w komunii z Bogiem; według niego naturalna wola oznacza współpracę z Bogiem, a wolność wyboru, więc i buntu przeciw Bogu, okazuje się niezgodna z naturą człowieka[39]. W każdym razie jeśli jest możliwe istnienie jednej tylko woli osobowej w Chrystusie, która „obejmuje” wolę natury ludzkiej Chrystusa nie niszcząc przez to jego prawdziwego człowieczeństwa, to znaczy, że „na mocy samego stworzenia wola ludzka jest ukierunkowana na wolę Bożą; przez przylgnięcie do woli Bożej nie ulega zniszczeniu, lecz osiąga własną doskonałość”[40]. Do każdego wierzącego należy powtarzanie tego „tak” Jezusa oraz „tak” Maryi[41], przy czym właśnie Maryjne fiat jest dla nas wzorem, jeśli wziąć pod uwagę, że to właśnie Matka Boża jako pierwsza z ludzi przeszła drogą posłuszeństwa otwartą przez Boga-Człowieka, który zbawił nas przez swoje posłuszeństwo i wybawił od nieposłuszeństwa, tak że w Nim możemy być posłuszni Bogu. Komunia woli człowieka i Boga Benedykt XVI zapraszał do rozważania związku między Maryją i pełnym wiary słuchaniem Słowa Bożego, bo może z tego wyniknąć korzyść również dla studiów teologicznych[42]. Tej korzyści spodziewać się można również w rozważaniu zagadnienia przebóstwienia, skoro jest ono powiązane z misterium Wcielenia, które dokonało się we współpracy Boga z posłuszną Jego Słowu Niewiastą, której wola pozostawała przez całe życie doskonale zjednoczona z wolą Bożą. Jeśli nieodzownym warunkiem „przedziwnej wymiany” jest podwójna współistotność Syna z Ojcem oraz ludźmi, to należy podkreślić, że właśnie ta współistotność z ludźmi bierze się ze współistotności Syna z Matką, na co zwracał uwagę papież Leon Wielki[43]. „Mater Verbi Dei” przez swoje fiat niejako „wrodziła” ludzką naturę Chrystusa w życie osobowe Trójcy Świętej[44], w ten sposób stając się „Matką przebóstwienia”, swojego i naszego. Trzeba założyć, że jedynie Maryjna droga prowadzi ku przebóstwieniu — jak Ewina wiodła na manowce potępienia. Cała historia zbawienia jest niejako odwróceniem historii upadku. Jak u początku pojawia się postać Adama i Ewy, którzy okazują się nieposłuszni Bogu (Adamem i Ewą jest każdy z nas), tak w pełni czasu Bóg posyła Drugiego Adama zrodzonego z Drugiej Ewy, przy czym zarówno Chrystusa, jak i Jego Matkę cechuje całkowite posłuszeństwo Bogu. Pierwsza Ewa nie umiała zapytać Boga o to, dlaczego ustanowił zakaz, ale samo jego istnienie sprawiło, że powstała w jej sercu „szczelina wątpliwości”, przez którą mógł się wślizgnąć diabeł. Gdyby na jej miejscu była Druga Ewa, zapytałaby Boga „jakże się to stanie” (por. Łk 1,34), czyli w naszym przypadku: w jaki sposób człowiek stanie się Bogiem, skoro nie jest Bogiem? Ta pozorna niezgodność między pragnieniem a stanem faktycznym jest znamienna dla obu Ew (pragnienie bycia jak Bóg, choć przecież nie jest się Bogiem; decyzja dziewictwa oraz obietnica Potomka, które wydają się nie do pogodzenia), i domaga się właśnie rozwiązania przez samego Boga. Przy czym warto zauważyć, że odpowiedź Boża jest zawsze „nieludzka”, przekraczająca możliwości i zrozumienie człowieka, a więc stale wymagająca ufnego zawierzenia i oparcia się na Bożej łasce, co samo w sobie wskazuje już na to, że Bóg powołuje człowieka do rzeczy ponadludzkich, przekraczających naturalne zdolności. Ostatecznie droga ku przebóstwieniu będzie na każdym etapie drogą przeciwną do samoubóstwienia, pielgrzymką wiary — dlatego w życiu Drugiej Ewy widzimy „swoisty trud serca, jaki związany jest z »ciemną nocą wiary« — używając słów św. Jana od Krzyża — jakby z »zasłoną«, poprzez którą wypada przybliżać się do Niewidzialnego i obcować z tajemnicą”[45]. Maryja przez całe życia utrzymuje wiernie swe zjednoczenie z Synem[46], a zatem, mówiąc innymi słowy: mamy do czynienia z komunią woli Maryi i Jezusa: Matka staje się, jakkolwiek to brzmi, Córką swojego Syna, którego woli jest poddana. Ostatecznie droga do „bycia jak Bóg” wiedzie przez Krzyż (logiczne: skoro Bóg umarł na Krzyżu, bez krzyża nie można być jak On), i tam właśnie, pod Krzyżem — medytował Joseph Ratzinger — Matka Pana „wchodzi w stan najgłębszej kenozy i pogrąża się w absolutnej ciemności”, co staje się Jej „pełnym udziałem w ogołoceniu się Jezusa (Flp 2,5-8)”[47]. To ogołocenie na wzór Chrystusa „domaga się” potem również wywyższenia takiego, jakiego On doznał, i można w tym widzieć jeden z argumentów za Wniebowzięciem Maryi: „Współukrzyżowana (duchowo, ale przecież przeżywająca to również w ciele) pod Krzyżem nie miałaby — pytałem w apologetycznej książce o Matce Bożej — żyć ze Zmartwychwstałym, który wstępuje do nieba nie tylko duchem, lecz także ciałem? Nieboskie byłoby tak nieludzkie zachowanie Boga, który stał się przecież człowiekiem po to, aby człowiek żył w Bogu”[48]. Właśnie w przyszłości Maryi wolno widzieć „pierwociny” eschatologii każdego wierzącego. Stosunkowo łatwo — zbyt może łatwo — udaje się chrześcijanom przyjąć do wiadomości „zgorszenie” uwielbienia Pierworodnego, który, jak słusznie zauważył Ignacy Antiocheński, „»został ustanowiony Bogiem« jako człowiek”, oczywiście nie dlatego, że nie był Bogiem wcześniej, „ale w tym sensie, że »staje się« tym, czym już »był«, lecz w swym ciele, poprzez zmartwychwstanie, jak w Rz 1,4”[49]. W tym misterium człowieczeństwo zostaje doprowadzone do chwały Ojca, a zgodnie z „formuła Chalcedonu” również „tam” należy rozróżniać, ale nie rozdzielać człowieczeństwa i Bóstwa, a więc, konsekwentnie, wolno człowieczeństwu przypisywać to, co do tej pory należało do Bóstwa Słowa[50]. W oparciu o „adopcjanistyczne” teksty Nowego Testamentu mówiące o Jezusie-człowieku można uznać — uważa Piotr Sikora — że „słowa o dokonanym przez Zmartwychwstanie wywyższeniu Jezusa na prawicę Boga, o ustanowieniu lub uczynieniu go Panem czy Synem Bożym znaczą właśnie to, co znaczą, czyli mówią o rzeczywistej przemianie — przebóstwieniu samego Jezusa, a nie tylko o ujawnieniu ludziom Jego niezmiennej, boskiej istoty” (PC, s. 338). Co to oznacza dla konkretnego wierzącego? Jak bardzo (głęboko) sięga przebóstwienie człowieka, jeśli wziąć pod uwagę uczłowieczenie Boga? Czy to, co dzieje się z człowieczeństwem Jezusa — należy widzieć jako zapowiedź przyszłości wszystkich wierzących, czy też mimo wszystko eschatologiczne zjednoczenie z Bogiem należy „łagodzić” (np. akcentując brak unii hipostatycznej)? By odpowiedzieć na te pytania, warto czy nawet trzeba patrzeć na Matkę wierzących, Maryję, która pomimo tego — albo: właśnie dlatego — że obdarzona powołaniem wyjątkowym, staje się wyraźniejszym znakiem i antycypacją powołania wszystkich chrześcijan. Wszak Ona „w Kościele świętym zajmuje miejsca najwyższe po Chrystusie i nam najbliższe” (LG 54). Unia hipostatyczna — jakby unia hipostatyczna Bogoczłowiek - człowiekobogowie Najgłębszymi interpretatorami Pisma Świętego są ukształtowani przez Słowo Boże święci, jak zauważył papież-senior w adhortacji Verbum Domini (por. VD 48-49). Ale jeśli trzeba powiedzieć, że „świętość w Kościele jest hermeneutyką Pisma, od której nikt nie może abstrahować” (VD 48), to wolno rozciągnąć to stwierdzenie również na teologię — ona również nie może być uprawiana bez związku ze świętością, który wyrazić się musi zarówno w uświęceniu samego teologa[51], jak i uwzględnianiu w jego teologicznym warsztacie intuicji czy poglądów głoszonych przez świętych Kościoła. Językiem Chalcedonu należałoby powiedzieć, że należy odróżniać teologię od poznania mistycznego, ale nie wolno ich rozdzielać czy redukować jednej formy mądrości do drugiej[52]. Teologia „uznaje całkowite pierwszeństwo Boga; chce nie tyle posiąść Boga, ile być przez Niego posiadaną. Musi zatem — cytuję dokument Międzynarodowej Komisji Teologicznej — zwracać uwagę na to, co Duch mówi do Kościołów przez »wiedzę świętych«”[53]. W kwestii przebóstwienia wydaje mi się teologicznie wartościowym uwzględnienie intuicji polskiego świętego, Maksymiliana Marii Kolbego[54]. Franciszkanin wypowiadał się w temacie przebóstwienia (oczywiście nie w perspektywie dogmatycznej, lecz raczej z punktu widzenia mistyki), przy czym, co godne podkreślenia, odwoływał się do zasady akcji-reakcji, w której chciałbym widzieć echo atanazjańskiej symetryczności[55]: u Atanazego Bóg staje się człowiekiem po to, by człowiek stał się Bogiem, u Kolbego zjednoczeni z Bogoczłowiekiem powołani są do tego, by stać się człowiekobogami. W przypadku założyciela Rycerstwa Niepokalanej mamy do czynienia ze specyficznym stylem myślenia wynikającym z połączenia w jednej osobie wykształcenia teologiczno-filozoficznego, wyjątkowych zdolności w przedmiotach matematyczno-przyrodniczych[56] oraz doświadczenia mistycznego, którego cechą charakterystyczną jest oczywiście wielkie nabożeństwo do Matki Bożej prowadzące do doskonalszego zjednoczenia z Chrystusem, albo inaczej mówiąc: do przebóstwienia, które jest reakcją na akcję Wcielenia: Więc Bóg może być tylko celem naszym. Poznać, pokochać, posiąść Boga, zjednoczyć się z Nim, zamienić niejako w Niego, ubóstwić, stać się jakby Bogiem-Człowiekiem. (...) Na wzór tego pierwszego Syna Bożego, Boga-Człowieka, nieskończonego mają się urabiać odtąd dzieci Boże; kopiując rysy Boga-Człowieka, naśladując Chrystusa Pana, będą dążyć do świętości dusze; im kto dokładniej odtworzy w sobie obraz Chrystusa Pana, tym bardziej zbliży się do Bóstwa, ubóstwi, stanie człowiekiem-Bogiem. (Zaślubiny duszy z Chrystusem dla upodobnienia i działania Boskiego). (...) A jak Go posiąść, jak się z tym szczęściem zjednoczyć? Jak najdoskonalej. I tu bez granic. Stać się z Nim jedno, aż Nim — Bogiem[57]. Logika wywodów Maksymiliana, która niejednego teologa mogłaby przyprawić o zgorszenie, może jednak odpowiadać logice Boskiej ekonomii zbawienia, i — paradoksalnie — określenia, które wydają się być heterodoksyjnymi, być może są po prostu siłą rzeczy nieporadnym wyrażeniem ortodoksyjnej tajemnicy wykraczającej poza możliwości wypowiedzenia w ludzkich słowach[58]. Dla przykładu weźmy kontrowersyjną wypowiedź o najbliższym z możliwych zjednoczeniu Matki Bożej z Duchem Świętym: „Niepokalana jest jakby Duchem Świętym wcielonym. W Ojcu jest jedna osoba i jedna natura. W Jezusie Chrystusie jest jedna osoba, a dwie natury. W Niepokalanej — dwie osoby i dwie natury, lecz jako najściślej zjednoczone” (MMK, s. 615). Wydaje mi się, że czciciel Maryi dobrze „wyczuł” cel Boskiego wychylenia się ku człowiekowi: zwieńczeniem misji, która rozpoczęła się od Wcielenia, może być tylko takie zjednoczenie człowieka z Bogiem, które nie będzie czymś „mniejszym” (mniej doskonałym) od zjednoczenia dwóch natur w jednej Osobie Syna Bożego. Matka przebóstwiona — przebóstwienie synów Akcji (Bóg-Człowiek) musi odpowiadać reakcja (człowiek-Bóg), dlatego Maksymilian mógł pisać: „W Jezusie dwie natury, Boska i ludzka, a osoba jedna — Boska, a tu i dwie natury, i dwie jeszcze osoby Ducha Przenajświętszego i Niepokalanej, ale zjednoczenie Bóstwa z człowieczeństwem przechodzi wszelkie pojęcie” (MMK, s. 665), na wysłowienie niewyrażalności którego św. Maksymilian używa pojęcia nieadekwatnego (ale jednak według mnie będącego czymś więcej niż jedynie przenośnią i czymś różnym niż hiperbola), z czego zresztą zdaje sobie sprawę[59]: mówi o „pewnego rodzaju unii hipostatycznej Maryi i Ducha Świętego”, choć „Maryja nie jest hipostatycznie zjednoczona z Parakletem, jest Ona bowiem osobą ludzką, osobą stworzoną, a nie wcieleniem trzeciej Osoby Trójcy”[60]. Maksymilianowa Maryja to „jakby Duch Święty wcielony”, przy czym to jakby podkreśla różnicę, ale nie stopień ścisłości zjednoczenia: jeśli unia hipostatyczna przechodzi wszelkie pojęcie, to tym bardziej nie da się pojąć, w jaki sposób jest możliwa unia dwóch osób (Boskiej i ludzkiej) o różnych naturach, dzięki której Bóg staje się na zawsze „Bogiem z nami” (por. Ap 21,3), a człowieka nie wolno już sobie wyobrażać bez Boga. W związku z tym krzewiciel organizacji Militia Immaculatae pytał: „Czyż nie jest Ona jakoby częścią Trójcy Przenajświętszej?” (MMK, s. 165), co znów, gdyby nie słówko jakby, trąciłoby herezją, a tak wskazuje na najdoskonalsze z możliwych coś-więcej-niż-zbliżenie, bo aż: zjednoczenie człowieka i Boga[61]. I dalej: „Ona wpleciona w miłość Trójcy Przenajświętszej staje się od pierwszej chwili istnienia na zawsze, na wieki dopełnieniem Trójcy Przenajświętszej”[62]. Właśnie „w miłości wyraża się istota Jej osobowości — zauważa ks. Czesław Bartnik — Z tego też względu Matka Boża jest tak bliska Duchowi Świętemu (...) Jej osobowość stanowiła grunt szczególnie podatny dla »wsobienia się« Ducha Świętego” (MB, s. 253). Godne podkreślenia jest to zwrócenie uwagi na miłość — właśnie ona, według przekonania św. Maksyma Wyznawcy, wielkiego propagatora „chalcedońskiego” przebóstwienia, jest siłą zdolną dokonać syntezy według modelu unii hipostatycznej — „bez zmieszania i bez rozdzielania”: według wschodniego Ojca „przebóstwienie człowieka dokonuje się przez umiłowanie Boga”, a „wcielenie Boga dokonuje się przez umiłowanie człowieka”[63]. W Bożym zamyśle „człowiek i Bóg to absolutnie zespolona na zawsze diada: stąd uczłowieczenie Boga i przebóstwienie człowieka”[64], ale dokonujące się w wolności zarówno człowieka jak i Boga, bez której nie można by mówić o miłości, a zatem — o zjednoczeniu. W Duchu Świętym trzeba widzieć Tego, który jednoczy dwie natury Chrystusa, a zatem Maryja, w której Osobie dokonuje się wcielenie, „zostaje całkowicie przepełniona przez Ducha Świętego, który zamieszkiwał w Jej duszy, w wyniku czego między Maryją a Duchem Świętym tworzy się wyjątkowa relacja”[65] określana wcześniej krytykowanym wyrażeniem założyciela Niepokalanowa. Teologowie prawosławni zwracają uwagę właśnie na rolę Ducha Świętego w przebóstwieniu człowieka (por. DK, s. 856), i w tym kontekście intuicja Kolbego wydaje się słuszna: właśnie zjednoczenie z Duchem staje się przyczyną zjednoczenia Matki z Synem, a także samego Wcielenia (por. MMK, s. 684), z kolei unia hipostatyczna stanowi fundament ontologiczny dla przebóstwienia człowieka. Według polskiego dogmatyka „Maryja to misterium tak ściśle zespolone z Jezusem Chrystusem, że trzeba mówić o jedności, niemal na podobieństwo jedności osobowej między człowieczeństwem i bóstwem w Jezusie Chrystusie” (MB, s. 190). Paradoksalnie niepowtarzalne działanie Ducha w Maryi jest jednak archetypiczne — objawia naturę i działanie Ducha Świętego w stworzeniu, oraz odkrywa możliwości natury ludzkiej, która z woli Bożej jest zdolna aż do zjednoczenia z Bogiem idącego tak daleko (głęboko), że człowiek może stać się uczestnikiem natury Boskiej (por. 2P 1,4). Duchowy syn Maksymiliana, franciszkanin o. Napiórkowski zauważał, że „katolik nie akceptuje przeciwstawienia Boga człowiekowi, ponieważ — jak sądzi — słowo Biblii mówi raczej o wielkim zbliżeniu się Boga do człowieka, przy czym zbliżenie to posuwa się aż do otwarcia przed ludźmi możliwości uczestniczenia w Bożej naturze”[66] (por. 2P 1,4). Jeśli Wcielenie (Osoba przyjmuje ludzką naturę) przekracza ludzkie możliwości pojmowania, tym bardziej przebóstwienie stanowi tajemnicę, być może nawet większą, jeśli w przebóstwieniu widzieć za propagatorem personalizmu „wosobienie” człowieka (osoby) w Trójcę Świętą (Trzy Boskie Osoby) — por. DK, s. 753. Z punktu widzenia personalizmu Bóg przyjmuje człowieka do swego osobowego bytowania, jak to określa ks. Bartnik — jakby prozopoicznie, czyli osoba w osobę[67]. W języku biblijnym: nie jesteśmy „już obcymi i przybyszami”, ale „współobywatelami świętych i domownikami Boga” (Ef 2,19), ale sami też stanowimy „mieszkanie Boga przez Ducha” (Ef 2,22). Właśnie w perspektywie przebóstwienia należy czytać „gorszące” pytania Kolbego dotyczące Maryi: „czyż nie jest Ona jakoby częścią Trójcy Przenajświętszej?” (MMK, s. 165), wpleciona w miłość Trójcy czy nie jawi się „na wieki dopełnieniem Trójcy Przenajświętszej” (MMK, s. 684)? Zakończenie: Kolbiańska zasada akcji i reakcji Jeśli powołaniem każdego człowieka jest przebóstwienie — bycie domownikiem Boga i bycie domem dla Boga jednocześnie, to właśnie Maryja jest tej przyszłości Boga w człowieku i człowieka w Bogu pierwocinami, a my razem z Nią stajemy się współobywatelami[68]. Maryja, jak powiadają Ojcowie Soborowi, jest najbliżej Chrystusa oraz wierzących (por. LG 54), bo kto bliżej jest Boga (kto bardziej stał się Bogiem), ten bliżej jest ludzi; paradoksalnie, im bardziej wyjątkowe jest powołanie Matki Bożej, tym więcej mówi ono o powołaniu wszystkich ludzi; jaka Matka Kościoła, tacy synowie. Jeśli przebóstwienie jest możliwe dzięki Drugiemu Adamowi, to należy również — w zgodzie z doktryną wydobytą przez Ojców Kościoła z duchowo odczytanego Pisma — uznać rolę Nowej Ewy. Św. Justyn († ok. 165) jako pierwszy Pawłową paralelę antytetyczną Chrystus — Adam dopełnił paralelą Maryja — Ewa, a naukę tę rozwinął św. Ireneusz z Lyonu († ok. 202), który obie niewiasty przedstawił w szeregu podobieństw i przeciwstawień: Ewa — dziewica nieposłuszna, Maryja — dziewica posłuszna; pierwsza staje się przyczyną śmierci, druga — zbawienia całego rodzaju ludzkiego; tamta przez niewiarę zawiązała węzeł nieposłuszeństwa, a Ta przez wiarę rozwiązała węzeł nieposłuszeństwa[69]. Obraz ten należałoby zatem dopełnić o fakt: pierwsza Ewa uległa pokusie samoubóstwienia („nie” powiedziane Bogu), a Druga Ewa staje się przyczyną swojego i innych ludzi przebóstwienia[70]. Dlatego nie wystarczy włączyć się w Jezusowe „tak”, potrzeba nam również „tak” Maryjnego. W rozumieniu, „czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość” (Ef 3,10) miłości Boga do człowieka, która znajduje swój wyraz w przebóstwieniu, należy usłyszeć zarówno Jezusowe, jak i Maryjne fiat. Sobór Konstantynopolitański III widział zjednoczenie woli ludzkiej i Boskiej w Chrystusie „w taki sposób, w jaki mogą się ze sobą zjednoczyć dwie odmienne wole: w jednym tak wobec wspólnej wartości”, dzięki czemu „te dwie wole stają się w rzeczywistości jedną wolą, a mimo to pozostają oddzielne”[71]. Nie jest to mniej doskonała jedność niż naturalna, owszem dokonująca się nie przez zniesienie, ale na drodze wolności „jedność powołana do istnienia przez miłość — zdaniem Ratzingera — jest wyższa i bardziej wewnętrzna niż jedność czysto naturalna. Odpowiada najwyższej jedności, jaka istnieje — jedności trynitarnej”[72]. Jeśli „formuła Chalcedonu” została rozciągnięta w Konstantynopolu z natur na wolę ludzką i Boską[73], które jednoczą się „bez zmieszania i bez rozdzielania”, to wolno w tym widzieć paradygmat przebóstwienia człowieka, a z kolei w Maryi doskonale pełniącej wolę Boga czy innymi słowy przez swoje „tak” umożliwiającej Bogu dokonanie pełni zbawienia, trzeba widzieć pierwociny przebóstwienia już dokonanego. Ostateczny cel człowieka dokonał się nie tylko w Osobie Boskiej, ale także w przebóstwionej osobie ludzkiej (por. KKP, s. 468) — czemu intuicje Maksymiliana zdają się dobrze odpowiadać. Kolbiańska zasada akcji-reakcji — w której można by widzieć pewnego rodzaju zasadę duchowej dynamiki — zdaje się dobrze korespondować z Pawłową wymianą (w późniejszej Tradycji nazwaną „przedziwną”) pomiędzy Chrystusowym bogactwem a ludzkim ubóstwem (por. 2Kor 8,9) [74]. Chodzi jednak o „hermeneutykę ostatecznych konsekwencji” wynikających z Objawienia: dynamice od nieskończonego bogactwa do skończonego ubóstwa odpowiada ta sama „wartość” o przeciwnym zwrocie: od skończonego ubóstwa do nieskończonego bogactwa! Vittorio Messori proponuje swego rodzaju test na ortodoksyjność wiary chrześcijańskiej — chodzi o uznanie symetryczności: Bóg zniża się ku człowiekowi, a Maryja jako ludzka istota zostaje wywyższona ku Bogu; według włoskiego pisarza na tej dynamice „podwójnego ruchu” (góra-dół) opiera się prawdziwe chrześcijaństwo[75]. Można by podobny test zastosować do przypadku rozumienia przebóstwienia: symetryczność polegałaby na tym, żeby w życiu Maryi dostrzec równą „odległość” z „góry” na „dół” (Bóg staje się człowiekiem — Matka rodzi Syna) i z „dołu” do „góry” (człowiek staje się Bogiem — Syn staje się Ojcem Matki, którą rodzi do życia przebóstwionego); jeśli protestantyzmowi zdystansowanemu do Matki Bożej trudno będzie przyjąć radykalizm tej symetryczności, to z kolei katolik odrzucający „symetryczną symetryczność” nie może tego uczynić bez pomniejszenia Matki Bożej, a być może i bóstwa Chrystusa, jeśli wziąć pod uwagę, że Ojcowie Kościoła właśnie w przebóstwieniu widzieli argument przeciw arianizmowi[76]. Z kolei w Tej, która drogę ku przebóstwieniu już przeszła, należałoby widzieć wyjątek, ale potwierdzający regułę, w myśl zasady: jaka Matka w porządku łaski (już), tacy będą (dopiero) Jej synowie; „w niebie Matka Jezusa doznaje już chwały co do ciała i duszy, będąc obrazem i początkiem Kościoła mającego osiągnąć pełnię w przyszłym wieku” (LG 68). Raz jeszcze mariologia okazuje się służyć chrystologii i antropologii właśnie przez to, że broni pełni prawdy o zbawieniu-przebóstwieniu dokonanym przez Chrystusa. Z lubością powtarzanej przez Kolbego dawnej antyfony widzącej w Maryi pogromczynię wszelkich herezji nie należy odkładać do lamusa[77]. Sławomir Zatwardnicki Tekst ukazał się w czasopiśmie „Ateneum Kapłańskie” (2015) z. 1 [1] Por. np.: J. Meyendorff, Teologia bizantyjska. Historia i doktryna, tłum. J. Prokopiuk, Kraków 2007, s. 18 [dalej cyt. TB]. [2] Por. TB, s. 150. Por. również: P. Sikora, Przebóstwienie człowieka, Chalcedon i chrystologia dwustopniowa, „Polonia Sacra” (2003) nr 12, s. 327-329 [dalej cyt. PC]. [3] Por. Breviarium fidei. Wybór doktrynalnych wypowiedzi Kościoła, opr.: S. Głowa, I. Bieda, Poznań 1998, s. 226: „...jednego i tego samego Chrystusa Pana, Syna Jednorodzonego należy wyznawać w dwóch naturach, bez zmieszania, bez zmiany, bez rozdzielania i rozłączania”. Por. również inne tłumaczenie: Sobór Chalcedoński (451). Definicja wiary, nr 11, gdzie jest mowa o tym, że Chrystusa „należy wyznawać w dwóch naturach: bez zmieszania, bez zmiany, bez podzielenia i bez rozłączania”. Cytuję za: Dokumenty Soborów Powszechnych. Tekst grecki, łaciński, polski. Tom I, Nicea I, Konstantynopol I, Efez, Chalcedon, Konstantynopol II, Konstantynopol III, Nicea II (325-787) (Źródła Myśli Teologicznej, 24), układ i oprac. A. Baron, H. Pietras, Kraków 2007 [dalej cyt. DSP]. Por. również: Katechizm Kościoła Katolickiego, Poznań 2002, nr 467 [dalej cyt. KKK]. [4] Benedykt XVI, Audiencja generalna: „Przedziwna wymiana” ( „L'Osservatore Romano” (2012) nr 3, s. 28. [5] R. Laurentin, Matka Pana. Krótki traktat teologii maryjnej. Wydanie integralne (Theotokos, 1), tłum. Z. Proczek, Warszawa 1989, s. 196. [6] Por. M. Paluch, Traktat o zbawieniu, w: Dogmatyka, t. 3, red. E. Adamiak, A. Czaja, J. Majewski (Biblioteka „Więzi”, 195), Warszawa 2006, s. 399. [7] Por. Bóg żywy. Katechizm Kościoła Prawosławnego. Opracowany przez zespół wiernych prawosławnych, tłum. A. Kuryś i in., Kraków 2001, s. 175 [dalej cyt. KKP]: „To właśnie jest Nowym Przymierzem, to znaczy zjednoczeniem Boga i człowieka. Bóg, który stał się człowiekiem, daje Boga człowiekowi, który w Niego wierzy”. [8] Por. KKK 1988, w którym to numerze zacytowano wypowiedź św. Atanazego: „To przez Ducha mamy udział w Bogu. Przez uczestnictwo w Duchu stajemy się uczestnikami Boskiej natury... Dlatego ci, w których mieszka Duch, są przebóstwieni”. [9] Por. Jan Paweł II, List apostolski „Orientale Lumen”, nr 6 (cyt. za: data dostępu: Por. również z wypowiedzią Ireneusza: „Słowo Boże, Jezus Chrystus Pan nasz, który dla niezmierzonej miłości stał się tym, czym my jesteśmy, aby nas uczynić tym, czym On sam jest” — cyt. za: B. Sesboüe, J. Wolinski, Bóg zbawienia. Tradycja, reguła i Symbole wiary. Ekonomia zbawienia. Rozwój dogmatów trynitarnych i chrystologicznych (Historia dogmatów, t. I, red. B. Sesboüe), tłum. P. Rak, red. nauk. wyd. pol. T. Dzidek, Kraków 1999, s. 303 [dalej cyt. HD]. [10] Tak przynajmniej uważa ks. J. Słomka w artykule: Ireneusz i przebóstwienie człowieka, „Śląskie Studia Historyczno-Teologiczne” (2009) t. 42, z. 1, s. 97—104. [11] Warto prześledzić wypowiedzi pozostałych Ojców Kościoła w temacie przebóstwienia — por. zbiorcze zestawienie w: HD 303-304. [12] „[Słowo] się wcieliło, żebyśmy zostali ubóstwieni” (Atanazy z Aleksandrii, O wcieleniu Słowa, 54, 3, tłum. M. Wojciechowski, Warszawa 1998, s. 73). [13] Por.: KKK 460; HD 304; G. L. Müller, Chrystologia — nauka o Jezusie Chrystusie, przekład: W. Szymona, w: Podręcznik teologii dogmatycznej w jedenastu traktatach, red. W. Beinert, traktat 5, Kraków 1998, s. 473; A. Żurek, Wprowadzenie do Ojców Kościoła, Tarnów 2005, s. 138. [14] Por. H. Paprocki, Przebóstwienie, w: Encyklopedia Katolicka, t. XVI, red. E. Gigilewicz, Lublin 2012, s. 608. [15] Benedykt XVI, Audiencja generalna: „Przedziwna wymiana”, art. cyt., s. 28. [16] Por. J. Ratzinger, Kościół. Pielgrzymująca wspólnota wiary. J. Kard. Ratzingerowi na 75 urodziny — uczniowie, red. S. O. Horn, V. Pfnür, tłum. W. Szymona, Kraków 2005, s. 73. [17] Por. J. Ratzinger, O sensie bycia chrześcijaninem, tłum. J. Merecki, Kraków 2006, s. 52-53. [18] Por.: M. Paluch, dz. cyt., s. 394-395; Ch. Schönborn, Przebóstwienie, życie i śmierć, tłum. W. Szymona, Poznań 2001, s. 37-38 [dalej cyt. PZS]. Zarzuty Harnacka są nietrafione — uważa prawosławny teolog — a rzekoma „hellenizacja” jest wyrazem wejścia w kulturę i przywrócenia jej Chrystusowi (por. TB, Wprowadzenie, s. X-XI). [19] O soteriologii Ojców Kościoła pisano na przełomie XIX/XX w., „że ogranicza się ona wyłącznie do analizy Wcielenia, w którym Chrystus przyjął na siebie w sposób kolektywny całą ludzkość, dając tym samym wszystkim udział w swoim bóstwie. Poprzez Wcielenie wszyscy ludzie zostali przebóstwieni dzięki temu, że mają tę samą naturę, którą przyjął Syn Boży. Dla tak rozumianej teorii zbawienia przyjęto nazwę odkupienie »fizyczne«” (T. Dola, Zbawczy sens Wcielenia w świetle formuły „admirabile commercium”, tłum. L. Balter, w: Tajemnica odkupienia, s. 153). [20] Autor pozycji poświęconej ostatnim wschodnim Ojcom Kościoła cytuje Grzegorza Palamasa i tak komentuje sens jego wypowiedzi: „Wcielenie stanowi początek naszego zbawienia, tak jak się je rozumie w systemie palamickim: »Przeobrażenie naszego ludzkiego istnienia, jego przebóstwienie i przemiana zostały dokonane w Chrystusie od początku, to jest od chwili, w której przyjął ludzkie ciało«” (Y. Spiteris, Ostatni Ojcowie Kościoła. Kabasilas, Palamas (Bogosłowije, 5), tłum. B. Widła, Warszawa 2006, s. 312). [21] Jan Paweł II, enc. Redemptoris Mater, nr 51. Korzystam z: Jan Paweł II, Encyklika „Redemptoris Mater” (O błogosławionej Maryi Dziewicy w życiu pielgrzymującego Kościoła), (data dostępu: [22] Tajemnicy uczłowieczenia Boga nie wolno więc rozdzielać od powstania z martwych oraz wniebowstąpienia, w których to misteriach człowieczeństwo zostało uwielbione i doprowadzone do chwały Ojca — por.: L. Jędrzejewski, Integralna wizja tajemnicy odkupienia, w: Tajemnica odkupienia, dz. cyt., s. 119. [23] Mantzaridis, Przebóstwienie człowieka. Nauka świętego Grzegorza Palamasa w świetle tradycji prawosławnej (Światło Przemienienia, 3), tłum. I. Czaczkowska, Lublin 1997, s. 38. [24] Warto zwrócić uwagę na znamienne „jakoś” lub „w pewien sposób” użyte w kościelnych dokumentach: „misterium człowieka wyjaśnia się prawdziwie jedynie w misterium Słowa Wcielonego”, ponieważ „On sam bowiem, Syn Boży, poprzez wcielenie zjednoczył się w pewien sposób z każdym człowiekiem” (Sobór Watykański II, Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym „Gaudium et spes”, nr 22; cytuję za wydaniem: Sobór Watykański II, Konstytucje, dekrety, deklaracje. Tekst polski. Nowe tłumaczenie, Poznań 2002, s. 526-606); „Albowiem On, Syn Boży, przez wcielenie swoje zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem” (Jan Paweł II, enc. Redemptor hominis, nr 8, cyt. za stroną: [25] Mantzaridis, dz. cyt., s. 38. Por. również: tamże, s. 47. [26] Por. J. Pelikan, Tradycja chrześcijańska. Historia rozwoju doktryny, tom I: Powstanie wspólnej tradycji (100-600), tłum. M. Höffner, Kraków 2008, 242-244. [27] O znakach czasu — zob. I. Korzeniowski, P. Rabczyński, Znaki czasu, w: Leksykon teologii fundamentalnej, red. M. Rusecki, K. Kaucha, Ledwoń, J. Mastej, Lublin-Kraków 2002, s. 1378-1381. [28] Por. J. Ratzinger, Patrzeć na przebitego. Szkice o chrystologii duchowej, tłum. J. Merecki, Kraków 2008, s. 30-32. Również ks. Czesław Bartnik widzi pragnienie pełnej wolności wpisane w osobę ludzką, które może być zaspokojone jedynie w istnieniu przebóstwionym (por. Bartnik, Dogmatyka katolicka. Tom I, Traktaty I-VI, Lublin 2012, s. 388; dalej cyt. DK). Dostrzega również ludzkie dążenia „do absolutnie najwyższej doskonałości prozopoicznej, łącznie ze stanem bezśmiertelności” (Tamże, s. 520). [29] Por. Ch. Schönborn, Ikona Chrystusa, tłum. W. Szymona, Poznań 2001, s. 124. [30] Por. H. Urs von Balthasar (wybór tekstów: W. Löser), W pełni wiary, tłum. J. Fenrychowa, Kraków 1991, s. 545: „Dla Maksyma synteza Chrystusa stała się teodyceą świata, nie tylko jego istnienia, lecz także obfitości jego struktur istotowych: wszystkie rzeczy są włączone w coraz szersze syntezy, są same syntezami w odniesieniu do ostatecznej, wszystko uzasadniającej syntezy Chrystusa. Strukturą całego ziemskiego istnienia jest »synteza«, nie »mieszanina«. Dopiero z pojawieniem się Chrystusa na ziemi stało się nieodparcie jasne, że stworzenie nie jest czystym odbiciem Boga, a więc nie może być odkupione tylko jednostronnie przez mistyczne roztopienie się w Bogu — mimo wyniesienia do uczestnictwa w Bogu, całego umarcia dla tego świata — lecz jedynie przy wyraźnym zachowaniu swojej natury i osiągnięciu przez nią doskonałości. Wielkim dokonaniem Maksyma jest wybór formuły chrystologicznej jako punktu zasadniczego całego światopoglądu”. [31] Por. A. Eckmann, Przebóstwienie człowieka w pismach wczesnochrześcijańskich (Źródła i monografie — Towarzystwo Naukowe Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, 249), Lublin 2003, s. Według biskupa Hippony Bóg „zechciał zbawić nie wszystkich ludzi, lecz tylko wybranych. A przeznaczając pewnych ludzi do zbawienia wybrał tylko tylu, ilu jest potrzebnych do zastąpienia upadłych aniołów. Tak więc kiedy Atanazy powiada, iż »Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek stał się Bogiem«, to Augustyn de facto utrzymuje, iż Bóg stał się człowiekiem po to, aby wybrani przez niego ludzie zastąpili upadłych aniołów”. [32] J. Ratzinger, Kościół. Pielgrzymująca wspólnota wiary, dz. cyt., s. 71-72. [33] J. Ratzinger, Chrystus i Jego Kościół, tłum. W. Szymona, Kraków 2005, s. 117. [34] Por. Sobór Konstantynopolitański (680-681). Wykład wiary, nr i 19, w: DSP. [35] Benedykt XVI, Audiencja generalna: „»Tak« powiedziane Bogu szczytem wolności” ( „L'Osservatore Romano” (2012) nr 4, s. 45. [36] J. Ratzinger, Patrzeć na przebitego. Szkice o chrystologii duchowej, tłum. J. Merecki, Kraków 2008, s. 37. Por. Sobór Konstantynopolitański (680-681). Wykład wiary, nr 15 (w: DSP), w którym Ojcowie Soboru odwołują się do wypowiedzi Jezusa zapisanej w J 8,36 interpretując ją jako wypowiadaną przez Boga-Słowo, który nazywa wolę wynikającą z ludzkiej natury swoją wolą, podobnie jak ciało uznaje za swoje. [37] Benedykt XVI, Audiencja generalna: „Św. Maksym Wyznawca” ( „L'Osservatore Romano” (2008) nr 9, s. 52. [38] Por.: Benedykt XVI, Audiencja generalna „»Tak« powiedziane Bogu szczytem wolności” ( art. cyt., s. 45. [39] Dlatego „nie” powiedziane Bogu umiejscawiał Maksym nie w naturze, ale w osobie (hipostazie) ludzkiej (por. TB, s. 24). Według chrześcijańskiego Wschodu człowiek nie jest istotą autonomiczną, a jego natura jest sobą o tyle, o ile istnieje w Bogu, dlatego to łaska nadaje człowiekowi zgodny z jego naturą rozwój (por. tamże, s. 128). Por. A. Siemianowski, Tomizm a palamizm. Wokół kontrowersji doktrynalnych Wschodu i Zachodu w Średniowieczu (Studia i Materiały — Papieski Wydział Teologiczny w Poznaniu, 22), Poznań 1998, s. 10: „Łaska bowiem nie jest pojmowana w prawosławiu jako coś zasadniczo różnego od ludzkiej natury; odwrotnie, łaska stanowi integralny składnik ludzkiej natury, bo celem życia człowieka jest uczestniczenie w życiu Boga, w jego energiach i za ich pośrednictwem”. A zatem „przebóstwienie to doprowadzenie człowieka do stanu w pełni naturalnego. Człowiek nie przebóstwiony nie jest w pełni ludzki, nie posiada jeszcze natury całkowicie odpowiadającej jego powołaniu i godności. Przebóstwienie stanowi więc integralny składnik ludzkiej istoty, inaczej natury” (tamże, s. 42). [40] J. Ratzinger (Benedykt XVI), Jezus z Nazaretu, cz. 2: Od wjazdu do Jerozolimy do Zmartwychwstania, tłum. W. Szymona, Kielce 2011, s. 174. [41] Por. Benedykt XVI, Audiencja generalna: „»Tak« powiedziane Bogu szczytem wolności”, art. cyt., s. 46. [42] Por. Benedykt XVI, Posynodalna adhortacja apostolska „Verbum Domini” (O Słowie Bożym w życiu i misji Kościoła), Kraków 2010, nr 27 [dalej cyt. VD]. [43] Por. T. Dola, art. cyt., s. 150. [44] Por. Cz. Bartnik, Matka Boża (Biblioteka Katedry Teologii historycznej, 1), Lublin 2012, s. 158 [dalej cyt. MB]. [45] Jan Paweł II, enc. Redemptoris Mater, nr 17. [46] Por. Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele „Lumen gentium”, nr 58. Korzystam z tłumaczenia: Sobór Watykański II, Konstytucje, dekrety, deklaracje. Tekst polski. Nowe tłumaczenie, Poznań 2002, s. 104-166 [dalej cyt. LG]. [47] J. Ratzinger (Benedykt XVI), H. Urs von Balthasar, Maryja w tajemnicy Kościoła, tłum. W. Szymona, Kraków 2007, s. 43. [48] S. Zatwardnicki, Pomoc przeciw nieprzyjaciołom Twoim, czyli jak chwalić Maryję i bronić Jej godności, Kraków 2014, s. 324. [49] HD, s. 123. W związku z tym warto zauważyć, że św. Tomasz z Akwinu przyjmował sentencję „Bóg stał się człowiekiem” (bo Odwieczny z czasem zaczął być człowiekiem), jednak krytykował wyrażenie „człowiek stał się Bogiem” (ponieważ On zawsze był Bogiem), a zamiast tego preferował formułę: „stało się, że człowiek jest Bogiem” (por. Święty Tomasz z Akwinu, Sprostowanie błędów greckich, tłum. J. Salij, część I, nr 21, w: tenże, Dzieła wybrane, Kęty 1999, s. 284-285). [50] Por. Międzynarodowa Komisja Teologiczna, Wybrane zagadnienia chrystologii (1979), V, B. Korzystam z wydania: Wybrane zagadnienia chrystologii (1979), tłum. J. Bielecki, w: Od wiary do teologii. Dokumenty Międzynarodowej Komisji Teologicznej 1969-1996, red. J. Królikowski, Kraków 2000, s. 111-132. [51] Z samej natury teologii — wykazywał Hans Urs von Balthasar — wynika nieodzowny związek teologii ze świętością — por. tenże, Teologia a świętość, tłum. M. Serzycki, w: Podstawy wiary — teologia (Kolekcja Communio, 6), red. L. Balter, Poznań 1991, s. [52] Por. J. Salij, Mądrościowy wymiar teologii, w: O naturze teologii (Studia theologiae fundamentalis, 5), red. B. Kochaniewicz, Poznań 2013, s. 55. [53] Międzynarodowa Komisja Teologiczna, Teologia dzisiaj. Perspektywy, zasady i kryteria, tłum. K. Stopa, Kraków 2012, nr 99. [54] Przy pisaniu tego punktu korzystam z tego, co napisałem wcześniej w: S. Zatwardnicki, dz. cyt., s. 366-374 (rozdział: „Jakby Duch Święty wcielony” — jakby ortodoksja?). [55] Prof. Wojciechowski uważa, że Atanazjańska sentencja w wersji oryginalnej nie wykazuje ścisłej symetrii (por. Atanazy z Aleksandrii, dz. cyt., s. 73, przypis 237), odwołuję się jednak do wersji, jaka zaistniała w Tradycji. [56] Maksymilian w czasie rzymskich studiów uczęszczał dodatkowo na wykłady z nauk ścisłych, czego jednym z efektów były „opisy, wykresy i obliczenia dotyczące budowy pojazdu międzyplanetarnego” ( Dyczewski, Św. Maksymilian Maria Kolbe, w: Kolbe, Pisma. Cz. I, przygot. do dr. P. Sotowski, Niepokalanów 2007, s. 15). [57] Kolbe, Pisma. Cz. II, przygot. do dr. P. Sotowski, Niepokalanów 2008, s. [dalej cyt. MMK]. Gwoli uczciwości należałoby dodać, że święty twierdził, iż upodabnianie się skończonego stworzenia do Boga nieskończonego musi dokonywać się skończonymi krokami, a więc wymaga nieskończonego czasu, czyli wieczności (Maksymilian miesza tu dwa porządki: czasowy i wieczny), tak że zawsze droga do celu pozostanie nieskończona — por. tamże, s. 723. [58] Por. R. Laurentin, Nieznany Duch Święty. Odkrywanie Jego doświadczenia i Jego Osoby, tłum. M. Tarnowska, Kraków 1998, s. 477: „Nie potępia się poetów ani świętych, rozumie się i wyjaśnia to, co chcą powiedzieć, nie propagując jednakże ani nie utrwalając ostrych sformułowań, którymi posługiwali się w braku innych”. [59] Ścisłe zjednoczenie Dziewicy i Ducha dokonuje się z zachowaniem osobowości i Jego, i Jej, a zatem, pisze Kolbe, inaczej jest „niż w zjednoczeniu hipostatycznym dwóch natur Boskiej i ludzkiej w jednej Osobie Chrystusa. To jednak w niczym nie przeszkadza, by działalność Maryi była najdoskonalszą działalnością Ducha Świętego” (MMK, s. 629). [60] R. Laurentin, Nieznany Duch Święty, dz. cyt., s. 477. [61] Żeby poradzić sobie z tym paradoksem przebóstwienia — być jak Bóg nie będąc Bogiem — Grzegorz Palamas wprowadzał rozróżnienie na istotę Boga oraz przebóstwiające niestworzone energie, co przyjęła za nim teologia prawosławna. To „rozróżnienie pomiędzy Bogiem niedostępnym a Jego partycypacjami (czy władzami) pozwala chrześcijanom wschodnim — przy pełnym zachowaniu różnorodności natur — mówić o »konsubstancjalności« z Bogiem oraz rozumieć przebóstwienie w sensie absolutnym” ( Congar, Człowiek i przebóstwienie w teologii prawosławnej, tłum. L. B. i St. G., „Znak” (1968) nr 7-8, s. 855). [62] MMK, s. 684. Wtedy wniebowzięcie oznaczałoby — zdaniem Jeana Guittona — „że scalenie istot ludzkich w Bogu, które już dokonało się w osobie ich Głowy Jezusa Chrystusa, dokonało się również w osobie Matki Chrystusowej, czyli tym razem w człowieczeństwie czysto ludzkim” (J. Guitton, Maryja, tłum. T. Dmochowska, Warszawa 1956, s. 172-173). [63] Cyt. za: H. Urs von Balthasar, W pełni wiary, dz. cyt., s. 548. Maksym mówił o tym, że „Bóg i człowiek posłużyli sobie wzajemnie za model: Bóg, powodowany miłością do człowieka, uczłowiecza siebie w tym stopniu, co umocniony miłością człowiek przebóstwia siebie ze względu na Boga; Bóg unosi człowieka w duchu ku nieznanym rejonom w tej samej mierze, w jakiej człowiek przez swoje cnoty objawia niewidzialnego z natury Boga” (por. PZS, s. 49-50). [64] Bartnik, Dogmatyka katolicka. Tom II, Traktaty VII-XIII, Lublin 2012, s. 898-899. [65] L. Scheffczyk, Maryja. Matka i Towarzyszka Chrystusa. Podręcznik mariologii, tłum. J. Tumielewicz, Kraków 2004, s. 144. Por. LG 56: „Nic dziwnego, że przyjął się u świętych Ojców zwyczaj nazywania Bogarodzicy całą świętą i wolną od wszelkiej zmazy grzechowej, jakby utworzoną przez Ducha Świętego i ukształtowaną jako nowe stworzenie”. [66] Napiórkowski, Spór o Matkę Pana. Mariologia jako problem ekumeniczny (Teologia w dialogu, 12), Lublin 2011, s. 178. [67] Por. DK, s. 338. I dalej, tamże: „Człowiek jako osoba jest nie tylko »utworzony« przez Boga, uformowany, ale raczej jest »zrodzony« (brak precyzyjnego słowa) z Serca Bożego tak, że staje się realnym, choć nie na sposób boski, Synem Bożym, dzieckiem Bożym”. [68] Por. Jan Paweł II, Orientale Lumen, nr 5. [69] Por. F. Drączkowski, Patrologia, Pelplin-Lublin 2007, s. [70] Por. LG 63: „Wierząc bowiem i będąc posłuszną, zrodziła na ziemi Syna Boga Ojca, i to nie znając męża, ocieniona Duchem Świętym, niby nowa Ewa, która nie dawnemu wężowi, lecz wysłannikowi Boga okazała wiarę nie skażoną żadną wątpliwością. Zrodziła Syna, którego Bóg ustanowił pierworodnym między wielu braćmi (por. Rz 8,29), to znaczy między wiernymi, w których zrodzeniu i wychowaniu współdziałała w macierzyńskiej miłości”. [71] J. Ratzinger, Chrystus i Jego Kościół, dz. cyt., s. 117. [72] J. Ratzinger, Patrzeć na przebitego, dz. cyt., s. 35. [73] Por. Sobór Konstantynopolitański (680-681). Wykład wiary, nr i 19, w: DSP. [74] Ks. Tadeusz Dola zakorzenia teorię „przedziwnej wymiany” w rozwiniętej później przez Tradycję Pawłowej wymianie bogactwo-ubóstwo — por. T. Dola, Wcielenie, w: Leksykon teologii fundamentalnej, red. M. Rusecki, K. Kaucha, Ledwoń, J. Mastej, Lublin-Kraków 2002, s. 1315. [75] Por. V. Messori, Opinie o Maryi. Fakty, poszlaki, tajemnice, tłum. J. Skoczylas, R. Skrzypczak, Warszawa 2007, s. 160. [76] Piotr Sikora podkreśla, że Ojcowie Kościoła powszechnie przyjmowali fakt przebóstwienia (wskazuje na to powoływanie się na nie w antyheretyckiej argumentacji), a rozumieli je „w jak najbardziej dosłownym, ontologicznie najmocniejszym sensie. Ariusz nie negował, że Syna można nazywać Bogiem; twierdził jedynie, że nazywanie to ma sens jedynie metaforyczny, kurtuazyjny. Pojęcie przebóstwienia, które nie oznaczałoby rzeczywistej równości z Bogiem, a pozostawiało przebóstwionych po stronie stworzenia, nie mogłoby zatem być wykorzystywane w argumentacji antyariańskiej” (PC, s. 328-329). [77] Ewentualnie należy zastanawiać się, jak dziś rozumieć ten tytuł — por. J. Ratzinger J., V. Messori, Raport o stanie wiary. Z Ks. Kardynałem Josephem Ratzingerem rozmawia Vittorio Messori, tłum. Z. Oryszyn, J. Chrapek, Kraków-Warszawa 1986, s. 89.
\n \n\n wcielenie bóstwa w osobę ludzką
od I dynastii, kiedy widziano w nim ż ywe wcielenie mem -6 Por. Bator, Religia sta rożytnego Eg iptu, 11 3. takż e jako wcielenio m bóstwa w żywe zwierzęta. Mem s .
Zapewne większość osób interesujących się tematem Trójcy zetknęła się z kwestią dotykającą pytania o wszechwiedzę Pana Jezusa. Chcąc zaprzeczyć ontycznej tożsamości Jezusa z Bogiem Jahwe, unitarianie podkreślają fakt przyjętego raczej powszechnie poglądu o wszechwiedzy Boga,1 konfrontując to między innymi ze stwierdzeniem Zbawiciela o nieznajomości daty swego przyjścia. W Biblii są wymienione dwa paralelne fragmenty dobitnie podkreślające ten właśnie 24:36 (BW)36. A o tym dniu i godzinie nikt nie wie; ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko sam 13:32 (BW)32. Ale o tym dniu i godzinie nikt nie wie: ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko te są tak mocne w swej wymowie, że niemal od początku stanowiły jeden z głównych argumentów osób wierzących w jednoosobowego Boga. Jeśli bowiem Bóg jest wszechwiedzący to te dwa wersety w sposób oczywisty rujnują nauczanie o tym, iż Boży Syn jest Bogiem JHWH. Nic dziwnego, że niemal od początku trynitarianie próbowali najróżniejszych sposobów, aby zaprzeczyć ich jasnej wymowie. Pierwszy z nich wiąże się z zakwestionowaniem prawdziwości części wersetu z Mt 24:36. Faktycznie, w niektórych przekładach (BG, BT, Wujek) fraza „ani Syn” (οὐδὲ ὁ υἱός, oude ho hyjos) nie występuje, głównie ze względu na jej brak w greckich manuskryptach rodziny bizantyjskiej. Jednakże biorąc pod uwagę najstarsze świadectwa samego tekstu (Kodeks Watykański – IV w., Kodeks Synaicki – IV w., Kodeks Bezy – V w.) oraz cytowania ojców Kościoła (Ireneusz, Orygenes, Hilary, Ambroży, Chryzostom) należy się bardziej przychylić do tezy o prawdziwości tegoż fragmentu. Choć wypowiedź Pana Jezusa była tak niewygodna dla niektórych chrześcijan, że skryba wykonujący pierwszą kopię Kodeksu Watykańskiego po prostu ją usunął,2 to jednak dzisiaj większość translatorów uznaje ją za autentyczną i umieszcza w przekładach na języki narodowe. Bruce Metzger, znany autorytet w sferze krytyki tekstu Nowego Testamentu przyznaje, że „… najlepsi reprezentanci aleksandryjskiej i zachodniej rodziny tekstów zawierają tę frazę”, dodając: „Pominięcie tych słów mające przyczynę w doktrynalnej trudności jaką powodują jest bardziej prawdopodobne niż ich dodanie z powodu przyswojenia tekstu z Marka 13:32”.3 Jednak nawet jeśli Mt 24:36 byłby krytycznie niepewny w swojej części, to pozostaje jeszcze równie mocne, równoległe świadectwo zapisane w ewangelii Marka 13:32, co do którego prawdziwości brak jest jakichkolwiek wątpliwości. Nie ma więc żadnych podstaw, co do tego, by kwestionować wiarygodność słów zamieszczonych w dwóch przytoczonych powyżej wersetach, a które przekazują nam następujące informacje:Ojciec i tylko Ojciec zna dzień i godzinę powtórnego przyjścia na świat Pana inny oprócz Ojca tej daty nie zna, co wyłącza z grona wiedzących wszystkie inne byty – w tym zarówno Syna jak i Ducha Świętego (zakładając, iż ten ostatni jest odrębną od Ojca, trzecią osobą Trójcy).Sam Syn jednoznaczne i bezpośrednio zaprzecza posiadaniu przez siebie wiedzy o dacie Paruzji („ani Syn”).Oczywistym jest, tak jak wspomniano wcześniej, że apologeci trynitarni usilnie próbowali zaprzeczyć jasnej wymowie wypowiedzi Pana Jezusa, choć te usiłowania nie były jednorodne. Jeden z uczonych rzymskokatolickich zauważa:„Niektórzy ojcowie Kościoła (Atanazy, Cyryl z Aleksandrii, …) przyznali, że Jezus nie znał ‘dnia’; inni powiedzieli, że Jezus go znał, ale wyznał, że go nie zna, bo nie należało do Jego misji objawienie go (Hieronim, Jan Chryzostom). Według Augustyna Jezus nie mógł czegoś nie wiedzieć, ponieważ ‘niewiedza’ jest konsekwencją grzechu i prowadzi do niego. Jeszcze inni ojcowie mówili, że Jezus jednocześnie wiedział i nie wiedział: znał w ‘wizji uszczęśliwiającej’, rozumianej jako zawierającej w sobie wszystko, ale nie wiedział w tym sensie, że to poznanie nie było przeniesiona na język dający się wyrazić, ponieważ nie było Jego zadaniem objawienie tego. Jezus miałby zatem szczerze wyznać własną niewiedzę. Odkładając takie subtelne konstrukcje, nie ma żadnego teologicznego powodu, by nie stwierdzić jasno, że Jezus nie wiedział”.4Widać dość wyraźnie, że na przestrzeni wieków różne osoby z chrześcijańskiej ortodoksji próbowały w niekoniecznie ten sam sposób odeprzeć powracający jak bumerang argument unitarian. Niektórzy twierdzili, iż na czas swego ludzkiego uniżenia nasz Zbawiciel pozbył się niektórych swych boskich atrybutów takich jak wszechwiedza czy też Jednak takie stanowisko pozostawało i pozostaje w wyraźniej mniejszości. Nie sposób bowiem wówczas obronić tezy, iż Pan Jezus będąc na ziemi był w pełni Bogiem, skoro przyznaje się, że brakowało Mu atrybutów ową pełnię bóstwa konstytuujących. Protestancki komentator biblijny, William MacDonald, przyznaje:„Są także szczerzy, choć mylący się w tym aspekcie wierzący, którzy uznają, że Jezus, gdy przyszedł na ziemię jako człowiek, wyzbył się atrybutów boskości. Żadna z tych interpretacji nie odzwierciedla prawdy, gdyż Jezus był zarówno Człowiekiem, jak i Bogiem. Posiadał wszystkie atrybuty Boga, jak i wszystkie atrybuty doskonałego człowieka. Prawdą także jest, że Jego boskość została spowita ciałem, ale niezależnie od tego, ciągle znajdowała się w Nim i nie było momentu, w którym się jej wyzbył”.6Podobnego zdania jest inny znany teolog protestancki Bruce Milne, profesor teologii biblijnej i historycznej Spurgeon’s College oraz wykładowca Uniwersytetu Londyńskiego. Poniżej jego słowa:„Teologicznie rzecz biorąc wydaje się, że kenoza podąża w niewłaściwym kierunku. Podstawowym jej założeniem jest – wyrażając to matematycznie – iż: wcielenie równa się odjęciu Boga, a biblijne równanie brzmi raczej: wcielenie równa się dodaniu Boga. Przez wcielenie Boże Słowo nie doznało uszczerbku na swej Boskości. Wcielenie dodało raczej do niej – jeżeli można tak mówić – ludzką naturę, tworząc jedność hipostatyczną ze Słowem. Co więcej, jeżeli wcielony Syn Boży pozbawiony byłby jakiegoś istotnego atrybutu Boskości, to natychmiast odbiłoby się to ujemnie na fundamentalnych kwestiach: objawieniu (jeżeli nie był w pełni Bogiem, nie mógł prawdziwie objawiać Boga), odkupieniu (jeżeli nie był prawdziwym Bogiem, nie mógł nas z Bogiem pojednać) i wstawiennictwie (jeżeli zjednoczenie z naturą ludzką z konieczności ujęło coś z Boskiej natury Jezusa, Pan wstępując do nieba nie mógłby orędować za nami, przez co Jego arcykapłańskie wstawiennictwo traciłoby z miejsca rację bytu)”7Zdarza się, że niektórzy nasi katoliccy adwersarze przedstawiają czasami odmienną linię argumentacji. Można się spotkać ze stwierdzeniem, iż są takie rzeczy, których jednak Bóg nie wie, a zatem nie jest niczym niezwykłym, iż tak jest w przypadku nieznajomości przez Jezusa dnia Jego powtórnego przyjścia. Jednak ponownie należy stwierdzić, że takie podejście jest sprzeczne z ich własnym nauczaniem (podzielanym zresztą przez większość świata protestanckiego) dotyczącym wszechwiedzy Boga. Przytaczany już wielokrotnie ks. Czesław Bartnik o boskiej wszechwiedzy pisze bowiem następująco:“Bóg jest wszystkowiedzący, posiada poznanie, wiedzę i mądrość w stopniu nieograniczonym i niezależnym od nikogo innego. Jest to samowiedza, wiedza czysta, bez jakiejkolwiek domieszki niewiedzy. Bóg nie potrzebuje badania, zastanawiania się, trudu dociekania, konstruowania poznania i wiedzy. Po prostu jest Uosobieniem Poznania, Wiedzy i poznaje samego siebie bez reszty, wszystkie rzeczy stworzone, istniejące, a nawet możliwe. Wie o nich wszystko, poznaje je do samej głębi, bezpośrednio i na wylot. Poznaje je w dwojaki sposób: określając ich istotę (essentia) w sobie samym i dając im istnienie realne. Według św. Augustyna w Bogu istnieją idee wszystkich rzeczy, możliwych i poznaje również wszystkie czyny istot rozumnych, także czyny wolne przyszłe (futura), czyny wolne faktyczne, czyny wolne, które mogą być (futuribilia), a wreszcie czyny czysto możliwościowe (pure possibilia), które mogłyby być, ale pozostaną na zawsze dalekie od zaistnienia. Bóg przenika bezpośrednio wiedzą widzenia (scientia visionis) całe zakresy, głębie i gamy możliwości.”8Jeśli zatem jesteś Czytelniku osobą, która zaprzecza Bożej wszechwiedzy i jednocześnie chce być wierna nauczaniu Kościoła rzymskiego, warto byś uświadomił sobie, iż Twoje przekonanie jest odmienne od oficjalnej wykładni Twojego się wszakże, że najczęściej spotykanym sposobem wyjaśniania tego problemu było i jest tradycyjne już zwracanie uwagi na to, iż Jezus miał naturę, zarówno boską, jak i ludzką i jako Bóg taką wiedzę posiadał, natomiast jako człowiek – już nie. Takie stanowisko ma jednak poważne wady. Po pierwsze, ponownie wymagałoby to przyjęcia teorii głoszącej pogląd, iż Jezus posiadał dwa ośrodki świadomości, dwie jaźnie: jedną boską, która dysponowała wiedzą o dacie Paruzji, drugą zaś – ludzką, która tejże wiedzy nie posiadała. W rzeczywistości doprowadza to nie tyle do nauczania, iż Pan Jezus miał dwie natury, lecz do twierdzenia o dwóch osobowościach, dwóch ośrodkach świadomości, dwóch odrębnych, nie przenikających się „ja”, z których jedno coś wie, a drugie z kolei – nie wie. Jest to także sprzeczne z samym tekstem cytowanych ewangelii jasno stwierdzającym nie tylko to, że o dacie Paruzji nie wie Syn, ale również – i może przede wszystkim – że wie o niej „tylko Ojciec” (a więc nie wie Syn, i to bez względu na to czy w naturze ludzkiej czy boskiej, ponieważ jedynym, który o tym wie jest Ojciec właśnie). Gdyby bowiem Pan Jezus nie wiedział o dniu swego powrotu jako człowiek ale wiedziałby jako Bóg, to mógłby (odkładając na chwilę na bok problem jednej, boskiej osoby i jaźni) powiedzieć zgodnie z faktami, że o owym dniu nie wie Syn-człowiek, jednak nie mógłby powiedzieć, że nie wie o nim „nikt, tylko Ojciec”, ponieważ oprócz Ojca wiedziałby o tym co najmniej jeszcze Jezus–Bóg. Widać więc jasno, że tłumaczenie oparte na dwoistości natur nie broni się zarówno na poziomie logiczności argumentacji jak i na poziomie samego tekstu. Co więcej, dla rzymskich katolików sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana ponieważ wydaje się, że taki sposób wyjaśniania jest sprzeczny z ich własną, oficjalną nauką. Papież Pius XII w encyklice Sempiternus Rex pisze bowiem:“Chociaż nic nie zabrania nam głębszego badania ludzkiej natury Chrystusa, nawet przy pomocy zasad i metod psychologicznych, to jednak w trudnych studiach tego rodzaju nie brak takich, którzy niesłusznie porzucają dawną naukę, ażeby tworzyć nowe teorie i nadużywają powagi i definicji Soboru Chalcedońskiego, by nimi podbudować swoje wymysły. Wynoszą oni stan natury ludzkiej Chrystusa do tego stopnia, że jest uważana jako podmiot pełnoprawny (sui iuris) i jakby nie istniała w osobie samego Słowa. Tymczasem Sobór Chalcedoński zgodnie z Soborem Efeskim wyraźnie naucza, że obie natury naszego Zbawiciela łączą się, by ‘tworzyć jedną osobę’, i nie pozwala przyjmować dwu jaźni w Chrystusie, jak gdyby przy Słowie był umieszczony jakiś ‘człowiek przyjęty’ cieszący się pełną autonomią.”9W podobnym duchu wypowiada się także papież Wigiliusz:“Jeśli ktoś twierdzi, że Jezus Chrystus nie znał przyszłych wydarzeń i dnia Sądu Ostatecznego, Ten, który jest jednym jedynym Jezusem Chrystusem, jednocześnie prawdziwym Synem Bożym i prawdziwym Synem Człowieczym i jeśli twierdzi, że (Jezus) mógł jedynie wiedzieć to, co Mu objawiło mieszkające w Nim Bóstwo, tak jak w innych (osobach ludzkich), niech będzie wyłączony.”10Poniżej jeszcze jeden cytat – tym razem są to słowa papieża Grzegorza Wielkiego, który polemizując z sektą agnoitów zaprzeczającą posiadaniu przez człowieka Jezusa pełnej wiedzy, odnosi się do przytaczanego przez nich tekstu z Mk 13:32:“O tym zaś, co jest napisane, że ‘dnia i godziny ani Syn nie zna, ani aniołowie’ całkiem dobrze sądzi Wasza Świątobliwość (…). Jak my mówimy o dniu wesołym nie dlatego, że sam dzień jest wesoły, lecz że nas czyni wesołymi, tak i Syn wszechmocny mówi, że nie zna dnia, co do którego sprawia, iż się go nie zna nie w tym znaczeniu, że go sam nie zna, lecz że go znać nie powiedziane jest, że tylko Ojciec wie, ponieważ współistotny Mu Syn z Jego natury, która przewyższa aniołów, ma to, iż wie, czego nie wiedzą aniołowie. Toteż i to może lepiej zrozumieć, że wcielony Jednorodzony, stawszy się dla nas człowiekiem doskonałym, znał oczywiście dzień i godzinę Sądu, ale znał to nie z natury więc w niej znał, znał dzięki niej, ponieważ Bóg, stawszy się człowiekiem, znał dzień i godzinę Sądu przez moc swego Bóstwa (…). Tak więc co do wiedzy, której nie miał z natury człowieczeństwa, czyniącego Go stworzeniem – jak i aniołowie – stwierdził, że jej nie ma, jak i aniołowie, będący stworzeniami. Dzień więc i godzinę Sądu zna Bóg i Człowiek, lecz dlatego, że Człowiek jest Bogiem.”11Stanowisko papieża Grzegorza wydaje się być więc takie, że Jezus jako jedna osoba, boska osoba, zna datę Paruzji, choć zna ją nie z racji swego człowieczeństwa, lecz z racji swego bóstwa. Tak właśnie komentuje tą wypowiedź cytowany już Francois Dreyfus:“Jezus nawet jako człowiek wiedział wszystko. (…) Jeśli Jezus dzięki wiedzy boskiej znał dzień sądu, to musiał o tym wiedzieć również dzięki swej wiedzy dla nas tekstem jest list papieża św. Grzegorza Wielkiego do patriarchy Aleksandrii na temat agnoetów (około 600 roku). Papież dokonuje bardzo głębokiego rozróżnienia, pozornie tylko – jak sam stwierdza – nieznacznego: Jezus znał dzień sądu w swej ludzkiej naturze, ale nie ze swej ludzkiej natury. Znaczy to, że owo poznanie dnia sądu nie jest owocem normalnej aktywności Jego ludzkiego umysłu. Jest to boskie poznanie Słowa, ale udzielone ludzkiemu rozumowi Jezusa.”12Ten sam autor konkluduje:“Orzeczenia Soboru Chalcedońskiego implikują, że ta wiedza boska Słowa jest w ten czy inny sposób udzielona wiedzy ludzkiej syna Maryi, aby mógł On z niej korzystać. I odtąd nie można było już mówić, że Jezus znał dzień sądu jako Bóg, a nie wiedział o nim jako człowiek, ponieważ jeśli Jezus z Nazaretu, syn Maryi, znał ten dzień jako Bóg, to z konieczności wiedział o nim za pośrednictwem ludzkiego rozumu. Tak więc również jako człowiek musiał o nim wiedzieć.”13Oczywiście takie stanowisko jest konsekwencją przyjęcia nauczania o jednej osobie w Chrystusie – boskiej. Stąd, całkiem słusznie, nie pozwala ono na rozdzielania Bożego Syna i, co za tym idzie, unika oskarżenia o istnienie dwóch jaźni, dwóch świadomości w obrębie jednej osoby. Nie sposób jednak nie zauważyć, iż chcąc uniknąć jednej pułapki i przyznając, że Pan Jezus jako jedna osoba – osoba boska – zna datę swej Paruzji, wpada nieuchronnie w pułapkę drugą. Przy takim bowiem poglądzie treść słów Jezusa mówiąca o tym, że nie zna “dnia ani godziny”, należałoby uznać za nieprawdę, ponieważ w rzeczywistości ów czas zna. Nic nie zmienia tutaj przypuszczenie, że zna tę datę, nie z racji swego człowieczeństwa, lecz z racji swego bóstwa. Dla trynitarian podmiotem wypowiedzi jest bowiem Pan Jezus jako osoba boska, jako „ja” będące osobą Bożego Syna i ten właśnie podmiot stwierdza jasno, że nie zna daty swej Paruzji. Mało tego, sam tekst przesyła nam inną jasną informację, która stawia pieczęć w prawidłowym zrozumieniu tej wypowiedzi: daty Paruzji nie tylko nie zna Syn, ale zna ją „tylko Ojciec”. Tak więc mamy dodatkowe bardzo silne potwierdzenie wykluczające Syna z grona osób wszechwiedzących i to Syna w boskiej naturze, a nie w ludzkiej, ponieważ Ojciec jest jedną i jedyną osobą posiadającą taką wiedzę. To z kolei nie pozwala nam uznać Syna za Boga Najwyższego, Boga JHWH, ponieważ wszechwiedza jest cechą konstytuującą tegoż Boga, a Syn jej nie celu osłabienia siły tekstu z Mk 13:32 niektórzy trynitarianie powołują się na inny fragment Pisma używający podobnych sformułowań, które znajdujemy w Mk 13:32. Brzmi on jak poniżej:Obj 19:12 (BW)12. Oczy zaś jego jak płomień ognia, a na głowie jego liczne diademy. Imię swoje miał wypisane, lecz nie znał go nikt, tylko on nich, skoro imienia Jezusa “nie zna nikt jak tylko On sam”, zatem nie zna go także Ojciec. Jeśli jednak pójdziemy tym tokiem rozumowania, wówczas łatwo dostrzeżemy, że wnioski z tego wypływające będą dość niezwykłe. Okaże się bowiem, że o imieniu Jezusa nie wie nie tylko Ojciec, ale także Duch Święty, o którym trynitarianie twierdzą (powołując się na 1Kor 2:10-12) , że wie wszystko. W takiej sytuacji nie można by mówić ani o wszechwiedzy Ojca, ani o wszechwiedzy Syna, ani o wszechwiedzy Ducha Świętego! Choćby już z tego faktu wynika, iż na ten tekst należy spojrzeć w odmienny sposób. Aby go w pełni zrozumieć, należy sięgnąć do fragmentu o podobnej wymowie, znajdującego się w tej samej księdze Objawienia:Obj 2:17 (BW)17. Kto ma uszy, niechaj słucha, co Duch mówi do zborów. Zwycięzcy dam nieco z manny ukrytej i kamyk dam mu biały, a na kamyku tym wypisane nowe imię, którego nikt nie zna, jak tylko ten, który je się wydawać, że z tego tekstu także można wyciągnąć wniosek, iż nawet Bóg nie zna imienia “zwycięzcy”. Jednak jest tak tylko pozornie. W samym tekście mamy informację, iż owi “zwycięzcy” to nowe imię otrzymują. Skoro „otrzymują”, to musi być ktoś, kto owo imię nadaje. A tym kimś jest zapewne Bóg bądź Jezus. Dodatkowo, w pierwszym wersecie księgi Objawienia mamy podaną następującą informację:Obj 1:1 (BW)1. Objawienie Jezusa Chrystusa, które dał mu Bóg, aby ukazać sługom swoim to, co ma się stać wkrótce; to też wyjawił On za pośrednictwem zesłanego anioła swojego słudze swemu Janowi,Zauważmy, to Bóg jest dawcą Objawienia przekazanego Chrystusowi! Skoro On je Jezusowi dał, logiczne jest zatem wnioskowanie, iż to właśnie On jest źródłem tegoż Objawienia i jako taki zna też wszystkie tajemnice w nim zawarte. Tak więc sam kontekst udowadnia nam to, iż słowo “nikt” z Obj. 19:12 należy rozumieć wąsko, nie w sposób dobrze, powie na to jakiś zwolennik nauki o Trójcy. Jednak skoro wy, unitarianie stosujecie taką interpretację w przypadku tekstu z Księgi Objawienia 19:12, to czy nie możecie tak samo postąpić w przypadku Mk 13:32? Czy nie można potraktować słowa “nikt” bardziej wąsko i na podstawie innych wypowiedzi Pisma przyjąć, że Pan Jezus zna jednak datę Paruzji? Niestety, nie. Jest oczywiście prawdą, że słowa „nikt” lub „wszyscy” można rozumieć w sposób absolutny bądź bardziej generalizujący. O wszystkim decyduje bowiem kontekst, zarówno ten bliższy, jak i dalszy. W przypadku omawianych przez nas tekstów widzimy co najmniej jedną zasadniczą różnicę. Oprócz tego, że Mk 13:32 naucza nas, iż „nikt nie zna” dnia Paruzji, to dodatkowo zawiera frazę, która określa konkretne grupy istot faktycznie takiej wiedzy nie posiadających. W tych grupach są aniołowie w niebie oraz Syn. Nie tylko znajdujemy tu stwierdzenia takie jak: “nie wie nikt”, które można rozumieć nie-absolutnie, oraz “wie tylko Ojciec”, które od biedy też można by zaliczyć do takiej kategorii. Występuje tam jednak zdecydowanie negatywne świadectwo o wiedzy Jezusa, oświadczające expressis verbum, iż Syn „nie wie”. W Obj 19:12 nie znajdziemy takiej informacji, która w tym przypadku musiałaby odnosić się do Ojca i brzmieć: „nie wie nikt, nawet Ojciec, tylko on sam”. Dopiero wówczas można by mówić o podobieństwie tych świadectw zanotowanych w Mt 24:36 oraz Mk 13:32 istnieją w Piśmie jeszcze inne wypowiedzi wskazujące na to, że w relacjach Ojciec – Syn, ten pierwszy pełni rolę źródła tejże wiedzy, drugi zaś odbiorcy. Poniżej kilka przykładów:J 8:28-29 (BW)28. Wtedy rzekł Jezus: Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że Ja jestem i że nic nie czynię sam z siebie, lecz tak mówię, jak mnie mój Ojciec A Ten, który mnie posłał, jest ze mną; nie zostawił mnie samego, bo Ja zawsze czynię to, co się jemu Jezus zatem nie tylko nie jest absolutnie suwerenny w swych czynach („nic nie czynię sam z siebie”), lecz dodatkowo zostaje nauczony (edidaksen) przez Ojca tych rzeczy, które ma głosić 5:20 (BW)20. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje mu wszystko, co sam czyni, i ukaże mu jeszcze większe dzieła niż te, abyście się dość, że to Ojciec „ukazuje” Synowi swe czyny, to dodatkowo niektóre ze swych czynów dopiero ukaże w przyszłości. Świadczy to jednoznacznie o tym, że Ojciec wie o sprawach, o których Pan Jezus jeszcze nie 7:16 (BW)16. Na to odpowiedział im Jezus, mówiąc: Nauka moja nie jest moją, lecz tego, który mnie stwierdzenie… Oczywiście, gdyby Pan Jezus był wszechwiedzącym Bogiem, z pewnością głoszona przez Niego nauka byłaby jak najbardziej Jego. Nawet gdybyśmy podzielili Chrystusa na Boga i człowieka, i przypisali to stwierdzenie jedynie Jezusowi – człowiekowi, to i tak w tej sytuacji nauka, którą głosił byłaby Jego, ponieważ jako Bóg – Syn byłby źródłem wszelkiej nauki i wszelkiej 26:39 (BT V)39. I odszedłszy nieco dalej, upadł na twarz i modlił się tymi słowami: Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak kto wie wszystko, musi również wiedzieć, czy jest możliwa inna droga niż krzyż. Pan Jezus tego nie wiedział, w odróżnieniu od Ojca, do którego się modlił i którego wolę uznawał za nadrzędną w stosunku do 1:1 (BW)1. Objawienie Jezusa Chrystusa, które dał mu Bóg, aby ukazać sługom swoim to, co ma się stać wkrótce; to też wyjawił On za pośrednictwem zesłanego anioła swojego słudze swemu Janowi,Wypowiedź ta jest o tyle ciekawa, że ma miejsce już po zmartwychwstaniu. Jej wymowa jest oczywista – skoro Chrystus otrzymuje od Boga objawienie, zatem przed otrzymaniem tegoż nie miał świadomości co do wielu przyszłych wydarzeń opisanych w dalszych rozdziałach wynikające z cytowanych i omawianych tekstów zdają się być oczywiste – Pan Jezus nie jest wszechwiedzący. Ojciec jest odróżniony od Syna jako ktoś, kto posiada większą wiedzę, jako ktoś, kto jest dawcą i źródłem wszelkiej wiedzy i jako ktoś, kto naucza swego Syna. Biorąc pod uwagę to, iż Bóg jest z definicji istotą, która od nikogo nie musi się uczyć i nie otrzymuje od nikogo wiedzy, której by nie posiadała, Pan Jezus owym Bogiem być nie może. Jego wiedza bowiem ma swe źródło w Ojcu i podlega koniec warto zwrócić uwagę na jeszcze jedno stanowisko prezentowane przy omawianiu kwestii wszechwiedzy Ojca i braku takowej u Syna. Niektóre osoby prezentujące poglądy chrystologiczne bliższe nauczaniu Kościołów Wschodu niż Zachodu przyznają, że Syn nie tylko w swej ludzkiej, ale także boskiej naturze nie posiadał wiedzy w stopniu równym Ojcu. Stąd traktują fragmenty z Mateusza oraz Marka jako mówiące o Synu w całej swej pełni. Takie stanowisko unika co prawda problemów, przed którymi staje łacinnik, a które zostały omówione powyżej, jednak w tym przypadku pojawiają się innego rodzaju powody skłaniające nas do odrzucenia tego poglądu. Przede wszystkim jest on równoznaczny z pozbawieniem Syna atrybutu konstytuującego Boga – wszechwiedzy. Przyznając, że Bóg JHWH jest wszechwiedzący i jednocześnie utrzymując, iż Syn jako Bóg nie posiadał wszechwiedzy, tym samym wyklucza się Go z kategorii bytów, o których można powiedzieć, iż są Bogiem JHWH. Po drugie, chrześcijanie wschodni, podobnie jak zachodni, wierzą w perychorezę – wzajemną transparentność, współprzenikanie się trzech osób boskich. Ten pogląd nie pozwala na przyjęcie twierdzenia, że jest coś, o czym wie Ojciec, a nie wie Syn, ponieważ wszystko co posiada Ojciec jest „dostępne” dla Syna i na odwrót. Gdyby było to prawdą, wówczas cała wiedza dostępna Ojcu byłaby także dostępna Synowi. Albo więc wschodni trynitarianie musieliby odrzucić perychorezę albo też przyznać, że wiedza Ojca i Syna jest taka świetle powyższych faktów zasadne jest stwierdzenie, iż trynitarne stanowisko (bez względu na to czy wschodnie, czy zachodnie) wydaje się być bezradne i bezsilne w stosunku do argumentów prezentowanych przez unitarian zawartych w Mat. 24:36 oraz Mk. 13:32. Z kolei prostota, jasność i klarowność interpretacji unitariańskiej jest bardzo przekonująca – Ojciec faktycznie góruje nad Synem 1J 3:20 (BW).2 Ehrman, The Orthodox Corruption of Scripture, Zob. Metzger, A Textual Commentary on the Greek New Testament, Second Edition, str. 51, 52. W swym komentarzu Metzger stwierdza także, że struktura wypowiedzi sugeruje prawdziwość wariantu, w którym występują słowa oude J. Dupuis, Wprowadzenie do chrystologii, str. 156, Pogląd taki określa się w chrystologii mianem „kenozy”.6 W. MacDonald, Komentarz biblijny do Nowego Testamentu, str. 150, B. Milne, Poznaj prawdę. Kompendium teologii chrześcijańskiej, str. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, T. 1, str. 131, S. Głowa, I. Bieda (red.), Breviarium Fidei. Wybór doktrynalnych wypowiedzi Kościoła, str. F. Dreyfus, Czy Jezus wiedział, że jest Bogiem?, str. S. Głowa, I. Bieda (red.), Breviarium Fidei. Wybór doktrynalnych wypowiedzi Kościoła, str. 236, F. Dreyfus, Czy Jezus wiedział, że jest Bogiem?, str. Tamże, str. 35.
Hasło do krzyżówki „wcielenie zła w mistyce żydowskiej” w słowniku krzyżówkowym. W naszym internetowym słowniku szaradzisty dla wyrażenia wcielenie zła w mistyce żydowskiej znajduje się tylko 1 opis do krzyżówki. Definicje te zostały podzielone na 1 grupę znaczeniową.
{"type":"film","id":376048,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Inkarnacja-2010-376048/tv","text":"W TV"}]} powrót do forum filmu Inkarnacja 2011-08-06 00:26:20 ocenił(a) ten film na: 8 tytuł filmu to schron a nie inkarnacja kto to tłumaczył... o_O kosior26 Inkarnacja lepiej brzmi i też nawiązuje do filmu, ciekawe kto by się wybrał na film pt. Schron... nie każdy tytuł trzeba tłumaczyć dosłownie. whiterussian jaki schron:/ raczej schronienie jak coś!!!!!:) monsiamihi ale nie do mnie i tak te uwagi, bo nie ja proponowałam taki tytuł :)Poza tym jeszcze nie widziałam tego filmu, więc nie wiem jaka tam może być różnica, czy to schron czy schronienie.... whiterussian schron czy schronienie tak samo się pisze tyle że w innym kontekście whiterussian dobrze wkleił link, ale co do tytułu inkarnacja można polemizować bo nie do końca się zgodzę bo inkarnacja to wędrowanie duszy miedzy życiem a śmiercią czyli wędrowanie po różnych ciałach ludzi zwierząt, ect. a w filmie jest coś innego. Polecam zatem obejrzenie filmu, a później zapraszam do debaty na temat tytułu :) whiterussian Właśnie, "schron" - niezbyt zachęca.... :/ :p kosior26 Ja też mam czasem wrażenie, że ludzie tłumaczący tytuły otwierają słownik i wybierają losowe słowa... Inkarnacja to całkiem chybiony tytuł, który nie ma nic wspólnego z tematem filmu. Chociaż ładnie brzmi martac2 nie ma nic wspólnego ? ""Inkarnacja, wcielenie, proces wcielenia bóstwa w osobę ludzką, znany z wielu religii, związany jest zwykle z misją zbawczą. Szczególnie znany z wisznuizmu, laminizmu, religiach głoszących eschatologiczną teorię reinkarnacji, jak w hinduizmie, buddyzmie, tantryzmie inkarnacja oznacza ||||każdorazowe stadium ziemskiej egzystencji duszy, kolejne ogniwo łańcucha wcieleń wiodących do jej wyzwolenia z więzów materii.|||| Życie w tych warunkach jest niczym więcej niż korowodem przeobrażeń." (żródło : ) czupurny Heh. Znowu SPOILEROk. A w filmie chodziło o to, że dusza faceta została wyrzucona z jego ciała i puszczona na wiatr, więc jego ciało "pożerało" dusze ludzi, którzy przestali wierzyć w Boga. Nawet jeśli jest tu jakieś powiązanie, to dalekie. martac2 Sorry za odkop, ale po prostu muszę:) Będzie lekki SPOILER, so be careful:)Niech będzie, że polski tytuł pasuje do treści w nim zawartych, ale psuje całą zabawę. Choć ja i tak wystawiłem temu filmowi notę 9/10. Pytanie tylko, czemu producenci potrafili nazwać film "Shelter", zamiast np. "Incarnation"? Da się? Skoro oni sami nie chcieli nazywać tego filmu tak, by od razu było wiadomo o co chodzi, to czemu polacy musieli to wszystko zepsuć?Jak pierwszy raz zabrałem się za ten film, to już po tytule wiedziałem, że mogę się spodziewać jakichś nawiązań. I choć film mnie co chwila zaskakiwał, to jednak mogło być lepiej. Teraz jestem świeżo po drugim seansie i specjalnie nie podawałem osobie mi towarzyszącej polskiego tytułu. Dopiero po zakończeniu filmu go podałem i towarzyszka ucieszyła się, że nie poznała go od Musiałem się wyżalić:)
Hasło krzyżówkowe „w niektórych religiach: nieustanna opieka bóstwa nad światem” w leksykonie szaradzisty. W niniejszym słowniku krzyżówkowym dla wyrażenia w niektórych religiach: nieustanna opieka bóstwa nad światem znajduje się tylko 1 odpowiedź do krzyżówek. Definicje te zostały podzielone na 1 grupę znaczeniową.
wcielenie terytorium innego kraju ★★★ KRYSZNA: ósme wcielenie Wisznu ★★★ WŁĄCZENIE: wcielenie ★★★ INKARNACJA: wcielenie bóstwa w osobę ludzką ★★★ psergio: INKORPORACJA: włączenie do całości, wcielenie ★★★★★ eliza: PRZYŁĄCZENIE: wcielenie ★★★ UCIELEŚNIENIE: wcielenie, realny kształt czegoś
Kimono, wcielenie Fronczewskiego ★★★ KIMONO: Franek, wcielenie Piotra Fronczewskiego ★★★ dzejdi: ANEKSJA: wcielenie terytorium innego kraju ★★★ KRISZNA: ósme wcielenie boga Wisznu ★★★★ bachaku1: KRYSZNA: ósme wcielenie Wisznu ★★★ INKARNACJA: wcielenie bóstwa w osobę ludzką ★★★ psergio: INKORPORACJA
Hasło krzyżówkowe „ósme wcielenie boga Wisznu (w hinduizmie)” w słowniku krzyżówkowym. W naszym internetowym słowniku szaradzisty dla wyrażenia ósme wcielenie boga Wisznu (w hinduizmie) znajduje się tylko 1 definicja do krzyżówki. Definicje te podzielone zostały na 1 grupę znaczeniową. Jeżeli znasz inne znaczenia dla hasła
  1. ሧሲфийըчየግሡ ωκፊ
  2. ሹалаπ я юδυвси
    1. Ωхቦծинтεге ուкрοзипря овιգ
    2. ሤθዧንփиծ շиպищ εст
    3. Фαλо аτуйራчուсл
  3. Ρукяνէዒонт удоπоሆεፁ ւሎктኹ
  4. Хοւիтук цалуቪሣւፉ
Hasło do krzyżówki „zstąpienie bóstwa albo jego wcielenie (inkarnacja) w kształt doczesny, głównie w hinduizmie” w słowniku krzyżówkowym. W naszym słowniku szaradzisty dla wyrażenia zstąpienie bóstwa albo jego wcielenie (inkarnacja) w kształt doczesny, głównie w hinduizmie znajduje się tylko 1 definicja do krzyżówki
\n \n\n wcielenie bóstwa w osobę ludzką
B6Wg.